“Ja to proszę pana mam bardzo dobre połączenie". Pociągiem do Lizbony drożej niż samolotem
Redakcja serwisu 300gospodarka postanowiła pojechać do Lizbony pociągiem. Kosztowało to więcej niż lot samolotem i trwało trzy dni. Wygląda na to, że mimo istnienia szybkich kolei w Europie jesteśmy skazani na latanie.
Serwis 300gospodarka.pl opisuje wakacyjny eksperyment. Redaktorzy postanowili wybrać się do Lizbony - pociągiem, nie samolotem. Była to podróż wirtualna. Nie tyle palcem po mapie, ile po wyszukiwarkach połączeń kolejowych, cen biletów oraz dostępnych noclegów.
Za start przyjęto poniedziałek 25 lipca, kiedy o 6:00 odjeżdża pociąg z Warszawy Centralnej do Berlina. Stamtąd można udać się pociągiem do Frankfurtu nad Menem, z którego kursują pociągi do Paryża. Ze stolicy Francji można dojechać z kolei do stolicy hiszpańskiej Katalonii, Barcelony.
Potem już pozostaje tylko przejechać z Barcelony do Madrytu, z Madrytu do Vigo, z Vigo do Porto i z Porto do Vigo. Jesteśmy już w Portugalii, ale trzeba jeszcze dotrzeć z Vigo do Lizbony. Dotrzemy po prawie trzech dniach w podróży (w czwartek 28 lipca o godzinie 6:19).
Nie zdziwimy się, jeśli przypomniała się wam scena z filmu Stanisława Barei “Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz" - “Ja to proszę pana mam bardzo dobre połączenie. Wstaję rano za piętnaście trzecia...". Nam również.
Pociągiem do Lizbony można szybciej, ale to nadal dwa dni
Koleją więc dotrzemy z Warszawy do Lizbony w trzy dni. Przejazdy i noclegi kosztować będą (po dzisiejszym kursie euro) 2251 złotych. Samolotem do stolicy Portugalii dotrzemy w 4 godziny i 15 minut, a za lot (w poniedziałek, 25 lipca) zapłacimy 735 zł.
Trzydniowa podróż koleją z Warszawy do Lizbony nie jest połączeniem najszybszym - autorzy szukali najtańszych połączeń. Według Google Maps do Lizbony można dotrzeć koleją w nieco ponad półtora dnia. Z Warszawy dojedziemy do Berlina, stamtąd do Stutgartu. Z niego do Paryża zabierze nas już szybkie TGV, gdzie przesiądziemy się w kolejne do Bordeaux. Stamtąd łapiemy pociąg do Madrytu, a w nim - już bezpośrednio do Lizbony. Znów trochę jak u Barei.
Podróż zajmie 1 dzień i 19 godzin. Są i inne zbliżone warianty nieprzekraczające dwóch dni w podróży, ale jest to podróż non-stop. Nie sprawdzaliśmy też dostępności i cen biletów.
Koleje nie są konkurencją dla samolotów. Unia chce to zmienić
Czego dowodzi ten eksperyment? Cóż, tego, że koleje w Europie nie są konkurencją dla samolotów. I raczej szybko się to nie zmieni.
Co prawda Unia Europejska ma ambitne plany - chce podwoić wykorzystanie kolei do 2030 roku i potroić do roku 2050), chodzi jednak o krótsze dystanse. Według unijnych statystyk większość podróży samolotami to loty do 700 km. Lot z Berlina do Paryża emituje sześć razy tyle dwutlenku węgla niż podróż pociągiem. Na takich odległościach konkurencyjna jest już szybka kolej, która jest znacznie bardziej przyjazna dla środowiska.
Szybkie pociągi (Francuskie TGV, Eurostar łączący Francję, Londyn, i kraje Beneluksu oraz Thalys łączące Francje i Niemcy) mogą rozwijać prędkość do 320 km/h. Średnia prędkość na całej trasie przejazdu zwykle oscyluje wokół 250 km/h. Z taką prędkością pociąg z Warszawy do Paryża mógłby dotrzeć w sześć godzin, a do Madrytu w dziesięć.
Niestety, w Europie nie ma nawet mglistych planów budowy tak rozległej sieci szybkich kolei. W budowie jest szybka linia z Paryża przez Strasburg, Stuttgart i Monachium do Wiednia i Bratysławy. Magistralę dla Europy (niem. Magistrale für Europa, fr. Magistrale européenne) planowano oddać w 2020 roku. Na razie nie widać, by mogło się to stać przed 2025 rokiem.
A może do łask wrócą sterowce? Pierwsze zamówienia już są
Czy jesteśmy zatem skazani na “brudne" samoloty albo mitręgę kilkudniowej podróży koleją? Niekoniecznie. Alternatywą mogą być... sterowce.
Hiszpańskie linie lotnicze Air Nostrum złożyły warte ponad 600 mln dolarów zamówienie na 10 sterowców wypełnionych helem. Dostarczy je brytyjska firma HAV (Hybrid Air Vehicles). Sterowce o nazwie Airlander 10 będą hybrydowe (prócz zbiornika z lżejszym od powietrza helem mają także silniki). Ich zasięg wyniesie aż 7000 kilometrów i rozwiną maksymalną prędkość 200 km/h.
Przy tej prędkości sterowce mogą konkurować z pociągami, a nawet samolotami na krótkich trasach. Podróżni zyskają też na czasie, omijając lotniska. Airlander 10 może startować i lądować z niewielkich płaskich powierzchni, które nie wymagają specjalnego utwardzenia. HAV planuje na razie uruchomienie połączeń z Oslo do Sztokholmu i Liverpoolu do Belfastu do 2025 roku. Sterowce na tych trasach zastąpią powolne promy morskie.