Satelity Starlink zniszczone przez burzę magnetyczną. SpaceX liczy straty

SpaceX poinformował właśnie, że burza magnetyczna mogła zniszczyć ok. 80% wszystkich wysłanych w ubiegły czwartek na orbitę satelitów Starlink.

Czy burza geomagnetyczna jest w stanie powstrzymać plany Elona Muska?
Czy burza geomagnetyczna jest w stanie powstrzymać plany Elona Muska?Wikimedia Commonsdomena publiczna

Satelitarny internet Elona Muska właśnie otrzymał spory cios, a mianowicie 40 z 49 satelitów Starlink wysłanych w kosmos w ramach startu z 3 lutego, najpewniej nigdy nie osiągnie orbity i nie będzie się nadawać do użytku.

Wszystko za sprawą burzy magnetycznej, która spowodowała o nawet 50% większy opór aerodynamiczny niż przy poprzednich startach, uniemożliwiając satelitom osiągnięcie zaplanowanej orbity, przez co większość partii najpewniej spłonie w ziemskiej atmosferze.

Czym jest burza magnetyczna?

Burza magnetyczna to trwające nawet kilka dni nagłe i intensywne zmiany pola magnetycznego Ziemi, powodowane przez koronalne wyrzuty masy ze Słońca powstające w czasie trwania rozbłysków. Wywołują gwałtowne zmiany parametrów fizycznych wiatru słonecznego i istotne zmiany w jonosferze.

Największa odnotowana burza magnetyczna miała miejsce w 1859 roku, kiedy to koronalny wyrzut masy (CME) dotarł do Ziemi w zaledwie 18 godzin, a wywołane przez niego zmiany pola magnetycznego indukowały napięcie elektryczne w liniach telegraficznych w Ameryce i Europie, powodując m.in. zapalenie się nasączonego substancją chemiczną papieru w telegrafie.

I choć SpaceX wysłał już na orbitę ponad 2000 satelitów (z planowanych 12 tysięcy), więc starta ok. 40 nie będzie w ogólnym rozrachunku tak dotkliwa, to należy pamiętać, że mówimy o ogromnym koszcie finansowym, a także środowiskowym każdego lotu, który tym razem poszedł na marne.

Jak czytamy we wpisie na blogu SpaceX, zespoły odpowiedzialne za satelity Starlink próbowały poradzić sobie z tą sytuacją, ale warunki wywołane przez burzę magnetyczną okazały się zbyt trudne, by misja zakończyła się sukcesem.

Pokładowy GPS sugerował, że burza zwiększyła opór aerodynamiczny o nawet 50% w stosunku do poprzednich startów. Zespół Starlink nakazał satelitom przejście w tryb awaryjny, podczas którego latają bokiem (jak kartka papieru), żeby zminimalizować opór i dosłownie skryć się przed burzą (...) Analizy pokazują jednak, że zwiększony opór uniemożliwił satelitom wyjście z tego trybu i nawet 40 z nich ponownie wejdzie albo już weszło w ziemską atmosferę
czytamy we wpisie na stronie SpaceX.

SpaceX zapewnia przy okazji, że sytuacja nie stanowi zagrożenia, bo nie ma żadnego ryzyka kolizji z innymi satelitami, a do tego jednostki są zaprojektowane tak, że spłoną przy wejściu w atmosferę, co oznacza, że na Ziemię nie spadną żadne części.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas