Ten potwór zieje ogniem. Najnowszy test SpaceX zachwyci piromanów

Czym musi cechować się orbitalna platforma startowa? Przede wszystkim wytrzymałością. Odporność na ekstremalne warunki to klucz do eksploracji kosmosu przyszłości. Nic zatem dziwnego, że firma SpaceX postanowiła wykonać test opracowywanej przez siebie platformy. Nagranie robi wrażenie na tyle, że wywołało ekscytację nawet u samego Elona Muska.

Kosmicznie wysokie temperatury

Im większe będą ludzkie ambicje w dziedzinie podboju kosmosu, tym potężniejszych potrzebujemy rakiet. Gigantyczne silniki wyrzucające z siebie istny ogień piekielny to wyzwanie nie tylko dla inżynierów. Stanowią problem dla samej płyty startowej, która pod wpływem ekstremalnych temperatur może ulec zniszczeniu - powodując tym samym ryzyko dla przeprowadzanej misji.

Nie inaczej było 20 kwietnia 2023 roku podczas startu rakiety Starship. Betonowa płyta startowa uległa zniszczeniu, rozrzucając ciężkie odłamki wszędzie dookoła. To błąd i niedopatrzenie, które nie ma prawa się powtórzyć - takiego zdania jest firma SpaceX z Elonem Muskiem na czele. Ostatnio przeprowadzono testy nowej platformy, która została poddana niesamowitym obciążeniom.

Reklama

Strumień plazmy da się zatrzymać?

Firma SpaceX publikowała w sieci nagranie prezentujące starcie pojedynczego silnika Raptor z nowym typem płyty startowej. Była chłodzona wodą, co miało wzmocnić jej wytrzymałość na ekstremalnie wysoką temperaturę płomienia generowanego przez element rakiety. Jak widać na nagraniu, platforma pozostała w jednym kawałku.

Strumień, a w zasadzie rzeka wody wydaje się być koniecznością w przypadku przeprowadzania startów tak potężnych maszyn, jakimi są rakiety Starship. Tym bardziej że ostatnia misja zakończyła się niepowodzeniem m.in. przez wspomniana usterkę płyty. Chociaż do przerwania lotu doszło na skutek awarii rozłączania się elementów rakiety, to sam start został zakłócony - Starship z 20 kwietnia startował w obłoku pyłu i odłamków. To efekt zniszczenia platformy startowej.

SpaceX i niepotrzebny pośpiech

Jak się okazuje, prace nad nową platformą startową ruszyły w SpaceX jeszcze przed nieudanym lotem Starshipa. Zabrakło jednak czasu na odpowiednie przygotowanie specjalnie chłodzonych płyt. Mimo wszystko zdecydowano się na start. Zakładano, że betonowe płyty wytrzymają siłę płomieni z silników rakiety.

Tak się jednak nie stało, a efekt znamy wszyscy. Pozostaje trzymać kciuki, aby w przyszłości postawiono na pewniejsze rozwiązania, poprzedzone odpowiednią liczbą testów i prób. Firma Elona Muska chce wszak wysyłać w kosmos ludzi - lepiej, aby rakiety nie spotkał katastrofalny los, gdy na jej pokładzie będzie znajdować się zespół astronautów. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: SpaceX | Kosmos | rakieta | płomień
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy