Zaginiona łódź podwodna była sterowana kontrolerem do gier. Hit internetu!

Robert Bernatowicz

Robert Bernatowicz

Aktualizacja

Na pokładzie zaginionej łodzi podwodnej był tylko jeden przycisk, a do jej sterowania załoga używała przestarzałego kontrolera do gier Logitech z 2010 roku. Ujawniono szokujące szczegóły budowy Titana. W wypadku jakiejkolwiek awarii załoga łodzi podwodnej nie miała żadnych szans.

Do sterowania łodzią podwodną schodzącą na głębokość 3 kilometrów używali zwykłego kontrolera Logitech F710 do gier wideo
Do sterowania łodzią podwodną schodzącą na głębokość 3 kilometrów używali zwykłego kontrolera Logitech F710 do gier wideo East News

Cały świat emocjonuje się losem zaginionej łodzi podwodnej Titan, na pokładzie której znajduje się 5 osób. Eksperci zastanawiają się, co mogło być przyczyną tego, że łódź po próbie dotarcia do wraku Titanica nie wypłynęła na powierzchnię.

Na ważny trop tej zagadki wpadli amerykańscy dziennikarze, którzy dotarli do filmu prezentującego sposób sterowania łodzią podwodną. Okazało się, że pojazd schodzący na głębokość 3 kilometrów był sterowany za pomocą przestarzałego kontrolera do gier firmy Logitech do komputerów PC. To model PC Logitech F710, który jest produkowany od 2010 i kosztuje ok. 30 dolarów. Można go zobaczyć na zdjęciu opublikowanym w serwisie firmy OceanGate na Facebooku.

Szczególnie poruszający jest fragment programu Sunday Morning stacji telewizyjnej CBS, który został nagrany w listopadzie 2022 roku. Widać na nim reportera stacji Davida Pogue, który odbył bardzo krótką podróż Titanem. W programie widzimy, jak dyrektor generalny firmy OceanGate Stockton Rosh (jeden z członków zaginionej załogi) z dumą prezentuje czerwony przycisk służący do uruchomienia procedury awaryjnego wypłynięcia na powierzchnię. - Łódź podwodna powinna być jak winda - tłumaczył zdumionemu reporterowi stacji CBS.

Kiedy pokazał mu kontroler do gier firmy Logitech, to dziennikarz z przerażenia chwycił się za głowę.

Titana, łódź podwodna, ​​która zaginęła podczas ekspedycji do wraku Titanica
Titana, łódź podwodna, ​​która zaginęła podczas ekspedycji do wraku TitanicaEast News

Działanie kontrolera właściciel firmy organizującej wyprawy do wraku Titanica wyjaśnił w kolejnym filmie zamieszczonym w mediach społecznościowych.

Do sterowania tej łodzi podwodnej używamy kontrolera gier wideo Logitech w stylu tych, jakie się używa do PlayStation. Jak chcesz płynąć na wprost, to pchasz ten drążek do przodu.
dyrektor generalny firmy OceanGate Stockton Rosh.

Reporter CBS David Pogue po zaginięciu łodzi podwodnej powiedział, że prostota budowy Titana wprawiła go w zdumienie. - Nie miałem wątpliwości, że dotarcie na jej pokładzie do wraku Titanica jest tylko dla wyjątkowo odważnych ludzi - mówił David Pogue. Jego zdaniem niektóre układy zainstalowane na łodzi podwodnej wyglądały tak, jakby wymyślił je bohater telewizyjnego serialu MacGyver znany z pomysłowości i improwizacji

Kontroler Logitech hitem internetu

Kontroler Logitech F710 jest bezprzewodowy i wykorzystuje komunikację 2,4 GHz z odbiornikiem wyposażonym w Bluetooth USB, który trzeba zainstalować w komputerze. Natychmiast po ukazaniu się w mediach informacji o tym, że to on był "panelem sterowania" zaginionego Titana, zaczął być błyskawicznie wykupywany w sklepach internetowych. Kupujący wyraźnie mają nadzieję, że po tej historii z zaginioną łodzią podwodną może mieć on ogromną wartość kolekcjonerską.

Bezprzewodowy gamepad Logitech F710  / zdjęcie: Logitech.
Bezprzewodowy gamepad Logitech F710 / zdjęcie: Logitech.domena publiczna

Łódź podwodna Titan prywatnej firmy OceanGate Expeditions zaginęła w niedzielę u wybrzeży kanadyjskiej wyspy Nowa Fundlandia. Na pokładzie znajduje się pięcioosobowa załoga: pakistański biznesmen, miliarder Shahzada Dawood, jego 19-letni syn Suleman Dawood, brytyjski biznesmen Hamish Harding, były dowódca francuskiej marynarki wojennej Paul-Henri Nargeolet oraz dyrektor naczelny i założyciel OceanGate Stockton Rush. Za udział w wyprawie do wraku Titanica spoczywającego na dnie Północnego Atlantyku każdy uczestnik musiał zapłacić 250 tysięcy dolarów.

Nie czas tracić ducha: Żołnierz po amputacji wraca na linię frontu w UkrainieDeutsche Welle
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas