Elon Musk szuka idioty, który go zastąpi? Dopiero wtedy CEO Twittera odpuści!

Kierowanie Twitterem to nie bułka z masłem, o czym przekonał się ostatnio wizjoner i miliarder Elon Musk. Gdy miliony osób mają ekscentryka zwyczajnie dość, on postanowił zastanowić się, czy aby nie nadszedł już czas na zmianę warty — dość krótkiej zresztą. Jak przyznał, nastąpi to wówczas, gdy znajdzie na swoje miejsce wystarczającego głupka.

Kto zastąpi Elona Muska? Zdaniem miliardera, musi to być niezły głupek
Kto zastąpi Elona Muska? Zdaniem miliardera, musi to być niezły głupekAPEast News

Kolejne zmiany na Twitterze?

Kolejna twitterowa saga (tym razem w związku ze zmianami na szczeblu CEO) trwa w najlepsze. Niedawno Elon Musk opublikował ankietę, w której użytkownicy mogli wskazać, czy chcą jego pozostania w roli prezesa platformy społecznościowej. Wynik miał być może niewiążący dla Muska, ale miliarder miał go wziąć pod uwagę. A większość zagłosowała za tym, żeby odszedł. 

Nawet tak prosta rzecz, jak głosowanie na tak lub nie, musiała zostać opatrzona swego rodzaju kontrowersją. Niedługo po ogłoszeniu wyników ankiety Musk stwierdził, chce wprowadzić możliwość głosowania w ankietach jedynie dla zweryfikowanych użytkowników Twitter Blue. To oznacza, że wyniki dotyczące jego dymisji ze stanowiska CEO najpewniej będzie można uznać za nieważne.

Chce zostać albo i nie

Jak wszyscy wiemy, spora i istotna część komunikacji Elona Muska ze światem, odbywa się poprzez niekiedy żenujące wpisy na platformie społecznościowej. Tak było i tym razem. Sam zainteresowany ponownie poruszył temat jego ewentualnej rezygnacji.

Zrezygnuję ze stanowiska dyrektora generalnego, gdy tylko znajdę kogoś na tyle głupiego, by przyjąć to stanowisko! Potem będę po prostu kierował zespołami ds. oprogramowania i serwerów.
Elon Musk

Trzeba przyznać, że szanse są, a nadzieja nadal trwa. Pozostaje pytanie, czy aby nie jest to kolejny żartobliwy sposób na podkręcenie emocji. Gdy te opadną możliwe, że wszystko wróci do „normy”, a żadne zmiany na najwyższym szczeblu firmy nie będą mieć miejsca. 

Przejęcie Twittera pasmem problemów

Nie jest tajemnicą, że przejęcie Twittera rozpoczęło pasmo problemów Elona Muska na wielu płaszczyznach. Największym jest sam portal społecznościowy, który zdaje się pogrążać w spirali rosnącej niechęci użytkowników oraz reklamodawców. To z kolei prowadzi do jeszcze większego pogorszenia się rentowności — widać to na przykładzie firm rezygnujących z umieszania swoich reklam w serwisie.

Alternatywą dla wszystkich staje się na przykład Mastodon, o którym pisaliśmy we wtorek. Konkurencyjna dla Twittera platforma regularnie odnotowuje przypływ użytkowników, a ostatni kwartał 2022 roku był prawdziwie rekordowym, kiedy to do serwisu przybyło ponad 2 miliony nowych osób.

To jednak nie koniec problemów. Oberwało się również innym firmom Muska jak na przykład Tesli. W ciągu ostatniego miesiąca akcje firmy potaniały o niemal 18%, a gdy weźmiemy pod uwagę minione półrocze, to zauważymy spadek o ponad 41%. Inwestorzy mają przecież poważne powody do niepokoju — Musk zajmuje się zarządzaniem Teslą, Twitterem, SpaceX, Boring Company i Neuralinkiem jednocześnie.

Mit się posypał?

Jest jeszcze jedna rzecz, o której należy wspomnieć, a jednocześnie jest ona trudna do wykazania w bezwzględnych wartościach. Chodzi o popularność i poparcie. Chociaż Elon Musk i jego pozycja nie wynikają z żadnego demokratycznego mandatu, a działania miliardera są popieranie pieniędzmi, to nie da się nie zwrócić uwagi na zmianę nastawienia ludzi do jego osoby.

Nie tak dawno Musk był przecież uznawany za sympatycznego i ekscentrycznego wizjonera, który może zmienić świat na lepsze. Powstał swego rodzaju mit, przyrównujący go do fikcyjnego Tony’ego Starka znanego z komiksów i filmów Marvela o Iron Manie. Pasmo porażek i szalenie dziwnych decyzji skutecznie to zburzyły.

Stracił obie ręce w wypadku. Pobił rekord Guinnessa autem wyścigowym Interia.tv
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas