Fałszywa aplikacja Flappy Bird wykrada zdjęcia dziewczyn z telefonów z Androidem!

Jak donosi "The Guardian", ci sami hakerzy, którzy wykradli kolekcje zdjęć ponad 100 gwiazd, w tym Jennifer Lawrence, postanowili zwiększyć zasięg swoich działań.

W sieci pojawiła się kolejna niebezpieczna podróbka FlappyBird.
W sieci pojawiła się kolejna niebezpieczna podróbka FlappyBird.materiały prasowe

Co najmniej jeden haker otwarcie zaproponował na forum obrazów AnonIB coś, co nazwał „genialnym pomysłem”: „Opracowaliśmy klon flappbird. Wysłuchajcie mnie. Ja… zmodyfikowałem…. Aplikacje. Teraz aplikacja potajemnie pobiera wszystkie zdjęcia z telefonu na mój serwer, gdy gra jest uruchomiona”.

Taki system działa nie tylko po to by zdobywać zdjęcia gwiazd. Każdy, kto ma na telefonie fotografie, jest zagrożony, jeżeli zainstalował powyższą aplikację. Jedyna dobrą wiadomością jest to, że haker pisząc na AnonIB nie chce ryzykować swojego konta deweloperskiego, poprzez udostępnianie podejrzanych zdjęć. Autor wypowiedzi przyznał:  

„Problemem jest naruszenie licencji Google Play do publikowania podstępnych aplikacji takich jak ta, odmówiłem ryzykowania mojej licencji programistycznej przez takie praktyki. Jednak jestem skłonny do założenia drugiego konta programistycznego w celu rozprowadzenia tej gry. Opłata wynosi 20 dol. za licencję dla programisty. Jeżeli ktoś chciałaby pomóc mi zapłacić za licencję, będę pisał o uzyskanych zdobyczach w tym wątku. Wstawię odsyłacz do sklepu, który będziecie mogli podać dziewczynom, żeby zainstalowały i raz zagrały, dzięki temu wygracie i spełnicie wasze pragnienia, jeżeli zdjęcia tam będą”.

Prawdziwa gra Flappy Bird napisana przez Dong Nguyen, jest jedną z najbardziej popularnych aplikacji w tym roku – jej uzależniająco trudne rozgrywki i retro grafika może doprowadzić zarówno do frustracji, jak i może cię oczarować.  Dziesiątki gier naśladujących pierwowzór możemy znaleźć w sklepie Google Play na Androida. Nie wiadomo czy plan hakera został zrealizowany, ale jest pewne, że miałby szanse zadziałać.

Problemem jest to, że Google nie nadzoruje aplikacji w sklepie tak bardzo jak robi to Apple. Niebezpieczny jest również fakt, że użytkownicy są zbyt chętni do udzielania zgody na dostęp do wszelkiego rodzaju treści na swoich smartfonach.  Właściwie nie zastanawiając się, czy gry rzeczywiście potrzebują takich uprawnień jak np. wysyłanie smsów, czy dostęp do zdjęć. Należy więc zawsze zachowywać czujność i zwracać szczególną uwagę na uprawnienia, jakich żądają aplikacje. Jeżeli nie chcemy udzielić aplikacji dostępu do niektórych swoich zasobów, to nie instalujmy jej!

INTERIA.PL/informacje prasowe
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas