Zbudował myśliwiec X-wing z Gwiezdnych wojen. Teraz chce pomóc Ukrainie
Akaki Lekiachvili ma w swoim garażu coś, o czym marzą wszyscy fani Gwiezdnych Wojen, a mianowicie replikę słynnego myśliwca X-wing z kultowej sagi George’a Lucasa. Mężczyzna zbudował ją samodzielnie, a teraz chce wykorzystać ją w słusznym celu, a mianowicie zebrania środków na pomoc Ukrainie.
Co robią po godzinach lekarze amerykańskiego Centers for Disease Control? Budują w swoich garażach repliki statków z Gwiezdnych wojen, a przynajmniej Akaki Lekiachvili, który spędził kilka lat pracując nad swoim modelem X-wing. Konkretniej ok. sześciu lat, bo pomysł pojawił się w 2016 roku, kiedy mężczyzna uznał, że będzie to świetny pomysł, żeby nauczyć dzieci czegoś o nauce i technologii, a przy okazji oddać się swojej największej pasji.
Od kiedy byłem dzieckiem, od zawsze marzyłem o zostaniu inżynierem statków kosmicznych, ale rodzice pokierowali mnie do szkoły medycznej
Marzył o własnym X-wingu, więc go zbudował
Projekt szybko przestał się jednak mieścić w garażu, bo mówimy o replice wielkości 2/3 oryginalnego myśliwca, więc autor zmuszony był zrobić do niego ponad 9-metrową dobudówkę. Ta wystarczyła, ale tylko na chwilę, więc ostatecznie w ogródku mężczyzny stanął pełnoprawny hangar, w którym znikał w każdej wolnej chwili. Po sześciu latach prac i wielokrotnego oglądania fragmentów filmów oraz screenów z X-wingiem w roli głównej, myśliwiec był gotowy do startu.
Co warto podkreślić, chociaż replika oczywiście nie lata i nie strzela laserowymi działami, to jeździ z prędkością ok. 7 km na godzinę, a za pomocą zdalnego sterowania można poruszać skrzydłami, otwierać okno kokpitu, "uruchamiać" silniki czy włączać oświetlenie.
W środku znalazło się zaś miejsce na dwie kamery i system celowania, za pomocą którego Luke Skywalker zniszczył Gwiazdę Śmierci, a także robota R2D2. Jak przyznaje autor, jego X-wing przechodził ostatnie szlify, kiedy Rosja zdecydowała się zaatakować Ukrainę, co miało dla niego szczególne znaczenie.
Akaki Lekiachvili nie urodził się bowiem w Stanach Zjednoczonych, ale Gruzji i dorastał w kraju kontrolowanym przez ZSRR. Pamięta kontrolę i propagandę, przez którą dopiero jako nastolatek miał okazję obejrzeć Gwiezdne wojny po raz pierwszy i jak sam podkreśla, nic dziwnego, że motyw walki dobra ze złem tak bardzo do niego przemówił. Co więcej, jego żona jest Polką, więc oboje doskonale zdają sobie sprawę z sytuacji, jaka panuje obecnie w Ukrainie.
Dlatego też, zamiast trzymać X-winga tylko dla siebie, mężczyzna postanowił wyprowadzić go z hangaru i podzielić się nim z innymi ludźmi, zbierając przy okazji datki na pomoc Ukrainie. Co więcej, stara się zainteresować swoim projektem fanów Gwiezdnych wojen, żeby pojawiać się na jak największej liczbie imprez i zbierać jeszcze więcej funduszy - jeden z jego wpisów na Twitterze zwrócił uwagę nawet samego Marka Hamilla, czyli ekranowego Luke’a Skywalkera, a trudno chyba o lepszą reklamę.
Wyprowadziliśmy X-winga i ludzie zaczęli się zbierać. Dzieciaki chciały usiąść w środku, naciskać przyciski, robić zdjęcia i wpłacać pieniądze dla Ukrainy. Zbieramy w ten sposób całkiem niezłe pieniądze (...) [Wojna] to ogromna, ogromna tragedia. Wiele osób cierpi, a my mamy okazję pomóc