Rosjanie tańczą na grobach poległych. Otwierają klub nocny w Mariupolu

Kiedy już wydaje się nam, że rosyjskie bestialstwo nie jest w stanie nas zaskoczyć, dowiadujemy się o kolejnych jego przejawach. Ukraińskie władze poinformowały właśnie, że Rosjanie stawiają budynki na grobach zabitych przez siebie mieszkańców Mariupola.

Rosjanie tańczą na grobach poległych. Otwierają klub nocny w Mariupolu
Rosjanie tańczą na grobach poległych. Otwierają klub nocny w MariupoluTelegram/andriyshTimedomena publiczna

Ze wstępnych szacunków ukraińskich władz wynika, że na skutek rosyjskiej agresji w Mariupolu zginęło co najmniej 22 tys. osób - liczba ofiar może być jednak dużo wyższa, bo część z nich spoczywa w tymczasowych grobach, przygotowanych przez najbliższych na okolicznych podwórkach czy w miejskich parkach, a inne nie zostały jeszcze odnalezione. Warto bowiem pamiętać, że w Mariupolu bardzo długo toczyły się walki, a miasto było też celem wielu ataków na ludność cywilną. Wystarczy tylko przypomnieć kilkukrotne bombardowanie Szpitala Dziecięco-Położniczego i atak lotniczy na teatr w marcu 2022 roku (na miejscu zginęło około 300 osób), ataki na humanitarne konwoje ewakuacyjne czy ostrzały bloków mieszkalnych.

Kluby nocne na grobach Ukraińców

Nic więc dziwnego, że jak przekonują lokalne władze, w Mariupolu do tej pory znajdowane są tymczasowe pochówki. Co jednak najbardziej szokujące, Rosjanie zdają się zupełnie nimi nie przejmować i zaczynają budować w tych miejscach nowe obiekty, w tym... kluby nocne. Jak informuje doradca mera Mariupola, Petro Andriuszczenko, pośród zniszczonych w wyniku wojny bloków w Mariupolu otwarty został nocny klub o nazwie "Kleopatra" - oznacza to, że Rosjanie mają zamiar dosłownie tańczyć na grobach poległych Ukraińców.

Tysiące zabitych zostały pod ruinami, tysiące są pochowane w zbiorowych grobach, tysiące przepadły bez wieści (...) Okupanci dosłownie budują nowe obiekty na kościach zabitych przez siebie mieszkańców Mariupola
czytamy w informacjach rady miejskiej Mariupola.

I w sumie idzie to w parze z ostatnimi doniesieniami portalu Meduza, z których wynikało, że na rosyjskim portalu społecznościowym VKontakte znaleźć można ok. 100 grup z ogłoszeniami kupna, sprzedaży i wynajmu nieruchomości w okupowanym Mariupolu.

I chociaż raport ONZ z poprzedniego roku szacuje, że podczas walk o miasto zniszczonych zostało 90 proc. budynków wielorodzinnych i 60 proc. jednorodzinnych, część Rosjan jest przekonana, że to świetna inwestycja. Wierzą w zapewnienia władz o sprawnie idącej odbudowie i zachowują się tak, jakby w regionie nigdy nie było wojny, a rosyjska armia nie zabiła tu tysięcy Ukraińców albo jakby wojna była tylko chwilowym kaprysem, nad którym szybko przejdziemy do porządku dziennego, tymczasem taka "okazja" może się więcej nie powtórzyć.

Mariupol ma też dość tanie nieruchomości i atrakcyjniejsze oferty płacowe dla mojego męża, bo jest elektrykiem. A środowisko jest tam znacznie czystsze niż w Krasnojarsku. Strach pomyśleć o walkach, które mogą się tam rozpocząć od nowa, ale wojna nie będzie trwała wiecznie.
mówiła w rozmowie z Meduzą jedna z Rosjanek, która kupiła mieszkanie w Mariupolu.

Szokujące? Zdecydowanie, ale biorąc pod uwagę, że Ukraina prowadzi aktualnie dochodzenie w sprawie ok. 60 tys. potencjalnych rosyjskich zbrodni wojennych, w tym zabójstw, porwań, masowych zamachów bombowych (w tym na szkoły i inne cywilne budynku) i napaści na tle seksualnym, zdążyliśmy już poznać skalę rosyjskiego bestialstwa. Szczególnie że regularnie docierają do nas informacje o torturach i nieludzkim traktowaniu przez Rosję nie tylko więzionych Ukraińców, ale i swoich żołnierzy.

Pożarowa prewencja. Ludziom pomaga „elektroniczny nos”AFP
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas