Smartfony sprzedawane w Rosji mają promować tylko „rosyjskie wartości”

Czyżby wprowadzenie zakazu sprzedaży urządzeń, które nie mają rosyjskiego oprogramowania, to zbyt mało dla rosyjskiego rządu? Na to wygląda, bo właśnie dowiedzieliśmy się o kolejnym interesującym pomyśle.

W listopadzie zeszłego roku rosyjski rząd wprowadził prawo zakazujące sprzedaży urządzeń, w tym smartfonów i telewizorów, które nie przychodzą do klienta z prekonfigurowanym rosyjskim oprogramowaniem. To wejdzie w życie w lipcu 2020 roku i choć całkowicie nie blokuje handlu urządzeniami z zagranicznym oprogramowaniem, to te muszą również oferować rosyjską alternatywę, jako sposób promowania rosyjskiej technologii i ułatwiając obywatelom tego kraju korzystanie z nich. 

Teraz zaś założony w 2004 roku przez Władimira Putina organ Federal Antimonopoly Service wytyczył zasady, które mogą być dla takiego oprogramowania obligatoryjne. Jak twierdzi Reuters, który je widział, software według rosyjskiego rządu powinien pomagać w „formowaniu priorytetów tradycyjnych rosyjskich duchowych i moralnych wartości”. O jakich wartościach tu mowa? Niestety nie poznaliśmy żadnych konkretów, więc śmiało można założyć, że decyzje będą podejmowane bardzo subiektywnie. 

Reklama

Prywatne firmy i jednostki państwowe mogą już składać wnioski o zatwierdzenie oprogramowania i aplikacji - pytanie tylko, czy będą tego chciały, szczególnie te pierwsze. Zdaniem branżowych ekspertów takie restrykcje mogą zniechęcić technologicznych gigantów i zmusić ich do wycofania się z rosyjskiego rynku. Najlepszym przykładem jest tu chyba Apple, które nie ma w zwyczaju instalować na swoich urządzeniach oprogramowania firm trzecich, choć warto wspomnieć o kilku ustępstwach, na jakie zdecydowało się w stosunku do Chin. 

Nie da się jednak ukryć, że Rosja nie jest dla Amerykanów tak atrakcyjnym rynkiem jak Chiny, więc trudno wyrokować, czy zgodzą się oni na taką ingerencję w swoje oprogramowanie. Nie można też pominąć faktu, że Rosjanie, podobnie zresztą jak Chińczycy, nie słyną z dbania o prywatność swoich obywateli, więc taka polityka może budzić uzasadnione podejrzenia o chęć instalowania na urządzeniach oprogramowania do inwigilacji. Nie bez przyczyny rząd od lat walczy przecież z komunikatorem Telegram, którego właściciele odmawiają dzielenia się z Federalną Służbą Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej kluczami szyfrującymi swojej aplikacji.

Źródło: GeekWeek.pl/Techspot

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy