Twórcy komputerów kwantowych na czarnej liście USA
Rząd Stanów Zjednoczonych zamieścił na czarnej liście chińskie firmy związane z rozwojem komponentów do tradycyjnych komputerów czy smartfonów i technologii sieci 5G, a teraz dochodzą do nich twórcy komputerów kwantowych.
Biuro Przemysłu i Bezpieczeństwa Departamentu Handlu USA dodało właśnie aż 27 firm do swojej listy podmiotów, którym zakazano prowadzenia interesów z USA, w tym kilka chińskich firm zajmujących się obliczeniami kwantowymi. To pierwsze tego typu wydarzenie.
Rząd wprowadza te restrykcje z obawy o bezpieczeństwo narodowe. Technologie kwantowe rozwijają się w szybkim tempie. Nie jest tajemnicą, że Chińczycy na tym polu czynią ogromne postępy. Można śmiało rzec, że obecnie są o krok na przód od USA. Dlatego rząd woli dmuchać na zimne i zablokować kluczowe korporacje, by ograniczyć możliwość wykorzystywania technologii kwantowych do szpiegowania na terenie kraju.
Jak podaje Financial Times, na czarnej liście pojawiło się osiem firm z Chin. Wszystkie zostały oznaczone jako współpracujące z chińską armią. Mają one wspierać rozwój technologii wojskowych, w tym aplikacje do zwalczania okrętów podwodnych, łamania szyfrowania lub opracowania bezpiecznego szyfrowania.
Niedawno Chińczycy ogłosili osiągnięcie prawdziwej supremacji kwantowej na swoim komputerze kwantowym o nazwie Jiuzhang. Maszyna wykonała w zaledwie 180 sekund niezwykle skomplikowaną symulację, która zajęłaby najpotężniejszemu obecnie na świecie japońskiemu superkomputerowi Fugaku aż 600 milionów lat, a chińskiemu Sunway TaihuLight, trzeciemu najszybszemu na świecie, nawet 2,5 miliarda lat.
Mało tego, również pod względem superkomputerów, Chiny przodują na świecie. Eksperci uważają, że Państwo Środka wyprzedza Stany Zjednoczone i Japonię o co najmniej pół roku, jak nie cały rok. Co ciekawe, dwa systemy superkomputerów osiągnęły moc obliczeniową przekraczającą granicę 1 eksaflopa już kilka miesięcy temu, ale chiński rząd i zaangażowane w projekt firmy trzymały te informacje w ścisłej tajemnicy. Wszystko w obawie o nałożenie sankcji przez rząd USA na koncerny, które pomagały w budowie superkomputerów.