Boeing ma kolejny problem. Dostawy 737 MAX opóźnione
Nie kończą się problemy amerykańskiej firmy Boeing, która po kilku incydentach z tego roku jest pod czujną obserwacją federalnych służb. Tym razem okazało się, że dostawy modeli 737 MAX zaliczą spore opóźnienie - nawet do kilkunastu miesięcy.
Boeing, czyli amerykański producent samolotów nie ma w ostatnich miesiącach łatwo. Nie, żeby był to przypadek - wykryte usterki i problemy techniczne samolotów nie wzięły się z przypadku. Nadal jednak produkowane są nowe maszyny, które mają zasilać floty wielu linii lotniczych na całym świecie. Przykład? Choćby Ryanair, który z niecierpliwością czeka na nowe Boeingi w wersji 737 MAX. To szalenie popularne maszyny wąskokadłubowe, które są wykorzystywane przez wielu przewoźników na całym świecie.
Niestety, również i w przypadku dostaw pojawiły się kłopoty. Zgodnie z najnowszymi doniesieniami, na skutek wykrywania kolejnych usterek i braku możliwości samodzielnego certyfikowania części (ta została firmie zabrana), mocno opóźnia się tempo wprowadzania nowych maszyn na rynek. Doszło do tego, że już teraz wiemy o dość poważnych opóźnieniach.
Jak podaje rynek-lotniczy.pl, Boeing nie zdołał uzyskać certyfikacji do przynajmniej jednego ze swoich największych wariantów maszyny 737 MAX. Decyzja o wydaniu certyfikatu jest regularnie opóźniana. Winne są kolejne pojawiające się usterki, które oznaczają, że patrzenie firmie na ręce ma jak najbardziej sens.
Nie wiadomo dokładnie, kiedy Boeing będzie w stanie wywiązać się z umów z przewoźnikami i firmami leasingującymi. Na ten moment pewne jest, że przynajmniej część dostaw zapowiadanych na 2025 rok zostanie przesunięta na 2026. Opóźnienia, zależnie od wariantów samolotów, będą wahać się od 3 do nawet 12 miesięcy.
Wieści te nie są dobre nie tylko dla kontrahentów Boeinga, ale również dla samych pasażerów. Każdy pretekst jest dobry, aby podnieść ceny biletów - a brak nowych maszyn już tym bardziej. Jeżeli jakiś przewoźnik czekał na nowe maszyny, to opóźnienia w ich dostawach spróbuje zrekompensować sobie w inny sposób. Ot, choćby windując ceny biletów.
Biorąc pod uwagę kłopoty Boeinga czy problemy z silnikami stosowanymi w Airbusach (które ma Wizzair), można stwierdzić, że znalezienie taniego biletu na samolot będzie coraz trudniejsze. A czasy tanich lotów dobiegają powoli końca.