Motorola edge 40 pro — myślisz, że słaba? To się zdziwisz [RECENZJA]

Przez ostatnich kilka tygodni miałam okazję testować bardzo ciekawą pozycję na rynku smartfonów. Mowa o Motoroli edge 40 pro. Choć jest to telefon niepozorny, to bardzo szybko wyprowadza nas z błędu, jeśli w niego wątpiliśmy. Bądźmy uczciwi — nie wszystko jest idealne, ale edge 40 pro jest temu ideałowi bliska. Jak smartfon poradził sobie na testach? Sprawdźcie sami.

Co ma w środku Motorola edge 40 pro? — Czas na dane techniczne

Tradycyjnie zacznijmy od wyjaśnienia, o jakim sprzęcie mówimy. Motorola edge 40 pro ma 6,67-calowy ekran pOLED o rozdzielczości Full HD+ oraz częstotliwości odświeżania 165 Hz. W środku umieszczono procesor Snapdragon 8 Gen 2, 12 GB RAM-u, 256 GB pamięci wewnętrznej. O wytrzymałość dba szkło Gorilla Glass Victus.

Fotografie zrobimy 50 MP aparatem głównym z OIS, 50 MP ultraszerokokątnym z autofokusem i makro oraz 12 MP teleobiektywem ze zbliżeniem optycznym. Przedni aparat ma za to... 60 MP.

Reklama

Czytnik linii papilarnych umieszczono w ekranie (do tego aspektu jeszcze wrócimy). W smartfonie umieszczono też akumulator o pojemności 4600 mAh.

Telefon obsługuje WiFi 6E, Bluetootha 5.3, NFC, 5G, ma też dualSIM (nanoSIM + eSIM). Znajdziemy w nim Androida 13 z nakładką MyUX. Motorola edge 40 pro ma złącze USB typu C i waży 199 g. Smartfon dostępny jest w dwóch kolorach: czarnym (interstellar black) i niebieskim (lunar blue).

O, jaka ładna Motorola edge 40 pro, czyli wygląd urządzenia

Trzeba przyznać, że designersko ten smartfon daje radę. Testowałam opcję czarną, której tylna obudowa mieni się pięknie w słońcu. Na plus obustronnie zakrzywiony ekran, całkiem ładna jest też wyspa aparatów. O czym jednak muszę wspomnieć, to że smartfon ten aż prosi się o to, żeby go upuścić. Jego tylna obudowa jest tak śliska, że wręcz można odliczać, aż upadnie po raz pierwszy.

Ale za to jaki wyświetlacz! Na ekran Motoroli edge 40 pro aż miło patrzeć

Mamy tu do czynienia z ekranem pOLED o rozdzielczości Full HD+. Jak już wspomniałam, jest on obustronnie zakrzywiony, co wygląda bardzo dobrze, choć z racji tego, że noszę pierścionek na kciuku, notorycznie miałam wrażenie, że na pewno zaraz go rozbiję (tak się nie stało, gdybyście się zastanawiali).

Do ekranu właściwie nie można się przyczepić, jest bardzo jasny (jasność szczytowa to maksymalnie 1100 nitów), ma żywą i przyjemną kolorystykę, dobry kontrast.

Jeżeli mamy takie pragnienie, możemy zmienić częstotliwość odświeżania ekranu — od automatycznej (inteligentna optymalizacja do 120 Hz) poprzez 60 Hz, 120 Hz do 165 Hz. O czym na pewno warto wspomnieć, to że telefon nie ma funkcji Always On Display.

Całkiem fajnym dodatkiem jest też to, że gdy dostajemy powiadomienia, podświetlają się krawędzie ekranu (da się bez tego żyć, ale hej, świeci się).

Personalizacja. Motorolę edge 40 pro dostosujesz, jak tylko chcesz

Na co dzień używam iPhone’a, dlatego też z personalizacją mam większą styczność dopiero od niedawna. I jest to coś, co od razu zachwyciło mnie w testowanej motoroli — zmienić da się większość rzeczy, ustawimy przyjemniejszy font, motyw, kolor wiodący interfejsu, a nawet kształt ikon.

Dobrze też wspomnieć, że możemy korzystać z przycisków albo sterować telefonem za pomocą gestów.

Jakie zdjęcia robi Motorola edge 40 pro? Całkiem, całkiem

Serio. Uczciwie przyznam, że spodziewałam się gorszych rezultatów — zupełnie niesłusznie. Fotografie robione w słoneczny dzień, czyli w bardzo sprzyjających warunkach, wychodzą bardzo dobrze. Sprawa ma się nieco inaczej w pochmurny dzień, jednak to nie dziwi. Ale uwaga, bo nie zawsze jest tak, że wyciągamy telefon, szybciorem robimy zdjęcia i po sprawie. Może się zdarzyć, że smartfon będzie miał problem z szybkim złapaniem dobrej ostrości. Nie oznacza to, że ładnego zdjęcia nie zrobi, po prostu czasem wymaga więcej pracy i cierpliwości od nas, niż być może nawet byśmy chcieli.

Tryb portretowy ładnie wykrywa krawędzie, zdjęcia są dość mocno kontrastowe (być może nawet czasami zbyt mocno, ale to kwestia indywidualna). 

Warto wspomnieć także o tym, że efekty głębi możemy edytować już po zrobieniu fotki w galerii zdjęć. Nie zawsze działa to jak marzenie, ale jest to całkiem fajna opcja.

Bardzo, bardzo przyjemny jest też tryb makro. Ci, którzy lubią tego typu fotografie, powinni być zadowoleni. Robiąc zdjęcia, trzeba jednak trochę uważać — kilkukrotnie zdarzyło mi się, że motorola sama "wykrywała", że chcę zrobić fotkę makro, gdy nie mogła się bardziej mylić, a jednocześnie zmieniała całkowicie kolorystykę zdjęcia na jego niekorzyść.

Zaskoczyły mnie też bardzo przyzwoite zdjęcia nocne. Są serio na poziomie. Zapewne gdybyśmy znaleźli się w absolutnie ciemnym miejscu, telefon mógłby mieć trochę problemów z wykonaniem ładnego zdjęcia, ale kto by nie miał?

Tymczasem w mieście uzyskujemy całkiem przyjemne fotki. Skrzyżowanie okazało się lekkim wyzwaniem, nie obraziłabym się, gdyby przednie światła nadjeżdżających samochodów były troszkę ciemniejsze, ale to szczegóły. 

Motorola edge 40 pro. Co znajdziemy w pudełku?

Tutaj trzeba przyznać Motoroli, że dba o użytkowników. W tekturowym pudełku (piątka od środowiska) znajdziemy standardowo: instrukcję obsługi, igłę do tacki na kartę SIM, ale i ładowarkę z kablem z końcówką USB-C, a także przezroczysty case z tworzywa sztucznego. Niby nic takiego, ale cieszy, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę to, jak śliski jest tył telefonu. Fajnie!

Jak długo Motorola edge 40 pro wytrzyma na jednym ładowaniu?

Skoro już mówimy o ładowarce, warto poruszyć kwestię baterii. Akumulator ma pojemność 4600 mAh. Na jednym ładowaniu smartfon zazwyczaj umożliwiał około 2 dni pracy (pod koniec drugiego dnia już trochę stękał).

Telefonu używałam raczej normalnie, nie grałam po kilka godzin w gry, odbierałam połączenia, pisałam na Messengerze (trochę dużo), scrollowałam social media (bardzo dużo).

Gdy już nasza motorola się rozładuje, możemy ją bardzo szybko naładować — ładowarka ma moc 125 W. I mówiąc "szybko", naprawdę mam na myśli "szybko", bo ona praktycznie ładuje się w oczach (i to wcale nie dlatego, że widzimy wskaźnik naładowania). Od 0 do 100% jesteśmy w stanie naładować ją w około 30 minut, klaszczę.

Motorola edge 40 pro. Zabezpieczenia, głośniki i inne takie, takie

Trochę sobie słodzimy, ale trzeba też wspomnieć o drobnych mankamentach. Jak już wspomniałam, telefon wyposażono w czytnik linii papilarnych w ekranie. Działa on różnie — trzeba przyznać, że w większości przypadków faktycznie motorolę udało się odblokować, ale nie sposób nie oprzeć się wrażeniu, że mogłoby to działać lepiej. Podobnie jest z rozpoznawaniem twarzy, a tu problem pojawił się już przy konfiguracji. Smartfon uważał, że moja twarz jest rozmazana (dzięki, ja z nią żyję na co dzień), robił też problemy przy próbach odblokowywania.

Do czego jeszcze chciałabym się przyczepić? Do głośników. Mamy tutaj co prawda głośniki stereo sygnowane Dolby Atmos, ale są one po prostu poprawne. Przy głośniejszym ustawieniu już zdają się trochę trzeszczeć.

Dość irytujące było też to, że przy konfigurowaniu telefonu, trzeba było ręcznie odklikać proponowane przez motorolę kompletnie nieprzydatne aplikacje. Nie, nie mówimy tutaj o kliencie poczty czy czymś w tym stylu.

Błagam, wyłączcie to "Hello MOTO"

Okej, wiem, że dla niektórych to może być przesada, ale serio — "Hello MOTO" wypowiadane robotycznym głosem przy włączaniu telefonu będzie mi się śniło po nocach. Wyobrażam sobie, że w ostatnich chwilach mojego życia, przychodzi do mnie ogromny android z logo motoroli, wita się, a potem czyni swoją powinność. Może jakiś miły dźwięk? Melodyjka? Proszę?

Motorola edge 40 pro — wrażenia z użytkowania

Na szczęście "Hello MOTO" słyszymy tylko przy włączeniu, a dalej jest już bardzo dobrze. O irytujących mnie elementach wspomniałam, natomiast muszę stwierdzić, że ogólne doświadczenia z korzystania z telefonu są pozytywne.

Motorola edge 40 pro jest płynna, szybka, chyba mi się nie zdarzyło, żeby się zawiesiła. Super jest na przykład to, że można używać dwóch aplikacji jednocześnie na podzielonym ekranie, możemy też włączyć latarkę za pomocą gestu (dobra, to nie wpływa jakoś mocno na korzystanie z telefonu, ale... FAJNE), wszystko jest raczej mocno intuicyjne. Nie zauważyłam też raczej żadnych problemów z przegrzewaniem się.

Smartfon jest też bardzo wydajny, nie można mu odmówić bardzo szybkiego ładowania i spoko baterii, a chyba każdemu zależy na tym, żeby korzystać z telefonu na jednym ładowaniu przynajmniej więcej niż dzień.

To wszystko składa się na telefon, który spokojnie może konkurować z flagowcami innych firm. Jeżeli miałabym więc odpowiedzieć na pytanie "Brać?", odpowiedziałabym "Raczej tak, ale...", o czym zaraz.

Ile za tę przyjemność? Cena Motoroli edge 40 pro

Motorolę edge 40 pro dostaniemy za około 4649 złotych. Czy to sporo? No na pewno niemało, choć jest to bardzo przyzwoity sprzęt z fajnymi możliwościami. Nie można mu odmówić tego, że jest solidną propozycją na rynku smartfonów. Spójrzmy jednak prawdzie w oczy — cena mogłaby być niższa, zatem może warto porozglądać się, czy przypadkiem nie jest gdzieś dostępny w promocji.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Motorola | Motorola Edge | Smartfon
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama