Namierzono nielegalną emisję CFC

Połowa nielegalnej globalnej emisji chlorofluorowęglowodorów (CFC) została zidentyfikowana jako pochodząca z dwóch chińskich prowincji. Teraz trzeba namierzyć źródło, zanim doprowadzi ono do zniszczenia warstwy ozonowej Ziemi.

W Chinach znajduje się co najmniej kilka miejsc nielegalnie emitujących CFC do atmosfery
W Chinach znajduje się co najmniej kilka miejsc nielegalnie emitujących CFC do atmosfery123RF/PICSEL

W latach 80. ubiegłego wieku odkryto, że niektóre gazy, głównie CFC, niszczą warstwę ozonową. Protokół montrealski zabronił ich produkcji i wprowadzania do atmosfery. Ale w ostatnich latach CFC przeżywają prawdziwy renesans.

W ubiegłym roku okazało się, że stężenie CFC-11 w atmosferze jest wyższe niż zakładano. Szybko odkryto, że w latach 2014-2017 Chiny uwolniły ponad 7000 ton więcej CFC-11 niż w latach 2008-2012. Stanowi to 40-60 proc. globalnej anomalii. Naukowcy wyciągnęli wniosek, że ktoś potajemnie narusza protokół montrealski.

Ostatnie obserwacje namierzyły osiem fabryk wykorzystujących zakazany związek chemiczny jako czynnik chłodniczy. Jego użycie jest niebezpieczne, ponieważ CFC-11 jest gazem cieplarnianym aż 5000 razy silniejszym niż dwutlenek węgla. Nie tylko niszczy on warstwę ozonową, ale także ogrzewa klimat.

Teraz władze międzynarodowe zamierzają podjąć odpowiednie kroki w celu zaprzestania emisji CFC-11 przez chińskie fabryki.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas