Baterie z bakterii, czyli darmowy prąd z ludzkiego potu
Niebawem będziemy mogli zapomnieć o ładowaniu baterii z gniazdka. Naukowcy stworzyli wynalazek, który potrafi wygenerować energię elektryczną z... naszego potu.
Naukowcy z Uniwersytetu Massachusetts w Amherst opracowali bardzo efektywne źródło energii elektrycznej, które pozwoli w przyszłości szybko uzupełnić energię w urządzeniach mobilnych, i to bez potrzeby noszenia ze sobą ładowarek. Wynalazek bazuje na bakteriach Geobacter Sulfurreducens.
Rosną one w koloniach przypominających cienkie warstwy arkuszy papieru i łączą się z innymi mikrobami za pomocą witek. Od jakiegoś czasu wiadomo, że posiadają zdolność do wytwarzania energii elektrycznej podczas procesu parowania. Naukowcy zbudowali z nich cienkie błony z wyglądu przypominające biofilmy i przykleili je do skóry ochotników.
Energia elektryczna generowana z potu
Szybko okazało się, że podczas uprawiania sportów i pocenia się ochotników, unikalne baterie z bakterii zaczęły wytwarzać energię elektryczną. Dotychczas sądzono, że Geobacter Sulfurreducens muszą żyć, by generować prąd. Jednak teraz naukowcy dowiedli, że mogą być one martwe. Wystarczy, że przebywają w wilgotnych warunkach, a proces produkcji energii może trwać nawet przez 18 godzin.
Badacze z Amherst ujawnili cały proces produkcji biofilmów z bakteriami, czyli organicznych baterii przyszłości. W biofilmach tworzy się mikrodziury przy użyciu lasera, a następnie umieszcza się między nimi elektrody i całość mocuje na ciele za pomocą polimerowego plastra.
Baterie z bakterii zasilą urządzenia mobilne
Naukowcy chwalą się, że ich wynalazek jest komfortowy w użytkowaniu i niezwykle wydajny energetycznie. Również sam proces produkcji jest bardzo mało energochłonnych i niezwykle przyjazny środowisku naturalnemu. To oznacza, że dalszy rozwój baterii z bakterii, wdrożenie urządzenia do masowej produkcji i popularyzacja będą postępowały w zawrotnym tempie.
Niestety, na razie nie można mówić o zasilaniu smartfonów podczas uprawiania sportów, ale bez problemu można dostarczyć energię potrzebną do sprawnego działania różnych mikrosensorów monitorujących tętno czy poziom glukozy we krwi. Naukowcy zapewniają jednak, że zwiększenie efektywności energetycznej wynalazku, to tylko kwestia czasu.