Tak będzie wyglądać III wojna światowa

Strategie działań wojennych na najbliższych kilkanaście lat są jasne i precyzyjne. Wiemy jak i czym odpowiedzieć na każdy rodzaj ataku. Oto, jak będzie wyglądać III wojna światowa.

Broń atomowa  i biologiczna - tego obawiamy się najbardziej
Broń atomowa i biologiczna - tego obawiamy się najbardziejAFP

W tym momencie można popuścić wodze fantazji i wyobrazić sobie sceny batalistyczne z najodważniejszych filmów science fiction. Ale rzeczywistość będzie wyglądać zupełnie inaczej, a rozwiązania z których skorzystamy za kilkanaście lat, są obecnie w użytku. O czym mowa? O zmasowanym ataku, którego skutki trudno oszacować. - To będzie jak pierwsza detonacja bomby atomowej. Ludzki mózg myśli w kategoriach liniowych, ale większość zmian technologicznych dzieje się w postępie geometrycznym - ostrzega jeden z urzędników.

Wielka wojna robotów

Teatr wojen przyszłości poznajemy ze scenariuszy filmów science fiction. A rzeczywistość może nam spłatać niemałego figla. Otóż wszystkie uzbrojone po zęby pojazdy, mechy czy syntetycznych żołnierzy zastąpią zdalnie sterowane aparaty latające i pływające - w szerokiej gamie wielkości i konfiguracji. Tak naprawdę zmieni się niewiele. Nad naszymi głowami będą latać coraz nowocześniejsze i coraz lepiej uzbrojone drony. Analitycy przewidują, że te wyprodukowane po 2025 roku będą dysponowały mocą obliczeniową miliard razy potężniejszą od znanych nam aparatów typu Predator, Global Hawk czy Phantom Eye. Na pewno zwiększy się ich autonomia i wszechstronność - będą w stanie zrobić więcej przy takiej samej lub mniejszej ingerencji ze strony człowieka.

AFP

Na kongresie podano za przykład okupowane miasto. W grę wchodzą obrona pancerna, lotnictwo, piechota i oczywiście bezbronni cywile. A strategia polega na odizolowaniu, nękaniu i rozbrojeniu nieprzyjaciela. W pierwszej fazie ataku zostaną wykorzystane uzbrojone po zęby bezzałogowe aparaty latające, które sprawnie i z ogromną precyzją wyeliminują nie tylko najpoważniejsze i opancerzone zagrożenie naziemne, ale również wszelki sprzęt do walki w powietrzu. W dalszym etapie do walki ruszą aparaty szpiegowskie, które zlokalizują i wskażą siły wroga. Po przejściu następnej fali - mikroskopijnych robotów - wróg pozostanie bez zapasów, wyposażenia i reszty pojazdów. Nawet komunikacja stanie się niemożliwa, o co zadbają kolejne generacje dronów. W przypadku nieustającego oporu w powietrze wzbiją się udoskonalone Predatory. Koszty takiej operacji byłyby niewyobrażalne, ale czego się nie robi dla nieangażowania ludzi.

Predator - bezosobowy zabójca

Ataki dokonywane przy pomocy zdalnie sterowanych maszyn są źródłem wielu kontrowersji. Żołnierze ponoszą odpowiedzialność za działania podejmowane na placu boju - szczególnie w przypadku ofiar wśród ludności cywilnej. Ale kto odpowie za śmierć niewinnych w wyniku ataku dronów?

Kill Switch

Starcie ogromnych flot jest scenariuszem realnym, ale bardzo niepożądanym. Trudno sobie wyobrazić liczbę ofiar po takiej konfrontacji, skoro tylko na jednym lotniskowcu służy ponad 5 tys. osób. Kluczowe w takiej sytuacji jest niedopuszczenie do bezpośredniego starcia - wymiany ognia i startu samolotów.

Wykorzystanie bezzałogowych aparatów latających, pływających, lodzi podwodnych i emiterów mikrofal pozwoli wyłączyć całą elektronikę i mechanikę wroga. Okręty zatrzymają się, a samoloty nie wystartują. Tylko te będące aktualnie w powietrzu spadną bezwładnie do morza. I to nie jest scenariusz filmu science fiction. Dzisiejsze technologie pozwalają na dokonanie podobnego spustoszenia - bez ofiar w ludziach. Działają jednak na niewielkim dystansie. Konieczne jest opracowania nowocześniejszych i bardziej wydajnych źródeł promieniowania.

Pierwszy atak mógłby nastąpić jeszcze przed wypłynięciem floty z portu. Tutaj nieocenione okazałyby się niewidzialne dla radarów drony, np. kolejna generacja RQ-170. Statki natychmiast straciłyby swoje wszystkie kluczowe systemy. A nie od dzisiaj wiadomo, że łatwiej pokonać bezbronnego, niż w pełni gotowego do walki wroga. Czy przed takim atakiem można się obronić? Tak, i właściwe działania podjęli już Chińczycy. Tamtejsze wojsko stara się unikać nadmiernego polegania na elektronice, stosując proste rozwiązania mechaniczne.

Wojna jutra bez science fiction - film "Ghost Recon: Alpha"

Bakterie kontra wirusy

Świat obawia się konfliktu, w którym jedna ze stron wykorzysta broń biologiczną. Właśnie z tego powodu rządy wielu państw dążą do wyeliminowania potencjalnego zagrożenia. Problem polega na tym, że nie można zrobić tego jawnie, ponieważ konsekwencje mogłyby okazać się katastrofalne w skutkach. Złoty środek jednak istnieje i polega na wykorzystaniu broni cybernetycznej, czyli złośliwego oprogramowania rozprzestrzeniającego się poprzez sieć. Z takiego rozwiązania skorzystali Amerykanie i Izraelczycy przy okazji spowolnienia programu nuklearnego Iranu. Bronią okazał się wówczas robak Stuxnet.

Lotniskowiec USS Harry S. Truman
AFP

Strategia polegająca na użyciu broni biologicznej wzbudziła wiele kontrowersji. Nawet w celach obronnych jest w świetle międzynarodowego i amerykańskiego prawa zakazana. Jeżeli prace nad nią zostałyby przypadkowo odtajnione, konsekwencje dla bezpieczeństwa narodowego Stanów Zjednoczonych byłyby katastrofalne w skutkach. - Musisz być niezwykle ostrożnym otwierając te drzwi - komentuje jeden z ekspertów.

Nadchodzą wielkie zmiany

W ciągu dwóch dni zaprezentowano najważniejsze kierunki rozwoju współczesnej technologii wojskowej. W pewnym stopniu możemy nawet przewidzieć co zmieni się do roku 2025. Ale oficjalne trendy to jedno, a realne badania to już zupełnie inna kwestia. - Bomby atomowe, które zakończyły drugą wojnę, otworzyły tym samym nowy i bardzo niebezpieczny rozdział w ludzkiej historii. Każda historyczna zmiana strategii prowadzenia wojen nadawała im prędkości i wprowadzała jeszcze więcej chaosu - komentuje jeden z obserwatorów.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas