Meta używa twoich wiadomości i zdjęć, by szkolić sztuczną inteligencję

Dawid Szafraniak

Dawid Szafraniak

Aktualizacja

Możecie nie interesować się sztuczną inteligencją, ale ona na pewno zainteresuje się wami. A przynajmniej wpisami i zdjęciami na Facebooku czy Instagramie. Okazuje się, że Meta szkoli swoje algorytmy na podstawie treści tworzone przez użytkowników. Czy to narażenie naszej prywatności?

Meta i sztuczna inteligencja.
Meta i sztuczna inteligencja.Meta/Facebookmateriały prasowe

Tworzymy AI nawet o tym nie wiedząc

Ostatnio Nick Clegg, prezes ds. spraw globalnych Meta przyznał w wywiadzie dla Reutersa, że Meta korzysta z wielu zasobów w celu szkolenia swoich algorytmów sztucznej inteligencji. Wśród plików trafiających do AI mają znajdować się posty użytkowników, ich wpisy na platformach społecznościowych Mety, zdjęcia i nie tylko.

Brzmi przerażająco? Nic dziwnego, wszak okazuje się, że udostępniane przez nas fotki czy opinie trafiają do przemiału przez algorytmy sztucznej inteligencji. Jak zapewnia jednak Clegg, wszystko odbywa się bez naruszania jakichkolwiek zasad czy reguł prywatności. Zasoby trafiające na poczet algorytmów pochodzą wyłącznie z publicznie udostępnianych treści. Meta rzekomo nie korzysta wcale z prywatnych rozmów czy plików udostępnianych prywatnymi kanałami, np. na Messengerze czy w prywatnych wiadomościach na Instagramie.

Meta ma sposób, ale nie powie jaki

Rzeczony prezes zapewnił, że firma ma swoje narzędzia i sposoby na wykluczanie z posiadanych zbiorów wiadomości prywatnych. To samo tyczy się np. danych osobowych, które również (według zapewnień firmy), nie trafiają do algorytmów sztucznej inteligencji. Jak to dokładnie działa? Nie wiadomo - przedstawiciele firmy nie chcą udostępniać mediom żadnych szczegółów.

Jedną z technologii opracowywanych przez giganta jest Meta AI - wirtualny asystent, który swoimi kompetencjami i zdolnościami językowymi ma dorównywać prawdziwemu użytkownikowi. W planach jest udostępnienie go nie tylko na Messengerze, ale również Instagramie czy aplikacji WhatsApp.

Narażenie prywatności? No nie do końca

Nie brakuje głosów, jakoby działania Mety były jawną przesadą. O ile faktycznie firma ogranicza się do korzystania z publicznych postów, to ciężko jest mieć w tym wypadku pretensje. Co by nie mówić, tego typu działania są uzasadnione regulaminem serwisu.

Chcąc unikać takich sytuacji, użytkownik może ograniczyć udostępnianie swoich postów do wiadomości prywatnych czy zamkniętych grup. Wówczas dana treść - np. zdjęcie czy film - nie będą mogły być wykorzystywane w celu uczenia algorytmów sztucznej inteligencji. Trudno zgodzić się z zarzutami o niszczenie prywatności, skoro dyskusja dotyczy publicznie udostępnianych treści.

Oko w oko z Dawidem. Słynna rzeźba też wymaga sprzątania© 2023 Associated Press
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas