CYBERSEC 2023: Cyberbezpieczeństwo Europy pod znakiem zapytania
W ramach tegorocznej edycji forum CYBERSEC w Katowicach odbył się panel poświęcony cyberbezpieczeństwu w Europie. Gdy państwa Unii starają się działać w ramach prawa i zasad, rywale często mają wolną rękę w działaniu. Jak przechylić szalę na korzyść krajów wspólnoty, w tym również Polski?
Spis treści:
Odpowiedzialność w cyberprzestrzeni
W ramach tegorocznej edycji forum CYBERSEC 2023 w Katowicach odbył się panel "W kierunki większej odpowiedzialności w cyberprzestrzeni". Temat tyle istotny, co aktualny - w ostatnich latach bez trudu można było zaobserwować nasilające się cyfrowe ataki na państwa członkowskie europejskiej wspólnoty. Część z nich ma ścisły związek ze sytuacją u naszych wschodnich sąsiadów. Rosyjska napaść nie ogranicza się wszak jedynie do tradycyjnych rozwiązań militarnych.
Konflikt na wschodzie to jednak niejedyny zapalnik do zwiększenia częstotliwości takich cyfrowych napaści, a co za tym idzie narażenia bezpieczeństwa Europy w przestrzeni cyfrowej. Ta staje się nieubłaganie coraz ważniejszym elementem codzienności. Sprawę zdają sobie z tego nie tylko potencjalni hakerzy, ale i naukowcy czy politycy. Przed jakimi wyzwaniami staniemy my, jako Europejczycy w walce o cyfrowe bezpieczeństwo?
Łatwiej wymagać, niż wdrażać
Jedną z kluczowych tez postawionych w czasie debaty była ta o łatwości, z jaką przychodzi krajom rozprawiać na temat odpowiedzialności. Jako wspólnota europejska mamy przecież sporo narzędzi umożliwiających dawanie rozporządzeń. Gorzej, gdy przychodzi do działania - te wymaga przecież konkretów, a nie każde państwo chce lub ma możliwości ich wdrażania. Taki stan rzeczy, choć ma miejsce, nijak ma się do zjednoczonej opozycji wobec cyfrowych zagrożeń.
Patryk Pawlak z Carnegie Europe zwrócił uwagę na fakt, że zdecydowanie łatwiej jest nam mówić o problemach dotyczących innych - nie zaś nas samych. O ile możliwa jest ocena czyjejś odpowiedzialności, tak w walce o wspólne dobre czynnik "nas" jest niepodważalny i nie do pominięcia. Jak w takim razie możemy my, jako Europejczycy, walczyć z cyberzagrożeniami?
Poniekąd słabością, ale i siłą Unii Europejskiej jest konieczność grania według zasad. Gryzie się to nieco z problemem wynikającym z nieptrzestrzegania ich przez rywali. Jako przykład podczas debaty podano Rosję. Strona stojąca w opozycji do demokratycznego świata zachodniego nie jest ograniczona regulacjami czy zasadami prawnymi - nijak też odnosi się do zachodnich standardów, a nawet nakazów czy zakazów. Jak w takiej sytuacji ograniczające reguły mogą stać po stronie Europy?
W jedności siła. Choć wspólnota europejska zobowiązana jest do przestrzegania swoich zasad i praw, to mając do czynienia z dobrze działającym organizmem wielu narodów i milionów obywateli, nie jest to przeszkodą, a zaletą. Czy jednak jesteśmy w momencie, w którym można mówić o faktycznej jedności?
Jesteśmy w drodze, nie u celu
Sam fakt zorganizowania takiej debaty świadczy o tym, że Unia Europejska i państwa członkowskie nie są jeszcze w pełni odpowiedzialne za swoje cyfrowe bezpieczeństwo. A przynajmniej nie zdobyto się na zorganizowanie odpowiednich, jednolitych mechanizmów do organizowania obrony w przestrzeni cyfrowej. Nie zmienia to jednak faktu, że właśnie w takim kierunku zmierzamy.
O ile posiadanie różnych wizji poszczególnych aspektów życia i koegzystencji na naszym kontynencie jest wskazane, tak niewątpliwą koniecznością jest wypracowanie sprawnych rozwiazań jednolitych dla wszystkich, które zostaną wdrożone w kwestiach cyberbezpieczeństwa. Konflikt militarny ma na razie miejsce na wschodzie i nawet ewentualna wielowektorowa eskalacja zawsze będzie rozpoczynała się u jednego źródła, bez jednoczesnego rozprzestrzenienia się w danym momencie w całej Europie.
Cyberataki są groźne dla wszystkich w ten sam sposób. Nie ma znaczenia, czy dotyczy Polski graniczącej z Ukrainą, czy odległej o ponad tysiąc kilometrów Hiszpanii. Czy to wystarczający powód do tego, aby wziąć się do roboty? Tak - i zdaje się, że władze Europy zaczynają to dostrzegać.