Ceny elektroniki w Polsce szokują. Może byc tylko gorzej

Rzadko kiedy mamy okazję czytać, że w Polsce coś jest nadzwyczaj tanie, a nasze portfele cierpią najmniej. W rzeczy samej tak jest w przypadku sprzętu i gadżetów. Ceny elektroniki w Polsce należą do najniższych na świecie. Chcecie kupić nowy telefon? Wycieczka do USA nie będzie konieczna.

Polacy płacą za elektronikę najmniej.
Polacy płacą za elektronikę najmniej.Artur Zawadzki/REPORTEREast News

Ceny w Polsce mocno w dół

Mówi się, że słońce świeci tam, gdzie nas nie ma. To często niesprawiedliwe podejście do rzeczywistości, zwłaszcza gdy ta jest dla nas akurat łaskawa. A takie realia obserwujemy obecnie w Polsce. Zgodnie z najnowszym raportem Eurostatu, ceny elektroniki w Polsce należą do najniższych na świecie. Zaskoczeni?

Okazuje się, że chcąc kupić smartfon czy inny gadżet, nie musimy wybierać się na wycieczkę do USA lub dalekiej Azji. Sprzęt elektroniczny najlepiej kupić u nas, na miejscu - dane nie pozostawiają złudzeń, ponieważ właśnie w ten sposób zapłacimy za niego najmniej. Skąd aż tak dobre wieści?

Elektronika w Polsce najtańsza

Jak podał Eurostat w swoim raporcie, Polska należy do grupy państw z najtańszą elektroniką na świecie. Jest to o tyle ciekawe, że przecież w ostatnim czasie słowo "inflacja" odmienialiśmy przez wszystkie przypadki. Mimo to nawet dwucyfrowy wskaźnik spadku wartości pieniądza nie sprawił, że ceny sprzętu poleciały w górę.

Polska wypada dobrze nawet w zestawieniu z USA. Powszechnie sądzi się, że to w kraju za oceanem kupimy taniej niektóre produkty, jak choćby drogie telefony i komputery od Apple. Teoretycznie ceny tam są niskie, ale mowa tu o wartościach netto. Po doliczeniu podatków i dodatkowych kosztów oferty przestają być aż tak atrakcyjne.

W Polsce elektronika jest jedną z najtańszych na świecie. Można zaklinać rzeczywistość, porównywać się z rynkiem amerykańskim, jednak tam ceny są podawane w kwotach netto. Do tych cen należy doliczyć ewentualne podatki miejskie, stanowe i centralne. W Polsce ceny podawane są z VAT i po jego odjęciu wyraźnie widać, że ceny są równe lub niższe od tych amerykańskich.
Wojciech Buczkowski, prezes Komputronik

Przyznacie, chyba że rynek amerykański to mimo wszystko specyficzny obszar. A jak wygląda sytuacja u nas, w Europie? Też jest ciekawie, bo ceny są bardzo zróżnicowane. Co interesujące, poziom zamożności ma w tym wypadku mały wpływ na koszta ponoszone przez konsumentów. Rozróżnienie cen zacznijmy od oznaczenia średniej unijnej jako 100.

W tej sytuacji najwięcej za elektronikę w Europie zapłacimy na Islandii (139,6), spore koszta ponoszą też obywatele Serbii (116,9) czy Francji (114,8). Polska to 92,6 i razem z Włochami (92) zajmujemy czołowe miejsca w rankingu najtańszych państw Europy do zakupu elektroniki.

Dlaczego jest tak dobrze?

Taki stan rzeczy zawdzięczamy w dużej mierze pandemii. W okresie lockdownu znacząco zwiększył się popyt na elektronikę użytkową. Konsumenci nie tylko chcieli kupować, ale i mieli na to więcej pieniędzy, oszczędzaliśmy wszak na wakacjach czy wyjściach do restauracji i kin. Producenci sprzętu szybko podłapali trend, wprowadzając nowe produkty i zwiększając produkcję.

Ten rok był rokiem nadwyżek podaży towarów, sięgającym nawet 25 proc. ponad popyt konsumpcyjny w rejonie całej Europy. Zmusił on producentów do maksymalnego obniżania cen wszystkich produktów i nie ma już przestrzeni do dalszych obniżek. Dziś producenci chcą wyczyścić magazyny, sprzedać wyprodukowany towar i odzyskać gotówkę, by móc inwestować w kolejne partie produkcyjne. Sprzedają towar często poniżej kosztów wytworzenia, ale jest oczywiste, że nikt nie będzie tego akceptował w dłuższym okresie. Oczywiście zawsze będą jakieś promocje, jak np. na najnowszy model iPhone’a, ale kiedy mowa o produktach w przystępnych cenach, możliwości są ograniczone.
Wojciech Buczkowski z Komputronik

Do Polski trafia zatem sporo nadwyżek towarów jak i dostaw ze wschodu. Ostatecznie, aby pozbyć się nadmiarowego towaru, konieczne jest obniżenie cen, co obserwujemy właśnie teraz. Jest jednak pewien problem.

Ostatecznie zapłacimy więcej

Taki efekt nie może trwać wiecznie, a to oznacza, że będzie już tylko gorzej. Ogromne obniżki cieszą dziś, ale w przyszłym roku (zdaniem ekspertów) zamienią się w podwyżki cen. Mniejsza podaż względem poprzednich lat zaowocuje powrotem do standardowej wyceny towarów.

Jak gwałtowne będą podwyżki? Tego nie wiadomo. Pewne są jednak rosnące ceny surowców, produkcji i transportu. A to z kolei wpływa na finalną cenę produktu.

Albania: Zaprzysiężona dziewica KanunDeutsche Welle
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas