Wojsko Polskie przyszłości. Co wkrótce pojawi się w naszej armii?
Święto Wojska Polskiego to zawsze moment zaprezentowania rozwoju naszej armii, która bez przerwy się modernizuje. Obok sprzętu, który dopiero co wszedł do naszej służby, warto przyjrzeć się temu, co ma wejść do arsenału polskiego żołnierza.
Dzisiejsza parada z okazji święta Wojska Polskiego ma pokazać najsilniejszą polską armię w historii. 200 sztuk nowoczesnego sprzętu wojskowego i 92 statki powietrzne to pokaz siły i rozwoju, jaki udało się dokonać od czasów poradzieckich. Wobec tegorocznego hasła parady "Silna biało-czerwona", wojskowy sprzęt na Wisłostradzie ma pokazać, że siła bierze się z nowoczesności.
I nie ma co ukrywać, że polska armia faktycznie się modernizuje, szczególnie w obliczu konfliktu za naszą granicą. Na ulicach Warszawy możemy zobaczyć sprzęt na wyposażeniu Wojska Polskiego jak czołgi Abrams i K2 Black Panther, armatohaubice Krab i K9 wyrzutnie M142 HIMARS czy myśliwce FA-50. Obok nich będzie można zobaczyć zupełnie nowe maszyny, które dopiero co wchodzą na wyposażenie armii. Przypominają, że modernizacja naszego wojska ciągle trwa i w zanadrzu ma parę asów. W dzień Wojska Polskiego pokazujemy, jaki sprzęt dopiero wejdzie na jego wyposażenie.
Nowe orły Sił Powietrznych
Z przyszłego arsenału polskich Sił Powietrznych niewątpliwie największą uwagę przykuwają myśliwce F-35, których przelot dziś zresztą zakończy defiladę. Będą to maszyny demonstracyjne, gdyż według planów pierwsze myśliwce trafią do nas w 2025 roku. Łącznie w ciągu kilku lat otrzymamy od Stanów Zjednoczonych 32 myśliwców F-35A.
Polska będzie jednym z ośmiu europejskich krajów posiadających te maszyny i jedynym w Europie Środkowo-Wschodniej. Będzie to najnowocześniejszy samolot polskich Sił Powietrznych, zapewniając skok technologiczny jeszcze większy niż pierwsze F-16 dla Polski. F-35 Lightning II to wielozadaniowy myśliwiec piątej generacji opracowany w technologii stealth, bijący na głowę rosyjskie maszyny.
Nie można jednak zapominać, że Wojsko Polskie zbroi się ciągle w nowe helikoptery bojowe, z których do Polski jeszcze tydzień temu trafiły maszyny AW101. W tym roku Polska otrzyma pierwsze osiem śmigłowców bojowych AH-64 Apache, w najnowszej modyfikacji Guardian. Już w tym miesiącu rozpoczęły się szkolenia pilotów na te maszyny, które będą następcami "latających czołgów", czyli poradzieckich MI-24.
AH-64E Apache Guardian, które trafią do polskiej armii, są uważane przez wielu za najpotężniejsze śmigłowce bojowe świata. MON zapowiedział, że chce zakupić 96 sztuk tych maszyn, które stanowiłyby bliskie wsparcie powietrzne dla wojsk pancernych.
Obok służących stricte do walki myśliwców F-35 i śmigłowców AH-64 jeszcze ważniejszymi maszynami będą dwa modele Saab 340 AEW&C. To podniebne radary, służące całej armii do wykrywania zagrożenia w przestrzeni powietrznej. Będą to pierwsze samoloty tego typu w nowym Wojsku Polskim.
Samoloty Saab 340 AEW&C nie biorąc udziału w walkach, będą stanowiły oczy naszej armii. Za pomocą swoich radarów PS-890 umieszczonych na kadłubie mogą wykrywać nisko lecące cele lepiej niż jednostki naziemne, ograniczone np. rzeźbą terenu. Dzięki temu samoloty Saab 340 AEW&C mają zapewnić lepsze bezpieczeństwo przed incydentami wkroczenia w polską przestrzeń powietrzną, co ostatnio zdarza się coraz częściej.
Stalowe pięści Wojsk Lądowych
Jeśli oglądacie dzisiejszą paradę, to możecie zobaczyć na niej czołgi M1A1 Abrams, których pierwsze modele trafiły w czerwcu do Polski. Jednak w przyszłości nasza armia otrzyma jeszcze potężniejsze czołgi M1A2 SEP v.3 Abrams, będące nowoczesną modyfikacją amerykańskich kolosów. Polska ma otrzymać aż 250 tych czołgów i pierwsze z nich mają do nas trafić jeszcze w styczniu 2025 roku.
Polska będzie trzecim użytkownikiem czołgów M1A2 SEP v.3 Abrams po Stanach Zjednoczonych i Australii. Będą to najcięższe czołgi naszej armii, osiągając wagę prawie 69 ton. Przez silne ulepszenia M1A2 SEP v.3 ma zwiększony pakiet ochrony i nową elektronikę, będąc nowocześniejszym niż czołgi wielu europejskich krajów.
Na paradzie można zobaczyć także bojowy wóz piechoty Borsuk, następcę przestarzałych poradzieckich BWP. To szczególnie ważna konstrukcja, bo stanowi w pełni krajowy projekt, nad którym pracę trwają już od 2014 roku. Na razie posiadamy sprawne prototypy, jednak jeszcze w tym roku pierwsze cztery egzemplarze trafią do 16 Dywizji Zmechanizowanej.
W najbliższych latach polski przemysł ma dostarczyć 1400 wozów BWP Borsuk w różnych wersjach. Będzie sprawował rolę transportu piechoty podczas desantu i wspierania jej podczas połączonego ataku wraz z czołgami. Ma do tego wykorzystywać aktywne systemy ochrony Obra-3 i zdalny system wieżowy ZSSW-30 krajowej produkcji.
Warto dodać, że obok samego BWP Borsuk Huta Stalowa Wola opracowuje także jego cięższą wersję. Ma zostać zbudowana na bazie kadłuba armatohaubicy K9 z wieżą ZSSW-30. Przy tym widać, że same wieże mają stanowić podstawowe uzbrojenie wielu wozów polskiej armii, dzięki m.in. możliwości zamontowania wyrzutni pocisków ppanc.
To właśnie wieże ZSSW-30 mają stanowić wyposażenie w przyszłości transporterów KTO-Rosomak, w tym ich najnowszej modernizacji. Według mediów pod koniec tego roku ma zostać podpisana umowa na dostawę nowych wozów Rosomak-Long, mających być dłuższymi wersjami zwykłych Rosomaków z mocniejszym silnikiem. Według ustaleń umowa na nowe Rosomaki-L dla polskiej armii ma opiewać na 250-400 sztuk.
Wojsko Polskie stawia także na wozy minowania narzutowego BAOBAB-K, których zamówiło 24 sztuki. Ich dostawy mają trwać w latach 2024-2026. Wojna w Ukrainie pokazuje, że miny dalej dominują na polu bitwy, więc zaopatrzenie się w specjalną broń do ich rozmieszczania stanowi przyszłość wojny.
Najważniejsza modernizacja, czyli obrona powietrzna
Mówiąc o przyszłości polskiej armii, nie można zapominać o ciągłym rozwoju polskiej obrony powietrznej, która jest najważniejszym elementem modernizacji. W obecnych czasach możliwość obrony nieba przed atakami pocisków rakietowych i dronów to podstawa. Dlatego na modernizację polskiej obrony powietrznej mamy wydać w ciągu lat około 130 miliardów złotych.
Mówimy tu o trzech programach: WISŁA (obrona średniego zasięgu do 150 km), NAREW (obrona krótkiego zasięgu do 50 km) i PILICA (obrona bardzo krótkiego zasięgu do 10 km). Wszystkie te programy nakładają się na siebie, mając się uzupełniać w ramach większej efektywności. Co ważniejsze modernizacje w ramach tych programów trwają już od kilku lat, jednak jeszcze do naszej armii jej ważne elementy.
W ramach programu WISŁA do Polski trafi najnowszy radar na świecie LTAMDS. To technologia, która dopiero w zeszłym roku weszła na wyposażenie armii USA. Pozwala na wykrycie zagrożenia z dowolnego wektora ataku, niezależnie od jego prędkości, co jest szczególnie ważne przy zwalczaniu np. pocisków hipersonicznych. Przy tym program WISŁA będzie korzystał z dwóch nowych polskich radarów SPL i P-18Pl.
Na marginesie warto dodać, że w ramach obrony powietrznej polska firma zbrojeniowa MESKO opracowuje nowe przenośne zestawy przeciwlotnicze PPZR Grzmot, będące następną Piorunów. Biorąc pod uwagę sukces polskich wyrzutni w Ukrainie, nie ma co się obawiać o jakość następcy.
Nowoczesna Marynarka Wojenna
Mimo że często nie słyszymy o niej tak często, jak o Wojskach Lądowych czy Siłach Powietrznych, polska Marynarka Wojenna także przechodzi ogromną modernizację. Idealnym przykładem tego jest program Miecznik, który jest największym projektem naszego przemysłu obronnego. W ramach niego marynarka otrzyma trzy najnowsze fregaty, będące najpotężniejszymi okrętami wojennymi Polski. Pierwsza z nich ma zostać zwodowana już w 2026 roku.
Co ciekawe jak zapowiedział dyrektor programu Cezary Cierzan, budowa pierwszej fregaty Miecznik rozpoczyna się dzień po 15 sierpnia. Według harmonogramu ma zostać zwodowana już w 2026 roku. Ostatni okręt ma wejść na wyposażenie marynarki w 2031 roku, co jest dobrym wynikiem jak na produkcję morską.
Polska Marynarka niedługo wzmocni się także o dwa nowe okręty rozpoznania radioelektronicznego projektu Delfin. Zastąpią starsze jednostki ORP "Nawigator" i ORP "Hydrograf" zbudowane jeszcze w latach 70. Nowe okręty mają pozwalać na szybkie wyłapywanie zagrożeń na Morzu Bałtyckim.
Okręty klasy Delfin są jednymi z najbardziej tajemniczych konstrukcji, które powstają na potrzeby wojska. Do tej pory wiadomo, że mają pozwolić na rozpoznanie w każdym niemal paśmie promieniowania elektromagnetycznego. Będą wykrywać jednakowo okręty czy samoloty na podstawie nasłuchu łączności, czy aktywności jednostek radiolokacyjnych.