Płaskoziemca, Szalony Mike, zginął w trakcie lotu swoją rakietą na oczach telewizji

Mike Hughes należał do ostatnio popularnego towarzystwa płaskoziemców. Jego pasją były rakiety, dzięki którym chciał udowodnić ludzkości, że Ziemia jest płaska. Niestety, udało mu się tylko potwierdzić, że istnieje grawitacja.

Szalony Mike od kilku lat intensywnie pracował nad swoją własną rakietą. Jego marzeniem było m.in. dotarcie w pojedźcie do linii Kármána, czyli na wysokość 100 kilometrów ponad powierzchnią Ziemi i pokazanie wszystkim, że nasza planeta jest płaska. Nie udało się mu tego dokonać.

W trakcie sobotniej (22.02) akcji w mieście Barstow w hrabstwie San Bernardino w Kalifornii, Mike planował polecieć rakietą napędzaną parą na wysokość 1500 metrów. Niestety, tuż po starcie rakiety, nastąpiło przedwczesne otwarcie spadochronu. Mike poleciał dalej z rakietą i zginął chwilę później uderzając wraz z nią w ziemię na oczach jego fanów, płaskoziemców i kamer telewizji Science, które miały rejestrować cały przebieg historycznej misji.

Reklama

„Michael "Szalony Mike" Hughes zginął tragicznie podczas próby uruchomienia własnoręcznie skonstruowanej rakiety. W tym ciężkim czasie nasze myśli i modlitwy kierujemy do jego bliskich i znajomych. Zawsze marzył o tym starcie” - czytamy w oświadczeniu stacji Science Channel.

Mike Hughes odbył pierwszy nie do końca udany lot swoją rakietą w marcu 2018 roku. Wówczas pojazd osiągnął wysokość 572 metrów ponad powierzchnią Ziemi. Po osiągnięciu wyznaczonej wysokości, płaskoziemca odpalił spadochrony i zaczął opadać na pustynię. Cudem uszedł wtedy z życiem, gdyż zaliczył dość twarde lądowanie.

Źródło: GeekWeek.pl/CNN / Fot. WorldNews/Robi Townsend

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy