Drogo, coraz drożej. Netflix i inni nie wiedzą, co dalej

Popularne serwisy streamingowe dobrnęły do ściany i nie wiadomo, co będzie dalej. Jedyną opcją rozwoju jawi się podwyższanie cen, której użytkownicy mają już dość. Czy czeka nas rychłe załamanie na rynku platform VOD? Niestety mam dla was złe wieści.

Serwisy streamingowe mają duży problem.
Serwisy streamingowe mają duży problem.123rf.com123RF/PICSEL

Złota era streamingu się skończyła

Pamiętacie, gdy kilka lat temu cały świat niemal jednocześnie zachłysnął się serwisami VOD? Wchodzący do Polski Netflix pozwalał za niewielką kasę oglądać seriale i filmy wielu osobom jednocześnie. Jedno konto mogło obsłużyć paczkę znajomych, ich rodziny i nie tylko, a koszt miesięczny na osobę mógł wynosić nawet kilka złotych. Nowe serwisy streamingowe prześcigały się we wprowadzaniu kolejnych promocji.

Disney Plus oferował gwarancję symbolicznej ceny przy zakupie abonamentu na dłuższy czas, swoje promocje miało HBO Max, a Apple rozdawało abonament Apple TV+ każdemu, kto zdecydował się na zakup sprzętu tej firmy. Okres ten przypominał żniwa, podczas których firmy zbierały konsumentów. Zadowolonych, warto dodać, bo ostatecznie za kilkanaście złotych miesięcznie mogliśmy mieć dostęp do... wszystkiego.

Właśnie dotarliśmy jednak do ściany.

Netflix, Disney i nie tylko to masa problemów

A w zasadzie my dotarliśmy, bo firmy wyrżnęły w nią całkiem solidnie. Po doszczętnym zagospodarowaniu rynku okazało się, że ciężko wskazać sensowną drogę dalszego rozwoju. Początkowo obserwowany rozwój wynikał nie z liczby płacących klientów, a regularnego zdobywania nowych. Zupełnie tak, jakby nasz abonament po kilku miesiącach przestał być dla firmy opłacalny. Konieczne było przyciąganie nowych osób. Co jednak zrobić, gdy wszyscy mają już swoją platformę?

To moment, w którym znaleźliśmy się mniej więcej rok temu. Od tego czasu jedyną metodą, jaka wydawała się dostawcom skuteczna, były podwyżki cen. Te dotknęły praktycznie wszystkich, od Netflixa, przez YouTube Premium na Apple TV+ kończąc. Klienci są niezadowoleni, ale trochę nie ma się czemu dziwić. Oferując tak wiele, w pewnym momencie platformom przestało się to spinać. Miliony widzów oczekuje nowych treści, a akcjonariusze chcą zysków. Jak to połączyć?

Podwyżka jawi się jako ultymatywne rozwiązanie, dzięki któremu znajdzie się budżet na filmy i seriale, a także uda się wykazać zyski. To tylko jedna strona medalu. W rzeczywistości ostatnie działania platform jedynie stworzyły inne problemy, neutralizując poprzednie.

Ludzie mają dość

Coraz więcej osób zaczęło zdawać sobie sprawę z rachunku ekonomicznego, jaki wynika z posiadania tylu subskrypcji. Nagle okazało się, że w ciągu niespełna roku miesięczny koszt wzrósł nawet o kilkadziesiąt procent. Choć Netflix początkowo chwalił się sukcesem polityki przeciwko współdzieleniu kont, to ostatecznie coraz więcej osób głośno mówi o rezygnowaniu z usługi, lub przechodzeniu na tańszy pakiet, ten z reklamami.

Nawet 40% Amerykanów rozważa całkowitą rezygnację z usługi, a co trzeci rozważa przejście na tańszy pakiet. Możliwe, że już niedługo podobne dane zostaną udostępnione w przypadku innych platform. To dlatego, że te najpewniej pójdą śladami Netflixa.

Mowa bowiem o sytuacji, w której Netflix jawi się jako trendsetter na rynku. Jest największy, najstabilniejszy pod względem działania i zgromadził największą bazę użytkowników. To, co zrobi, wpłynie na działania mniejszych podmiotów. Skoro Netflix podwyższa ceny, to dlaczego nie miałoby tego zrobić HBO lub Disney? Problem jednak w tym, że dążymy do pułapu rezygnacji.

Cienka granica zostanie przekroczona?

Pułap rezygnacji, czyli taka cena, za którą zostaje już tylko część użytkowników. Choć do jej osiągnięcia (zdaniem analityków) jeszcze długa droga, to z pewnością w końcu będzie to mieć miejsce. Dziś dość popularną praktyką jest posiadanie dostępu do wielu platform jednocześnie. A co będzie w przyszłości? Tu robi się ciekawie, bo nie wiadomo.

Całkiem możliwe, że użytkownicy zaczną się ograniczać tylko do jednej wybranej usługi, np. platformy do wideo i osobnej do muzyki. Ciężko będzie pogodzić się z brakiem dostępu do danych treści z innych serwisów, ale jeszcze cięższy będzie rachunek ekonomiczny. W tym wypadku serwisy będą walczyć o nasze pieniądze tańszymi pakietami z reklamami lub ograniczeniami co do czasu oglądania. Ostatecznie jednak domyślne warianty premium będą coraz droższe.

Pewnym jest rosnący podział. Już teraz w niektórych regionach nie ma jednego rodzaju posiadaczy Netflixa - są ci oglądający reklamy i płacący więcej za ich brak. Ostatecznie jednak sielankowe czasy oglądania wszystkiego za grosze nie powrócą.

"Wydarzenia": W Katowicach jest testowany autonomiczny autobusPolsat News
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas