Pierwszy atak drona na amerykańską sieć energetyczną

FBI poinformowało o próbie pierwszego w historii ataku na amerykańską sieć energetyczną za pomocą drona. Był to specjalne zmodyfikowany dron Mavic 2 od chińskiej firmy DJI. Atak mógł doprowadzić do uszkodzenia ważnej części infrastruktury i pozbawić dostępu do energii elektrycznej miliony ludzi.

FBI poinformowało o próbie pierwszego w historii ataku na amerykańską sieć energetyczną za pomocą drona. Był to specjalne zmodyfikowany dron Mavic 2 od chińskiej firmy DJI. Atak mógł doprowadzić do uszkodzenia ważnej części infrastruktury i pozbawić dostępu do energii elektrycznej miliony ludzi.
Zdjęcie ilustracyjne drona serwisującego linię energetyczną /DJI /materiały prasowe

Takie niepokojące informacje pojawiły się w opublikowanym raporcie pochodzącym od połączonego Wywiadu Departamentu Bezpieczeństwa Wewnętrznego (DHS), Federalnego Biura Śledczego (FBI) i Narodowego Centrum Antyterrorystycznego (NCTC). Zamieszczono tam informacje o groźnym zdarzeniu, które rozegrało się w 2020 roku w stanie Pensylwania. Dopiero teraz jednak opinia publiczna może poznać więcej szczegółów na temat całej akcji.

Z raportu dowiadujemy się, że lokalna policja zabezpieczyła porzuconego drona, który został zmodyfikowany z myślą o ataku na sieć energetyczną. Nie podano dokładnego miejsca zdarzenia ze względów bezpieczeństwa. Do korpusu drona Mavic 2 przymocowano dwie nylonowe liny i połączono je miedzianym drutem.

Reklama

Według CNN, eksperci FBI uważają, że dron miał przelecieć nad podstacją, a następnie za pomocą miedzianego drutu dokonać zwarcia, powodując uszkodzenie transformatorów lub linii dystrybucyjnych. Gdyby cała akcja powiodła się, odciętych od energii elektrycznej zostałoby tysiące okolicznych domostw.

Śledczy ujawnili, że do tego nie doszło, ponieważ dron rozbił się o dach jednego z domów. Jego właściciele znaleźli urządzenie na swoim podwórku i natychmiast zawiadomili policję. Całą sprawą zainteresowały się służby. Z raportu wynika, że prawdopodobnie operator, w pewnym momencie, nie był w stanie zapanować nad maszyną i doszło do jej rozbicia.

Niestety, FBI nie udało się ustalić, do kogo należał dron i kto go zmodyfikował. Organizatorzy akcji usunęli z drona wszelkie numery identyfikacyjne i ślady, które mogłyby doprowadzić do nich policję.

Eksperci biją na alarm, że za tym niedoszłym atakiem mogą stać sabotażyści z obcych krajów, w tym Rosji i Chin. W grę wchodzą również grupy terrorystyczne działające na terenie USA. FBI obawia się, że takie incydenty, ale zakrojone na o wiele większą skalę, mogą się powtórzyć. Wówczas ich skutki mogą skończyć się paraliżem dużej części kraju, dotknąć milionów ludzi i doprowadzić do olbrzymich strat finansowych.

Specjaliści podkreślają, że największym problemem jest coraz łatwiejszy dostęp do dronów. Nowe urządzenia konsumenckie mogą przebywać w powietrzu nawet 45 minut i dysponować zasięgiem przekraczającym 15 kilometrów. Rozwiązaniem tego problemu może być zaostrzenie prawa lotniczego dla tego typu urządzeń i większa kontrola nad ich sprzedażą.


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Drony | DJI | atak terrorystyczny | USA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy