Użytkownicy Androida najbardziej narażeni na złośliwe oprogramowanie
Duża liczba złośliwych aplikacji dla Androida nie jest nowością, jednak w ostatnim roku programów tego typu przybywało zdecydowanie najszybciej – wynika z raportu firmy F-Secure. Tym razem o komentarz takich doniesień informacji pokusiło się nawet Apple.
Phil Shiller będący starszym wiceprezesem w Apple, opublikował na Twitterze raport F-Secure z krótkim komentarzem: “uważajcie tam na siebie". W ten sposób udało mu się bez zbędnej arogancji pokazać, że to jednak użytkownicy urządzeń Apple są jak na razie zdecydowanie mniej zagrożeni atakiem złośliwego oprogramowania.
W ubiegłym roku aż 79 proc. złośliwego oprogramowania dla urządzeń mobilnych, tworzone było z myślą o Androidzie. Dla porównania, w przypadku iOS było to tylko 0,7 proc. Jak czytamy w raporcie F-Secure:
"Złośliwe oprogramowanie dla Androida umocniło swoją pozycję na rynku mobilnym. W każdym kwartale twórcy złośliwych narzędzi przygotowywali wiele nowych odmian zagrożeń i ich wariantów, a także aktualizacje do już obecnych, by zainfekować jak największą liczbę urządzeń".
Nie ma się jednak co dziwić przybywającej liczbie zagrożeń - znacznie zwiększyła się popularność samego Androida. Zupełnie inaczej wygląda to w przypadku niszowego już Symbiana, który traci zainteresowanie twórców złośliwego oprogramowania:
"Wzrost liczby złośliwego oprogramowania może być w dużej części przypisany rosnącej popularności systemu na rynku mobilnym. W 2012 roku udziały Androida wzrosły do 68,8% z 49,2% rok wcześniej. Jeśli natomiast chodzi o zagrożenia mobilne, udziały w tym przypadku wzrosły z 66,7% do 79% w 2012 roku".
Użytkownicy Androida powinni mieć się na baczności. Jak zauważa F-Secure, duża liczba nowych zagrożeń to narzędzia, które wysyłają wiadomości SMS pod płatne numery, co może się zakończyć bardzo wysokim rachunkiem, a w najłagodniejszym wariancie - po prostu wyczyszczeniem konta na karcie pre-paid.
Na koniec warto zauważyć, że duża liczba złośliwego oprogramowania Androida to nie do końca wina samego systemu. Większości zagrożeń udałoby się uniknąć, gdyby uważnie instalować programy - dokładnie informują one o uprawnieniach, jakich wymagają do działania. Problem leży też w Google Play, które nie jest monitorowane tak dokładnie jak App Store. Wobec rosnącej liczby zagrożeń, należy zachować czujność - szczególnie, gdy decydujemy się na wgranie mało popularnego programu.
Adrian Nowak