Rosjanie przygotowują się do katastrofy w Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej
Rosyjska armia intensywnie przygotowuje się do katastrofy w Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej. Do okupowanego Melitopolu sprowadzono 10 mobilnych laboratoriów chemicznych, które mają pomóc opanować tragiczną sytuację.
Iwan Fiodorow, mer okupowanego Melitopolu, poinformował o zakrojonych na szeroką skalę przez Rosjan przygotowaniach do spełnienia się najgorszej wizji, czyli dojścia do katastrofy w Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej, która jest bezprawnie zajęta przez Rosjan od kilku miesięcy.
— Przywieźli 10 laboratoriów, które teraz znajdują się na terenie jednego ze szpitali w Melitopolu. Wszyscy je widzieli. Laboratoria te, naszym zdaniem, zostały sprowadzone do miasta, aby ratować rosyjskich generałów i oficerów w przypadku uwolnienia promieniowania z Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej — powiedział Iwan Fiodorow, mer okupowanego Melitopolu.
Rosjanie rozpoczęli okupację Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej w marcu. Od tego czasu nie pozwalają na stałą obecność tam ekspertów z Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej. Rosjanie co jakiś czas ostrzeliwują obszar obiektu. Oczywiście, winą za ataki obarczają ukraińską armię. Jest to część tworzenia wewnętrznej propagandy na potrzeby swoich mediów.
Rosjanie strzelają do siebie w elektrowni jądrowej?
Jak informuje serwis Napromieniowani.pl: "Wystrzały każdorazowo lecą z terenów okupowanych przez Rosję na których nie może być wojsk ukraińskich. Jednak Rosjanie ustawiają swoje punkty wystrzału w taki sposób, aby symulować ostrzał od strony ukraińskiej, o czym informują mieszkańcy okolic i sami pracownicy Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej".
Ostatnimi czasy wśród Polaków pojawiają się pytania, dlaczego Rosjanie mieliby sami siebie ostrzeliwać. Wytłumaczenie tego jest bardzo proste. Jak informują Napromieniowani.pl: "W tym miejscu zapewne pojawia się powtarzane za każdym razem pytanie: "I co, Rosjanie sami siebie ostrzeliwują? Przecież to nielogiczne!". Jak łatwo się domyślić - nie, nie strzelają do siebie. Elektrownie jądrowe to obiekty o ogromnej powierzchni a Zaporoska jest największą w Europie. Właściwie to osobne miasteczko. Rosjanie zatem celowo strzelają w takie miejsca, w których nie ma ich żołnierzy, w których nie wyrządzą szkód dla działania elektrowni, ale spowodują, że moskiewska propaganda zyska wodę na młyn.
Dlaczego Rosjanie okupują i ostrzeliwują elektrownię?
Obecnie celem działań rosyjskich okupantów w Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej jest pozbawienie energii elektrycznej ukraińskich miast i podłączenie obiektu do sieci energetycznej znajdującej się na okupowanych terenach, w tym Krymu. Ukraińcy nie chcą pozwolić na realizację takiego celu.
Jak tłumaczą Napromieniowani.pl: "Rosjanie nie chcą zniszczyć elektrowni, lecz ją przejąć do własnych potrzeb. Ostrzeliwanie pojedynczych miejsc na terenie obiektu służy propagandzie, której celem jest postawienie Rosjan w roli obrońców obiektu i usprawiedliwienie ich zbrojnych działań w tym miejscu. Oczywiście, propaganda ta nie wyjaśnia, jak to możliwe, że przez 31 lat ci źli Ukraińcy nie rozwalili elektrowni, choć mieli na to dużo czasu i możliwości. Nie wyjaśnia również, dlaczego Rosjanie używają elektrowni jako tarczy (co również udokumentowano na nagraniach). Bo skoro mowa o logice - czy Ukraińcy strzelaliby od dwóch tygodni tak, żeby nie trafić ani jednego rosyjskiego żołnierza?"
Wczoraj (25.08) pierwszy raz w historii Ukrainy, Rosjanie wyłączyli reaktory w Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej i odłączyli ją od ukraińskiej sieci. Przez kilkadziesiąt godzin obiekt był pozbawiony połączenia z zasilaniem awaryjnym. Był to skutek rosyjskiego ostrzału lokalnej elektrociepłowni. Wybuchł w niej pożar, który doprowadził do uszkodzenia sieci energetycznej. Dziś (26.08) Ukraińcom udało się naprawić linię najwyższego napięcia "Dnieprowska" i, tym samym, przywrócić połączenie obiektu z ukraińskim systemem energetycznym i zapewnić mu bezpieczeństwo.