Śledczy rozwiązali sprawę po 38 latach. Pomogły... papierowe torby
Po 38 latach rozwiązano sprawę brutalnego morderstwa kobiety spod Denver. Pomogły w tym dwie papierowe torby, które koroner założył ofierze na ręce w dniu zbrodni. Dopiero dziś, dzięki nowoczesnym technikom analizy DNA, udało się pobrać z nich próbki i ujawnić tożsamość sprawcy.

Nikogo już chyba nie trzeba przekonywać, jakie możliwości niosą ze sobą współczesne metody analizy DNA, bo w ostatnich latach słyszeliśmy o wielu rozwiązanych z ich pomocą sprawach kryminalnych. Jakiś czas temu sami pisaliśmy o morderstwie, które udało się rozwiązać 30 lat później za sprawą analizy DNA uzyskanego z polizanej przez zabójcę koperty, o historii z Nebraski, gdzie po ponad 50 latach udało się zamknąć sprawę zbiegłego z więzienia mordercy, a później oskarżeniu o gwałt i zabójstwo popełnione blisko 50 lat temu w Honolulu.
Ba, nie dalej jak w połowie października informowaliśmy też o wyjątkowym przypadku z Nowego Jorku, gdzie sąd zmienił decyzję 40 lat po niesłusznym skazaniu trzech mężczyzn, a pomogła w tym słomka od smoothie. Dziś mamy zaś kolejny przykład, a mianowicie po 38 latach rozwiązano zagadkę brutalnego morderstwa kobiety spod Denver, a pomogły w tym papierowe torby, których analiza nie była możliwa w momencie popełnienia zbrodni, a które przez lata leżały w policyjnym magazynie.
Tragedia sprzed 38 lat
Śledczy z Kolorado przez niemal cztery dekady bezskutecznie próbowali ustalić, kto zgwałcił i zamordował 30-letnią Rhondę Marie Fisher, której ciało znaleziono 1 kwietnia 1987 roku przy autostradzie niedaleko Sedalii, na południe od Denver. Tymczasem odpowiedź kryły dwie papierowe torby, które koroner założył ofierze na ręce, by zabezpieczyć ewentualne ślady. Dopiero teraz, dzięki najnowszym technikom analizy DNA, te niepozorne przedmioty ujawniły tożsamość sprawcy.
Policyjni badacze z hrabstwa Douglas potwierdzili, że materiał genetyczny należał do Vincenta Darrella Grovesa, jednego z najbardziej brutalnych seryjnych morderców w historii Kolorado. Był on dobrze znany organom ścigania, bo działał w rejonie Denver przez całą dekadę, od końca lat 70. do końca lat 80., atakując głównie kobiety w trudnej sytuacji życiowej. Został skazany za dwa zabójstwa, próbę morderstwa i gwałt, ale śledczy od dawna podejrzewali, że lista jego ofiar jest znacznie dłuższa.
Uzyskanie pełnego profilu DNA z papierowych toreb liczących prawie cztery dekady to absolutny ewenement. To dowód, jak ogromne znaczenie ma skrupulatne zabezpieczanie śladów, nawet jeśli technologia, która pozwoli je kiedyś odczytać, jeszcze nie istnieje
Nauka musiała pójść do przodu
Przez lata śledczy badali setki tropów, łącząc sprawę z innymi zabójstwami z tamtego okresu, jednak bez skutku. W 2017 roku wykonano nawet pierwsze testy DNA, ale przełom przyniósł dopiero rok 2025, gdy zespół analityków postanowił ponownie przyjrzeć się wszystkim dowodom. Papierowe torby, których nikt nie otwierał od 1987 roku, okazały się bezcenne - w ich wnętrzu zachowały się mikroskopijne ślady naskórka przeniesione z rąk ofiary i to właśnie z nich udało się odczytać pełny profil DNA.
W tamtym czasie nikt nie myślał o badaniach genetycznych. Koroner nie mógł wiedzieć, że jego rutynowa procedura po latach pozwoli ujawnić mordercę
Niestety Vincent Darrell Groves nie odpowie za tę zbrodnię, bo zmarł w więzieniu w 1996 rok. Rodzice i brat Rhondy Fisher również nie doczekali tej chwili, ale dla śledczych i dalszych krewnych ofiary rozwiązanie sprawy ma ogromne znaczenie. Co więcej, to także wyraźny sygnał zarówno do przestępców, jak i śledczych - nauka wciąż idzie naprzód, a wraz z nią rosną szanse, by odkrywać prawdę, nawet jeśli minęło już wiele lat.










