“Rosyjski Google" bez prądu. To sprawka... Finów!
Serwery rosyjskiego internetowego giganta stoją także w Finlandii. Choć firma nie została objęta sankcjami, Finowie nie chcą dostarczać jej zasilania.
Firma Yandex to rosyjski internetowy potentat. W Rosji i krajach byłego ZSRR jej mapy czy wyszukiwarka są używane częściej niż Google’a.
Serwery Yandeksu stoją także w fińskim miasteczku Mäntsälä, około 60 km na północ od stolicy kraju Helsinek. Nie dowiedzielibyśmy się być może o tym, gdyby Finowie nie odłączyli im zasilania. Według fińskiej firmy energetycznej Nivos Energia Oy nastąpiło to 25 kwietnia. Biuro prasowe Yandeksu przyznało, że od tego czasu tamtejsze serwery są zasilane awaryjnie, generatorami diesla.
Yandex nie jest na liście firm objętych sankcjami. W połowie marca sankcje nałożono co prawda na szefa rosyjskiej spółki Yandex N.V., Tigrana Chudawerdiana, ale wkrótce potem ustąpił on ze stanowiska. Mimo to kilku europejskich dostawców energii wypowiedziało umowy Yandeksowi.
Firma twierdzi, że swoje europejskie serwerownie może zasilać z generatorów przez kilkanaście miesięcy. Jeśli jednak później nie znajdzie firm chętnych dostarczać prąd, “będzie miało to niekorzystny wpływ na jej działalność".
Yandex to firma zarejestrowana w Amsterdamie, notowana na nowojorskiej giełdzie, ale centralę ma w Moskwie. Jej historia zaczęła się w 1997 roku, gdy powstała wyszukiwarka o tej samej nazwie. Dziś jest to piąta co do wielkości wyszukiwarka świata i kontroluje ponad połowę rosyjskiego rynku internetowego.
Firma często nazywana jest "rosyjskim Google", bo posiada także we własne mapy i system monitoringu ruchu drogowego. Podobnie jak amerykański gigant, Yandex także czerpie zyski ze sprzedaży reklam w sieci. W sumie oferuje ponad 70 różnych usług, w tym zamawianie jedzenia oraz przewóz osób, głównie na rynku rosyjskim. Większość wyszukiwań wpisywanych cyrylicą wykonuje właśnie Yandex.
Yandex zdelegalizowano na Ukrainie już 5 lat temu
W maju 2017 roku usługi Yandeksu zdelegalizowano na Ukrainie. Spółce zarzucano nielegalne zbieranie danych obywateli ukraińskich i przekazywanie ich służbom w Rosji. Firma zaprzeczyła tym oskarżeniom, ale zamknęła swoje oddziały w Kijowie i Odessie.
W końcu marca 2022 roku “Financial Times" opublikował wyniki śledztwa pozarządowej organizacji Me2B Alliance. Opisano, jak SDK (software development kit), czyli zestaw narzędzi dla programistów Yandeksu pod nazwą AppMetrica, zbierał dane z ponad 52 tysięcy aplikacji. Były wśród nich dane biometryczne odcisków palców oraz adresy IP. Przesyłane były na serwery w Rosji, gdzie (zgodnie z obowiązującym prawem), władze mogą je wykorzystywać bez wiedzy właścicieli takich danych.
Yandex bronił się, twierdząc, że jest teoretycznie możliwe, ale w praktyce niezwykle trudno jest na podstawie takich danych kogoś jednoznacznie zidentyfikować. Firma twierdziła także, że udostępnia takie dane tylko na podstawie zgodnych z rosyjskim prawem wniosków odpowiednich władz.