Na Syberii pojawił się gigantyczny krater po eksplozji metanu

​W północno-zachodniej części jednego z najzimniejszych miejsc na Ziemi pojawił się krater o głębokości 50 m. To najnowszy dowód postępujących zmian klimatycznych.

Wygląda jak krater po bombie, ale przyczyną nie jest materiał wybuchowy zrzucony z góry, ale to, co dzieje się pod powierzchnią ziemi. Tundra na Syberii jest pokryta wieczną zmarzliną - zamarzniętą glebą bogatą w metan. Jest on silnym gazem cieplarnianym, aż 30 razy silniejszym od dwutlenku węgla. Globalne ocieplenie sprawia, że wieczna zmarzlina topnieje, uwalniając metan do atmosfery. 

Metan jest również głównym składnikiem gazu ziemnego, który może zapalić się lub wybuchnąć pod dużym ciśnieniem. Gromadzi się w kieszeniach niezamarzniętej gleby zwanych kriopegami.

Na Półwyspie Jamalskim od 2014 r. obserwuje się wzrost bąbli metanowych. To właśnie struktura wiecznej zmarzliny z grubą warstwą lodu, bogatych w metan złóż gazu ziemnego i powszechnych kriopegów, może być jednym z możliwych wyjaśnień tak dużej liczby kraterów w Arktyce.

Temperatury powietrza z pewnością zwiększają szanse na pękanie bąbli. Na całej Syberii było w tym roku wyjątkowo ciepło - w czerwcu temperatura przekraczała 38oC. Generalnie, średnie temperatury w Rosji wzrosły o 6-8oC w porównaniu z poprzednią zimą. Upały osłabiają wieczną zmarzlinę, więc dochodzi do częstszych eksplozji.

Naukowcy odkryli miliony bąbli metanowych w środowisku, a Arktyka po raz pierwszy w historii stała się emiterem dwutlenku węgla netto. To złe wiadomości dla klimatu. Podobnych zdarzeń prawdopodobnie będzie w przyszłości więcej.

Reklama
INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy