Zmuszanie pracowników do włączania kamery podczas pracy zdalnej... narusza prawa człowieka
Sąd wydał wyrok na korzyść pracownika zwolnionego przez odmowę pracy przy stale włączonej kamerze internetowej i przyznał mu duże odszkodowanie od firmy, argumentując swoją decyzję naruszeniem przez pracodawcę praw człowieka.
Przez pandemię koronawirusa praca zdalna stała się dla wielu osób codziennością i choć ma swoje zalety, zarówno dla pracowników, jak i pracodawców, to szybko ujawniły się też wynikające z niej niedogodności. A jedną z nich jest problematyczna kwestia nadzoru, tj. pracodawcy często wymagają od pracowników korzystania z kamerek internetowych, dzięki czemu mogą monitorować ich pracę, podczas gdy pracownicy chcieliby cieszyć się prywatnością i zaufaniem pracodawców w tym temacie.
Odmówił włączenia kamery, został zwolniony
Ta stała się kością niezgody między amerykańską firmą Chetu Inc., zajmującą się rozwojem oprogramowania a jej holenderskim pracownikiem. Pracodawca wymagał, by pracownik przez 9 godzin dziennie korzystał z oprogramowania do udostępniania pulpitu i włączonej kamery - ten nie był z tego powodu zadowolony i odmówił, wysyłając do pracodawcy następującą wiadomość:
Nie czuję się komfortowo, gdy jestem monitorowany przez kamerę przez 9 godzin dziennie. To naruszenie mojej prywatności i sprawia, że czuję się naprawdę nieswojo. To jest powód, dla którego moja kamera nie jest włączona. Możecie już monitorować wszystkie czynności wykonywane na moim laptopie, bo udostępniam swój pulpit.
Poskutkowało to zwolnieniem z powodu, jak możemy przeczytać w dokumentach udostępnionych przez holenderski sąd, "odmowy wykonywania obowiązków" i "niesubordynacji". I gdyby chodziło o amerykańskiego pracownika, to pracodawca nie miałby żadnego problemu, bo według obowiązującego w USA prawa może dowolnie zwolnić każdego pracownika i to bez ostrzeżenia, o ile powód nie jest nielegalny (rasa, płeć, wyznanie itd.).
Tyle że w Holandii prawo wygląda nieco inaczej i pokrzywdzony pracownik postanowił szukać sprawiedliwości w sądzie pracy, który w odróżnieniu od Chetu Inc., uznał jego argumenty za jak najbardziej zasadne. Zdaniem sędziego "nakaz, aby kamera była włączona, jest sprzeczny z poszanowaniem prywatności pracowników" i niedozwolony w Holandii, a w uzasadnieniu wyroku idzie jeszcze o krok dalej, sugerując, że takie żądania monitoringu są w gruncie rzeczy naruszeniem praw człowieka, bo prawo do prywatności jest jednym z nich.
(...) monitoring wizyjny pracownika w miejscu pracy, ukryty lub nie, należy uznać za znaczną ingerencję w życie prywatne pracownika (...), a zatem sąd uważa, że stanowi ingerencję w rozumieniu Artykułu 8 [Konwencja o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności]
W związku z tym zobowiązał pracodawcę do pokrycia kosztów sądowych, wypłaty zaległego wynagrodzenia (łącznie z urlopami), usunięcia z umowy zapisu o zakazie konkurencji oraz wypłaty odszkodowania w wysokości 50 000 EUR. Warto tu pamiętać, że w Polsce sytuacja wygląda podobnie, tzn. pracodawca może kontrolować pracę zdalną, ale nie może ona przybierać formy monitoringu wizyjnego, za który można uznać włączoną kamerę, bo ten może być stosowany wyłącznie nad terenem zakładu pracy lub wokół tego terenu.