Maksymilian Paczyński: Nie używamy sztucznej inteligencji tam, gdzie są realne problemy
Wybitnie uzdolnionych młodych osób w Polsce z pewnością nie brakuje. O jednym z nich, Maksymilianie Paczyńskim, mogliśmy usłyszeć już w zeszłym roku za sprawą zwycięstwa w prestiżowym, międzynarodowym konkursie Intela. Jak rozwinęła się jego kariera od tego czasu?
Mateusz Zajega, Interia: W zeszłym roku było o tobie głośno, ponieważ wygrałeś zorganizowany przez Intel AI Global Impact Festival. Jakbyś przypomniał, na czym polegał twój zwycięski projekt - FATIK?
Maksymilian Paczyński: - FATIK jest aplikacją, która dzięki algorytmom AI rozpoznaje fazę mikrosnu u kierowców za pomocą analizy zachowań, czyli danych behawioralnych. Analizuje ruch, analizuje oko, względność oka względem ciała, względność lokalizacji źrenicy, względność pozostałych parametrów i kumuluje ze sobą te wartości. Ponieważ są to bardzo czułe dane, sztuczna inteligencja rozpatruje je względem danej osoby. Gdy zostanie wychwycone odchylenie od normy, od razu włącza się alarm. Z zapisywanych danych można również zidentyfikować poziom uwagi u kierowców czy zmęczenia.
Jak się rozwinęła twoja kariera po wygraniu wspomnianego konkursu Intela?
- Po konkursie globalnym na początku dużo się nie zmieniło. Nie wygrałem go, zostałem finalistą. Wróciłem do szkoły i dostałem stypendium od starosty, za co bardzo mu dziękuję. Udzieliłem kilku wywiadów telewizjom regionalnym i w ciągu dwóch tygodni już wszystko ucichło, wróciłem do "normalnego" życia.
Po miesiącu zostałem zwycięzcą edycji globalnej, był to szok dla wielu osób z mojego otoczenia. Udzieliłem kilku wywiadów dla większych stacji telewizyjnych i również wszystko wracało po czasie do normy. W okolicach dwóch tygodni od wygranej, gdy siedziałem na lekcji matematyki, zobaczyłem, że nagle wszyscy do mnie piszą z różnymi ofertami pracy i zastanawiałem się, o co chodzi. Okazało się, że dr Maciej Kawecki udostępnił mój sukces, który odbił się szerokim echem w mediach. Potem nagle zadzwonił do mnie minister Czarnek, potem nagle pojechałem na spotkanie do premiera. Co się dzieje? - pomyślałem.
Jak było u premiera?
- To było bardzo zamknięte spotkanie, na którym był również CEO Intela, Pat Gelsinger. Byli oni bardzo zainteresowany projektem. Pamiętam, że premier w pewnym momencie zażartował do CEO Intela, że zamontujemy mu w samochodzie mój system.
Jakie są dalsze losy FATIKA? Wciąż nad nim pracujesz? Komercjalizujesz?
- Tak, dalej go ulepszam. Ostatnio nawet udoskonalałem go specjalnie na porozumienie Intela i Ministerstwa Edukacji i dodałem do niego dużo rzeczy.
Jeśli chodzi o komercjalizację, to jest bardzo trudna kwestia, ponieważ ten projekt jest trudny pod względem danych. Jeśli chcemy go skomercjalizować, musimy przewidzieć bardzo dużo przypadków, które trzeba stworzyć. Natomiast stworzenie wypadku samochodowego jest dosyć nieetyczne i bardzo drogie. Moglibyśmy stworzyć sztuczne dane, ale nie pozwolą one przewidzieć wszystkich sytuacji.
Nad czym obecnie pracujesz?
- Aktualnie pracuję nad projektem dla niewidomych. To ma być bransoleta, która wykrywa okoliczne obiekty i mierzy ich odległość, a następnie za pomocą mikrowstrząsów albo wibracji daje o nich znać właścicielowi. Osoba po pewnym czasie mogłaby nauczyć się z łatwością omijać przeszkody, dzięki sygnałom otrzymywanym w czasie rzeczywistym.
Niestety obecnie problemem jest zmieszczenie wystarczającej ilości mocy obliczeniowej na niewielkiej przestrzeni, a urządzenie musi być małe, bo inaczej nikt tego nie kupi. Aczkolwiek wciąż traktuję moje projekty jako naukę i bilet wstępu do świata korporacji i inwestorów.
Czyli ponownie zajmujesz się projektem rozwiązującym rzeczywisty problem. Skąd czerpiesz inspirację do takich pomysłów?
- Od dawna rozwijamy technologię i wszystko wokół niej, a prawda jest taka, że ludzie wciąż, jak chodzili z kijkami, tak dalej z nimi chodzą. Mamy niezwykle rozwiniętą sztuczną inteligencję w marketingu, na której zarabiane są niemałe pieniądze, a tam, gdzie są realne problemy, nie używamy jej. Rozumiem tę sytuację, ale pomyślałem, że fajnie byłoby robić coś użytecznego.
To na koniec pytanie - kiedy znowu usłyszy o tobie cała Polska?
- Głośno zazwyczaj jest wtedy, kiedy ktoś zrobi coś nowego, innego, czyli gdybym znowu wygrał w międzynarodowym konkursie pewnie byłoby o tym cicho, a jakbym zrobił coś bardzo złego, to wręcz przeciwnie, więc mam nadzieję, że głośno o mnie już nie będzie. (śmiech)
A tak na poważnie, mam nadzieję, że w ciągu dwóch lat, kiedy ruszę mocniej z jakimś przedsięwzięciem.