Jak można stracić bilion dolarów w jeden rok? Apple zna sposób
Świat biznesu i giełdowych wykresów bywa brutalny. Jednego miesiąca spółka świętuje rekordową wycenę, niedługo później raporty mówią o rekordowej stracie w ciągu zaledwie 12 miesięcy. Takim pechowcem okazuje się Apple. Technologiczny gigant z Cupertino nie zakończył 2022 roku na zielono, a wręcz przeciwnie. Spółka straciła bilion dolarów giełdowej kapitalizacji.
Apple traci duże pieniądze
Chociaż w ostatnich dniach można było zaobserwować niewielki wzrost wartości akcji Apple, to obserwując szerszą perspektywę, można złapać się za głowę. Firma odpowiadająca za Maki, iPhone’y i popularny sprzęt przez 365 dni straciła na giełdzie aż 1 bilion dolarów. Nie jest to jeszcze katastrofą, ale świadczy o tym, jaki był miniony rok.
Mowa o 1 bilionie dolarów wymazanym z gospodarki w jednej akcji — to duża liczba i nie należy tego ignorować.
Co było powodem tak potężnej dewaluacji wartości akcji firmy? Przyczyna, jak się okazuje, tkwi w pandemii. Konkretniej, w konsumenckich zachowaniach zaobserwowanych po zluzowaniu obostrzeń i przynajmniej częściowym powrocie do normalności i rzeczywistości po COVID-19.
O ile czasy lockdownu i zmniejszonej aktywności poza domem stanowiły o gigantycznych zyskach (ludzie masowo wykupowali elektronikę, sprzęt rozrywkowy i gadżety), tak teraz więcej środków przeznaczanych jest na wyjazdy, konsumpcję, aktywności niepowiązane stricte z elektroniką użytkową. Spadki w tym segmencie są widoczne na całym świecie.
Problemy finansowe nie tylko w Polsce
We znaki daje się również inflacja. Smartfony, laptopy i inne urządzenia elektroniczne swoje kosztują, a Apple pozycjonowane w segmencie premium siłą rzeczy oferuje swoje produkty często w wyższych cenach, niż robi to konkurencja.
W obliczu rosnących cen i spadającej wartości pieniądza ludzie częściej decydują się na zakup bardziej kluczowych produktów z punktu widzenia codziennej rzeczywistości. Część z nas w ogóle rezygnuje z zakupów na rzecz oszczędzania i cięcia kosztów.
Coraz więcej osób zwraca się też w kierunku sprzętu z Androidem. W segmencie smartfonów z tym systemem operacyjnym łatwiej jest znaleźć model bardziej przystępny cenowo, niekiedy nawet o połowę taniej, niż w przypadku podstawowego modelu iPhone 13 lub 14. Pewien odsetek zamożniejszych klientów (i gadżeciarzy) lubuje się natomiast w smartfonach składanych — a tych w ofercie Apple nie znajdziemy.
Słaba sprzedaż iPhone 14 i inne problemy
Taki stan rzeczy przełożył się na niezadowalającą sprzedaż ubiegłorocznego modelu iPhone 14. Firma z USA nie jest usatysfakcjonowana liczbą sprzedanych egzemplarzy. Na to wpływ miały również problemy w chińskiej fabryce Foxconn.
Na skutek polityki ZERO COVID i fali protestów, wiele z dostaw zostało opóźnionych, tym samym pewna część klientów zrezygnowała z zakupu urządzenia od Apple. Ten problem włodarze firmy próbują rozwiązać poprzez organizację produkcji sprzętu w innych krajach, m.in. w Indiach. Jest to jednak proces wymagający czasu.
Inwestorzy nie mają cierpliwości
Skoro była mowa o giełdzie, to koniecznie należy wspomnieć o inwestorach. Ci kierują się z oczywistych przyczyn stabilnością i zyskiem. W przypadku tak wielu problemów drążących Apple, jak i rosnącej inflacji, niestabilności na rynku i rosnącym spowolnieniu gospodarczym, osoby finansujące spółki będą szukać innych miejsc do lokaty swojego kapitału.
Sektor technologiczny okazuje się zdolnym do dostarczania wielkich zysków, jak i szybkich strat. Nie jest zdaniem wielu inwestorów sposobem na trudny czas, dlatego przeczekanie odbędzie się najpewniej w innych spółkach, lub przy użyciu innych aktywów. Nie ma jednak mowy o bankructwie Apple — to nadal gigant na stalowych nogach, który ma wiele asów w rękawie. I miliony fanów na całym świecie.
Czytaj także | Ściemnianie na promocjach polskie sklepy mają zapisane w DNA. Nawet Omnibus nie pomógł