Lądowanie to kluczowy element załogowych misji na Marsa

Manewr lądowania jest jednym z największych wyzwań przyszłych załogowych misji na Marsa. A wygląda na to, że NASA wciąż nie wie, jak się z nim uporać.

Ubiegłoroczne lądowanie Łazika Curiosity na Marsie obarczone było ogromnym ryzykiem. Cały manewr składał się z wielu etapów i polegał m.in. na wyhamowaniu z kilkudziesięciu tysięcy do 3 km/h (dokładny opis procedury znajduje się pod tym linkiem).

- Lądowanie Curiosity było niesamowitym osiągnięciem. Ale był to tylko krok dziecka w porównaniu z tym, co musimy zrobić, aby postawić stopę na powierzchni Marsa. Curiosity został opisany jako niewielki samochód. Aktualnie mówimy o lądowaniu dwupiętrowego domu, może nawet obok drugiego, który został tam umieszczony wcześniej - powiedział Robert Braun, były inżynier NASA.

Reklama

Pierwsze roboty wysłane na Marsa przez NASA miały stosunkowo niedużą masę, więc lądowanie mogło oprzeć się na spadochronach i balonach. Curiosity był już znacznie cięższy, więc potrzebował odpowiednich spadochronów i modułu zejścia wyposażonego w napęd rakietowy.

Łazik Curiosity waży mniej więcej tonę, a statek załogowy, który kiedyś podejdzie do manewru lądowania, będzie ważył ponad 40 ton. Na jego pokładzie znajdzie się nie tylko zapas wody, jedzenia i tlenu, ale także pojazd, który zabierze astronautów do statku matki znajdującego się na orbicie.

- Ciśnienie atmosferyczne panujące na Ziemi na wysokości 40 km odpowiada ciśnieniu na Marsie na wysokości zaledwie 10 km. To daje nam mniej czasu na wyhamowanie z prędkości ponaddźwiękowej. Z tym wyzwaniem nie mieliśmy jeszcze do czynienia i wciąż nie mamy konkretnych odpowiedzi - powiedział Braun.

- Lądowanie Curiosity nie wymagało opracowania nowych urządzeń. Musieliśmy tylko pomyśleć kreatywnie i wykorzystać to, co mieliśmy aktualnie pod ręką - powiedział z nieco większym optymizmem Adam Stelzner, jeden z wynalazców modułu zejścia marsjańskiego łazika.

Ten sam inżynier uważa, że podobne rozwiązanie - o odpowiednio większych rozmiarach - może  w przyszłości pomóc w lądowaniu załogowym. Wspomina przy tym, że zaledwie 8 lat przez lądowaniem Curiosity NASA nie wiedziała, w jaki sposób tego dokonać.

- Załogowa misja na Marsa będzie wymagała pojazdu o gabarytach promu kosmicznego - powiedział Charles Campbell, ekspert ds. aerodynamiki w NASA. Dodał przy tym, że opracowanie odpowiedniej technologii oznacza międzynarodową współpracę i ogromne koszty.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Curiosity | łazik | Mars | NASA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy