Rosjanie nie mają czym latać. W ruch idą radzieckie starocie
Rosyjskie samoloty są w opłakanym stanie. Cywilne lotnictwo ma problemy, brakuje mu części zamiennych i nowych maszyn. Na skutek sankcji, linie lotnicze z Syberii poprosiły o zgodę na przedłużenie certyfikacji starych maszyn. Te pamiętają czasy odległego Związku Radzieckiego.
Spis treści:
Rosyjskie lotnictwo cywilne ma problemy
Na skutek sankcji wymierzonych w Rosję przez zachodnie firmy, cywilni przewoźnicy z tego kraju mierzą się z ogromnymi problemami. Rosyjskie lotnictwo nie ma części zamiennych do swoich samolotów (kupionych dawniej Boeingów i Airbusów), nie ma też szans na zakup nowych maszyn. Produkcja lokalna nie jest w stanie zaspokoić potrzeb przewoźników m.in. na Syberii, w związku z czym postanowiono chwycić się ostatniej deski ratunku.
Linie lotnicze operujące na dalekim wschodzie kraju zgłosiły się do rządu o możliwość przedłużenia certyfikacji niektórych starszych maszyn. Aby linie Angara Airlines i Polar Airlines mogły dalej funkcjonować, konieczne jest dla nich wykorzystywanie samolotów An-24 i An-26. To maszyny, które pamiętają jeszcze czasy Związku Radzieckiego. Zdecydowanie czasy młodości w ich przypadku minęły dawno - model An-26 został wyprodukowany pod koniec lat 60. ubiegłego wieku.
Starocie na rosyjskim niebie
Wspomniani przewoźnicy mają teraz tylko dwie opcje - albo stare maszyny otrzymają przedłużoną certyfikację do lotów (już ponad 60 lat), albo mocno ograniczą siatkę połączeń. To oznaczałoby, że pasażerowie nie mieliby jak przemierzać ogromnych odległości na Syberii. Mowa o połączenia między takimi miastami, jak Irkuck, Tołmaczewo, Jakuck czy Aldan.
Warto szczególną uwagę zwrócić na fakt, o jakich maszynach mowa. Wydłużenie certyfikacji ma dotyczyć m.in. modeli An-24 i An-26, czyli samolotów produkowanych jeszcze za czasów Związku Radzieckiego na terenie dzisiejszej Ukrainy. To oczywiście niezłe maszyny - zwłaszcza jeżeli mowa o skrajnie trudnych syberyjskich warunkach, gdzie mrozy nierzadko osiągają kilkadziesiąt stopni Celsjusza na minusie. Z drugiej strony to pojazdy, których produkcja rozpoczęła się jeszcze na początku drugiej połowy ubiegłego wieku.
An-24 to wąskokadłubowy samolot pasażerski z napędem turbośmigłowym. Jego produkcja trwała 20 lat od 1959 do 1979 roku, a do użytku weszło łącznie 6 wersji. Z tej maszyny korzystało wielu przewoźników na całym świecie, w tym polski LOT. Po kilku wypadkach jeszcze w 1988 roku przyspieszono proces wymiany maszyn na inne, z powodu wieku Antonowów i braków nowoczesnych systemów, które znaleźć można było w zachodnich maszynach.
An-26 też jest niewielkim turbośmigłowym samolotem pasażerskim, który może przewozić 44 pasażerów. Oryginalnie został zaprojektowany jako samolot transportowy, lecz może być wykorzystywany również przez lotnictwo cywilne. Produkcja tej maszyny rozpoczęła się 1969 roku i potrwała do 1986 roku. Choć maszyna jest o kilka lat młodsza od An-24, to nadal mowa o przestarzałym samolocie rodem ze Związku Radzieckiego.
Rosyjskie samoloty to istne niebezpieczeństwo
Wykorzystywanie przestarzałych maszyn może i pozwoli dalej funkcjonować liniom lotniczym, jednak nowa certyfikacja nie zniweluje zagrożeń, a te są realne. W ciągu ostatnich lat zdarzały się sytuacje, gdy systemy kierowania w tych maszynach po prostu przestawały działać - jeszcze w 2023 roku jeden z An-24 wylądował na rzece, gdyż, jak tłumaczył pilot, tak naprowadziła go aparatura samolotu.
Rosyjskie samoloty mają zostać unowocześnione, a przynajmniej tak zakłada rządowy plan produkcji autorskich maszyn. Ten jednak jest jeszcze w początkowej fazie, w związku z czym Rosjanie muszą ratować się sprzętem rodem z muzeum. Nie ma w tym zbytniej przesady, bo mowa o maszynach, z których część ma ponad pół wieku...