Autonomiczne auta korkują podjazd w San Francisco ku uciesze Elona Muska

​Mieszkańcy jednego z osiedli mieszkaniowych w San Francisco od tygodni uskarżają się na zwiększony ruch samochodowy w ich okolicy. Nie są to jednak typowe korki, gdyż sprawcami całego zamieszania są autonomiczne samochody Waymo, które gubią się na jednej ze ślepych ulic. Sprawę skomentował nawet, oczywiście w swoim stylu, szef firmy Tesla, Elon Musk.

article cover
Twitter

Jeszcze kilka tygodni temu rezydenci tego typowego amerykańskiego osiedla domków jednorodzinnych w śródmiejskiej dzielnicy San Francisco, miasta-molocha, słynącego z przemysłu technologicznego, mogli opisać swoją okolicę słowem "spokojna" albo i nawet "nudna".

Teraz mogą mówić o niej "nudna i pełna futurystycznych autonomicznych aut". Pojazdy bez kierowcy, produkowane przez firmę Waymo, należącą do konglomeratu Alphabet, powołanego przez Google, dosłownie zalewają jeden z podjazdów na osiedlu.

Podjazd to klasyczny cul-de-sac, w Polsce zwany sięgaczem - ślepy zaułek zakończony okrągłym placem do zawracania. To właśnie ten zaułek najwyraźniej kompletnie dezorientuje systemu sterujące pojazdami Waymo, które jeden po drugim wjeżdżają na podjazd i "głupieją".

- Są dni, kiedy wjeżdża ich tu nawet 50 - mówi w wywiadzie dla lokalnej stacji telewizyjnej KPIX jeden z mieszkańców. - Przyjeżdżają co pięć minut i kręcą się po sięgaczu, wykonują dziesiątki małych manewrów, próbują skręcać, dojeżdżają do krawężników i nie wiedzą, co robić. Wszyscy pracujemy z domu, więc słyszymy je każdego dnia za oknami.

Ironią całej sytuacji jest fakt, iż w każdym samochodzie siedzi człowiek - tak zwany "safety driver", czyli kierowca bezpieczeństwa, który może przejąć sterowanie samochodem w momencie zagrożenia.

Ci jednak zasiadający w zdezorientowanych Waymo nie mogą zrobić zbyt wiele, gdyż w takich warunkach pojazd nie stwarza żadnego niebezpieczeństwa. Muszą więc siedzieć i patrzeć, jak auto próbuje zawrócić z podjazdu kilkanaście razy.

Przedstawiciele Waymo tłumaczą sprawę wyjaśniając, iż ich samochody po prostu starają się przestrzegać przepisów prawa ruchu drogowego. W osiedla wjeżdżają, bo chcą skrócić drogę i ominąć korki na głównych trasach. Nie wiedząc, że zaraz zakorkują przydomowe podjazdy.

Doniesienia o problemie z zalewem zagubionych aut autonomicznych skomentował szef firmy Tesla, chyba najsłynniejszego producenta samosterujących pojazdów na świecie.

Zrobił to rzecz jasna za pomocą swojego ulubionego kanału komunikacji, Twittera, i w swoim stylu, gdyż w ramach komentarza do problemów konkurencji napisał tylko: "Haha".

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas