Volkswagen nie pozwolił na śledzenie auta z porwanym dzieckiem. Wszystko przez... brak subskrypcji GPS
Wielkie korporacje potrafią być bezwzględne. Takich zachowaniem “popisał się” Volkswagen. Firma nie chciała pomóc zdesperowanej matce, której samochód wraz z dzieckiem na pokładzie został porwany przez złodzieja w stanie Illinois w USA. Wszytko, przez co, że właścicielka pojazdu… nie zapłaciła za pewną usługę oferowaną przez producenta.
Płać i płacz
Subskrypcje i okresowy dostęp do usług - w XXI wieku wiele rzeczy codziennego użytku nie należy do nas, a my możemy korzystać z nich na zasadzie wynajmu i abonamentu. Niby fajnie, pozwala to ograniczyć koszta, przy okazji możemy opłacać korzystanie z danych funkcji tylko wtedy, gdy realnie ich potrzebujemy. Gorzej, gdy potrzeba nadchodzi niespodziewanie, a wyjątkowa sytuacja dla usługodawcy nie jest wystarczającym powodem do nagięcia zasad.
Taka okoliczność spotkała pewną kobietę w USA, w stanie Illinois. Jej niemieckie auto stało się celem pewnego okrutnego zbira, który porwał samochód, poważnie potrącił właścicielkę i odjechał z miejsca zdarzenia. Jakby tego było mało, wewnątrz znajdował się dwuletni syn kobiety. Zdesperowana matka otrząsnęła się, wezwała służby i postanowiła skorzystać z funkcjonalności oferowanej przez producenta.
Chciała, aby Volkswagen pomógł wyśledzić auto przy pomocy modułu GPS. Niestety, Volkswagen Car-Net odmówił wsparcia - wszystko przez to, że kobieta nie odnowiła subskrypcji modułu GPS. Na nic zdały się prośby i błagania kobiety, oraz miejscowego szeryfa. Bezduszne zasady korporacyjne wzięły górę, nie pomógł też argument o porwaniu małego dziecka.
16 minut grozy
W tak krytycznej sytuacji ponad kwadrans oczekiwania mógł być straszliwym w skutkach opóźnieniem. Ostatecznie opłata w wysokości 150 dolarów została uiszczona przez krewnego kobiety, jednak takie działanie ze strony usługodawcy jest karygodne. Zresztą, udostępnione po czasie informacje nie przyczyniły się do odnalezienia chłopca. Ten został porzucony na przydrożnym parkingu.
Polecamy na Antyweb | Zmiany w prawie jazdy. Unia Europejska szykuje rewolucję
Jak ze sprawy próbuje wytłumaczyć się Volkswagen? Dość typowo, czyli przekazując winę na zewnętrzną firmę, świadczącą usługi podwykonawcze i operujące systemem Car-Net. Stanowisko firmy jasno określa, że to ktoś inny odpowiada za to niedopuszczalne zachowanie, a omawiana sytuacja była pogwałceniem obowiązujących reguł. Zdaniem przedsiębiorstwa, istnieją określone procedury, które (gdyby zadziałały) będą współpracować z władzą i organami ścigania.
Volkswagen ma wdrożoną procedurę z zewnętrznym dostawcą usług wsparcia Car-Net, obejmującą pilne żądania organów ścigania. Z powodzeniem wykonali ten proces w poprzednich incydentach. Z powodzeniem wykonali ten proces w poprzednich incydentach.
Niemiecka precyja i doskonałość jest passé?
Nie ma szczęścia Volkswagen do operowania technologią. Wielka wtopa z operatorem systemu to jedno, ale jeszcze w ubiegłym roku firma sprawiła klientom bardzo niechcianą niespodziankę. Okazało się, że standard łączności zastosowany w systemie Car-Net jest mocno przestarzały.
Wszystko przez zastosowanie 3G. Brzmi to wręcz komicznie w czasach, gdy nawet 4G gdzieniegdzie nikogo już nie interesuje, a co dopiero poprzednia generacja. To sprawia, że dostęp do funkcjonalności może być bardzo ograniczony, żeby nie powiedzieć żaden.