Topniejąca wieczna zmarzlina to bomba zegarowa

​Topnienie wiecznej zmarzliny jest bombą zegarową, która zagraża zdrowiu ludzi i kondycji środowiska naturalnego. Rosjanie oficjalnie nie chcą rozmawiać o problemie, chociaż staje się on coraz poważniejszy.

21 000 ton oleju napędowego wyciekło ze zbiornika w elektrowni pod Norylskiem, co było największym takim skażeniem w rejonie rosyjskiej Arktyki. Firma Norylsk Nikiel, właściciel zbiornika, za wypadek obwinia skutki globalnego ocieplenia. Coraz wyższe temperatury na świecie, a także w Arktyce, prowadzą do topnienia wiecznej zmarzliny i osiadania fundamentów tamtejszych budowli. Raporty wskazują, że między 2010 a 2017 r. siła nośna wiecznej zmarzliny spadła o ok. 20 proc. To tylko jeden ze skutków topnienia wiecznej zmarzliny.

Wieczna zmarzlina to po prostu zamarznięta gleba - występuje głównie na półkuli północnej, gdzie pokrywa ok. 1/4 odsłoniętej ziemi i liczy tysiące lat. Obejmuje szeroki pas między kołem podbiegunowym a lasami borealnymi, który obejmuje Alaskę, Kanadę i Rosję. Wieczna zmarzlina może mieć od kilku do setek metrów głębokości.

Szacuje się, że w wiecznej zmarzlinie jest ok. 1,7 biliona ton węgla w postaci zamrożonej materii organicznej - resztek zgniłych roślin i martwych zwierząt. Gleby wiecznej zmarzliny zawierają ok. dwa razy więcej węgla niż nasza atmosfera - głównie w postaci metanu i dwutlenku węgla.

Kiedy wieczna zmarzlina topnieje, zgromadzona materia ogrzewa się i rozkłada, uwalniając węgiel pod postacią gazów cieplarnianych. To napędza błędne koło i prowadzi do intensyfikacji globalnego ocieplenia oraz dalszego topnienia wiecznej zmarzliny.

Według raportu Międzynarodowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC) z września 2019 r. duża część wiecznej zmarzliny może ulec stopnieniu do 2100 r., jeżeli globalne ocieplenie będzie postępować w niezmienionym tempie. 

Reklama

Co więcej, topnienie wiecznej zmarzliny grozi również uwalnianiem chorobotwórczych bakterii i wirusów uwięzionych w lodzie. W przeszłości zdarzały się już takie przypadki. W 2016 r. na dalekiej Syberii zmarło dziecko w wyniku infekcji wąglika, który pochodził ze zwłok zainfekowanych reniferów. Co ciekawe, zwierzęta zmarły 70 lat wcześniej, ale wieczna zmarzlina przykryła ich zwłoki.

Naukowcy ostrzegają, że w zamarzniętej glebie mogą być uśpione inne chorobotwórcze patogeny. W 2014 r. naukowcy przywrócili do życia gigantycznego, ale nieszkodliwego wirusa Pithovirus sibericum, który pozostawał ukryty w syberyjskiej wiecznej zmarzlinie przez ponad 30 000 lat. Podobnych zdarzeń może być w przyszłości więcej.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wieczna zmarzlina | globalne ocieplenie | zmiany klimatyczne
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama