Wykrywa miny z dokładnością 92 proc. Nowa technologia pomoże Ukrainie?

Zdaniem ekspertów aż 160 tys. km2 terytorium Ukrainy może być "zanieczyszczonych" minami lądowymi, dlatego też naukowcy Demining Research Community zintensyfikowali swoje wysiłki w zakresie systemu bezpiecznego ich wykrywania, który pomoże w przyszłości oczyścić kraj z wojennych pozostałości.

Zdaniem ekspertów aż 160 tys. km2 terytorium Ukrainy może być "zanieczyszczonych" minami lądowymi, dlatego też naukowcy Demining Research Community zintensyfikowali swoje wysiłki w zakresie systemu bezpiecznego ich wykrywania, który pomoże w przyszłości oczyścić kraj z wojennych pozostałości.
Ten system wykrywania min może pomóc w oczyszczeniu Ukrainy z min motylkowych /Scientific American /YouTube

Niewybuchy czy miny mające powstrzymać wrogie wojska nie mają "terminu ważności", więc wojna się kończy, a one zostają na swoich miejscach i przez długie lata stwarzają zagrożenie dla ludności cywilnej. Z szacunków ekspertów wynika, że na całym świecie zalegają miliony aktywnych min (według danych Landmine and Cluster Munition Monitor w 2020 roku zabiły lub zraniły co najmniej 7000 osób w 54 krajach), a duża część z nich znajduje się obecnie Ukrainie, bo jak podają lokalne władze, zanieczyszczonych jest nimi ok. 160 tys. kilometrów kwadratowych, czyli ok. 13 proc. powierzchni tego kraju

Reklama

Ręczne rozminowanie zajmie długie lata

Obecnie za najbardziej humanitarną metodę rozminowywania uznaje się ręczną, czyli mówiąc wprost skanowanie powierzchni wykrywaczem metalem, a następnie "szturchanie", żeby sprawdzić, czy we wskazanym miejscu faktycznie jest mina. Metoda jest wprawdzie skuteczna, ale bardzo droga i niewydajna (często spędza się dużo czasu na dokładnym sprawdzeniu obszaru, na którym nie ma żadnej miny, bo trzeba zachować procedury bezpieczeństwa) i do tego eksponuje człowieka na niebezpieczeństwo, w związku z czym naukowcy szukają lepszych sposobów.

Drony i sieci neuronowe zamiast ludzi

Jasper Baur i Gabriel Steinberg z Demining Research Community proponują system wykorzystujący drony i sieci neuronowe, bo jak podkreślają, te pierwsze pozwalają wyeliminować udział człowieka, a te drugie są "przerażająco dokładne" i w wielu zastosowaniach lepsze niż ludzie.

Jak to działa? Naukowcy wysyłają w teren drony wyposażone w odpowiednie czujniki, a sieci neuronowe na podstawie zebranych przez nie danych określają, czy znajdują się tam jakieś miny i ewentualnie podają ich współrzędne.

A że im więcej danych zebranych w warunkach rzeczywistych, tym lepsza skuteczność systemu, który doskonali się w swoim fachu z każdą kolejną detekcją, badacze spędzili ostatnie tygodnie na przygotowaniach terenu Oklahoma State University do szkolenia i testów. Jak podkreślają, nie jest łatwo znaleźć miejsca, w których można bezpiecznie rozłożyć miny i latać dronami, ale w końcu się udało.

Na specjalnie przygotowanym obszarze rozmieścili różnego rodzaju miny, oznaczyli je odpowiednio, by nauczyć system, czego dokładnie ma szukać, a następnie pozwolili mu uczyć się na zebranych danych. Efekty? Zaskakująco obiecujące, system w czasie ostatnich testów osiągnął skuteczność na poziomie 92 proc. i jest w stanie wykrywać m.in. trudno dostrzegalne niesławne miny motylkowe (PFM-1), które Rosjanie rozstawiają w Ukrainie. Kolejnym etapem są testy w rzeczywistych warunkach w Kambodży i jeśli pójdą zgodnie z planem, to autorzy systemu przekonują, że będzie on gotowy do szerokiego zastosowania na świecie, również w ogarniętej wojną Ukrainie.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: miny lądowe | wojna Ukraina-Rosja | Sztuczna inteligencja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama