Naukowcy opisali nowy typ zórz polarnych
Od tysiącleci ludzie żyjący na wysokich szerokościach geograficznych są zachwyceni zorzami polarnymi. Jednak nawet po tylu latach okazuje się, że te eteryczne, tańczące wstęgi świateł nad Ziemią wciąż skrywają pewne tajemnice.
W nowym badaniu fizycy z University of Iowa donoszą o nowym elemencie atmosferycznego świetlnego show na Ziemi. Badając nagrania wideo wykonane prawie dwie dekady temu, naukowcy opisują wiele przypadków, w których część zorzy rozproszonej - słabej, podobnej do tła poświaty towarzyszącej żywszemu światłu powszechnie kojarzonemu z zorzami - ciemnieje, jak gdyby była nakrywana przez gigantyczną bibułę. Następnie, po krótkim okresie czasu, zaciemniona część pojawia się ponownie.
Naukowcy twierdzą, że zjawisko, które nazywają "rozproszonymi ścieranymi zorzami", nigdy nie zostało opisane w literaturze naukowej. Wyniki badań pojawiają się w "Journal of Geophysical Research Space Physics".
Zorze występują, gdy naładowane cząstki płynące ze Słońca - zwane wiatrem słonecznym - wchodzą w interakcję z ochronnym bąblem magnetycznym Ziemi. Niektóre z tych cząstek uciekają i spadają w kierunku naszej planety, a energia uwolniona podczas ich zderzeń z gazami w ziemskiej atmosferze generuje światło związane z zorzami.
- Największą rzeczą, której nie wiedzieliśmy wcześniej, a wiemy teraz, jest to, że one istnieją. To rodzi pytanie: czy są to powszechne zjawiska, które zostały przeoczone, czy też są one rzadkie? Wiedza o ich istnieniu oznacza, że istnieje proces, który je tworzy i może to być proces, któremu jeszcze nie zaczęliśmy się przyglądać - powiedziała Allison Jaynes, z Wydziału Fizyki i Astronomii w Iowa i współautorka badania.
15 marca 2002 roku David Knudsen, fizyk z Uniwersytetu w Calgary, ustawił kamerę wideo w Churchill, mieście położonym w pobliżu Zatoki Hudsona w Kanadzie, aby sfilmować zorze. Grupa Knudsena była nieco zniechęcona; prognoza zapowiadała czyste, ciemne niebo - zwykle idealne warunki do oglądania zórz - ale nie było żadnych oślepiających iluminacji. Mimo to, zespół używał kamery zaprojektowanej specjalnie do przechwytywania słabego światła, podobnie jak w goglach noktowizyjnych.
Chociaż naukowcy widzieli tylko w większości ciemność, gdy patrzyli w niebo, kamera zarejestrowała wszystkie rodzaje aktywności zorzy, w tym niezwykłą sekwencję, w której obszary rozproszonej zorzy znikały, a następnie powracały. Knudsen nabazgrał w swoim notatniku, "pulsujące przyciemnienia rozproszonej poświaty, która następnie jaśniało w ciągu kilku sekund".
Wideo i notatnik leżały zapomniane, dopóki Allison Jaynes nie przekazała ich do zbadania studentowi Rileyowi Troyerowi. Jaynes dowiedziała się o nagraniu Knudsena na spotkaniu naukowym w 2010 roku i odniosła się do notatki w swojej pracy doktorskiej na temat zorzy rozproszonej kilka lat później. Troyer stworzył program komputerowy, który pozwolił mu odnaleźć klatki w filmie, na których widoczne były rozjaśnienia i zaciemnienia zorzy. W sumie w dwugodzinnym nagraniu skatalogował 22 przypadki zaciemnienia zorzy.
Tego typu zorze są niezwykle rzadkie, ale naukowcy coraz lepiej zaczynają je rozumieć. Jaynes powiedział, że jest to podobne do badania DNA w kontekście zrozumienia całego ciała.