​Ekstremalne powodzie w Nowym Jorku co pięć lat

Naukowcy nie mają optymistycznych prognoz dla Nowego Jorku. Okazuje się, że jedno z najbardziej zaludnionych miast przybrzeżnych na świecie może zostać poważnie dotknięte skutkami zmian klimatycznych.

Ekstremalne powodzie - z falami wysokimi na 2,3 m - przed uprzemysłowieniem nawiedzały to miejsce raz na 500 lat. Obecnie pojawiają się raz na 25 lat. W okolicach 2030 r. zaczną pojawiać się pięć razy częściej. Oznacza to, że co pięć lat Nowemu Jorkowi będzie grozić poważna powódź.

Jeżeli nie złagodzimy zmian klimatycznych, do 2300 r. Nowy Jork będą nawiedzać powodzie z 15-metrowymi falami, zabijającymi ogromne ilości ludzi i tworząc miliony uchodźców. Wszystko z powodu coraz silniejszych huraganów, które będą napędzać fronty pogodowe przynoszące intensywniejsze opady. Woda będzie lała się z nieba w niespotykanym tempie, a rzeki przybierały.

Wcześniejsze badania wyraźnie wskazały, że zmiany klimatyczne generują znacznie agresywniejsze huragany niż przed kilkudziesięcioma laty. Poza budowaniem wysokich murów wzdłuż wybrzeży, niewiele można zrobić, by zapobiegać ich działaniu.

Wykorzystując najnowsze modele klimatyczne uwzględniające szeroki wachlarz parametrów fizycznych, naukowcy stwierdzili, że w ciągu najbliższych trzech dekad huragany takie jak huragan Sandy będą czymś normalnym. Badania przeprowadzone przez Uniwersytet Rutgersa i Uniwersytet Stanowy Pennsylvania wykazały, że obecnie 400 000 osób żyje w strefach, które mogą zostać dotknięte powodziami w ciągu najbliższych 100 lat. 

Reklama
INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Nowy Jork | powódź | zmiany klimatyczne | Huragan | globalne ocieplenie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy