Huawei Mate 20 Lite - pierwsze wrażenia
Huawei coraz śmielej poczyna sobie w segmencie urządzeń ze średniej półki cenowej. Czy na pierwszy rzut oka model Mate 20 Lite będzie w stanie zawalczyć o portfel polskich użytkowników? Odpowiedź nie jest jednoznaczna.
Huawei zaprezentowało smartfona Mate 20 Lite, a ja miałem już okazję spędzić z nim chwilę i zapoznać się z modelem, który może stać się prawdziwym hitem wśród polskich użytkowników urządzeń mobilnych. Model Mate 20 Lite pozycjonowany jest jako tańsza alternatywa dla flagowców ze wspomnianej serii "Mate". Oznacza to po prostu tyle, iż sam smartfon jest nieco okrojony z funkcji jakie znajdują się w droższych urządzeniach, ale Huawei dalej stara się przekonać, iż wcale nie tracimy tak dużo wydając mniej pieniędzy na tańszy wariant Mate’a z dopiskiem Lite. Czy to rzeczywiście prawda?
Wygląd i jakość wykonania
Huawei Mate 20 Lite po wzięciu do ręki może sprawiać wrażenie smartfona, który faktycznie kosztuje więcej niż na to wygląda. Obudowa urządzenia została wykonana ze szkła, które odbija światło i niestety dość szybko zbiera odciski palców. Sam smartfon posiada wyświetlacz o przekątnej 6,3-cala, który działa w rozdzielczości 1080 na 2340 pikseli. Oznacza to, iż konstrukcja wykorzystuje proporcje 19:5:9. Chińczycy zdecydowali się także na zastosowanie zaokrąglonego szkła 2,5D - to już w większości standard w urządzeniach ze średniej półki. Mate 20 Lite może pochwalić się obudową o grubości 7,6 milimetra, która waży 172 gramy.
W porównaniu do poprzedniej generacji telefonu z serii Mate Lite, Mate 20 Lite doczekał się istotnej zmiany - w dolnej części obudowy znajdziemy złącze USB typu C służące do ładowania oraz przesyłu danych. Dołączona do zestawu ładowarka ma obsługiwać szybkie ładowanie Quick Charge o mocy 9V/2A - nie jest to najszybsza opcja oferowana przez Huawei, ale sam czas ładowania smartfona powinien być naprawdę zadowalający.
Dla fanów audio, Chińczycy udostępnili także standardowe złącze słuchawkowe jack 3,5 milimetra.
Muszę przyznać, że jak na budżetowego smartfona, Huawei Mate 20 Lite prezentuje się nadzwyczaj dobrze unikając łatki "tandetności" w kontekście designu. Cała konstrukcja urządzenia jest spójna, przemyślana i dobrze leży w dłoni. Wprawne oczy od razu zauważą, że tylna obudowa przypomina inne sprzęty Chińczyków z serii Mate.
Aparat i multimedia
Huawei Mate 20 Lite ma pozwolić użytkownikom na robienie zdjęć mimo tego, iż faktycznie jest to sprzęt ze średniej półki. Producent zdecydował się na umieszczenie w urządzeniu systemu podwójnego aparatu fotograficznego z sensorami o rozdzielczości 20 oraz 5 megapikseli (tylna obudowa). Na przednim panelu znalazło się miejsce na podwójną kamerkę do selfie o rozdzielczości 24 oraz 2 Mpix, która również doczekała się ulepszenia, ale o tym za chwilę.
Przednia kamerka Mate’a 20 Lite jest w stanie rozpoznawać scenerię oraz wykorzystywać sztuczną inteligencję do poprawy zdjęć. Producent pochwalił się, iż smartfon pozwala na skorzystanie z trybu HDR w czasie rzeczywistym (na podglądzie), a także poinformował, iż zdjęcia selfie robione za pomocą Mate’a 20 Lite będą lepiej odwzorowywały kolory. Sprawdziłem to na swojej twarzy i faktycznie jestem w stanie zgodzić się z tą zapowiedzią, jednak najlepiej będzie jeśli po uruchomieniu aplikacji aparatu wyłączymy filtry upiększające: tych jest naprawdę zbyt dużo.
Tylny aparat modelu Mate 20 Lite rozpozna do 22 scen oraz obiektów, a także automatycznie poprawi zdjęcia grupowe. Przeprojektowana aplikacja aparatu pozwala na szybszą kontrolę algorytmów sztucznej inteligencji i jest w stanie również mapować obiekty 3D w rozszerzonej rzeczywistości.
Aparat Huawei Mate 20 Lite zapowiada się nieźle, jednak na pierwsze testy trzeba będzie poczekać aż smartfon trafi do naszej redakcji i będę mógł spędzić z nim więcej czasu.
Moc obliczeniowa
Za wydajność Mate’a 20 Lite ma odpowiadać nowy procesor HiSilicon Kirin 710 w połączeniu z 4 GB pamięci operacyjnej RAM. Sam układ korzysta z ośmiu rdzeni i został stworzony w 12-nanometrowym procesie technologicznym. Na dane użytkownika Huawei pozostawił 64 GB miejsca, jednak jeśli komuś byłoby mało, to sam smartfon wspiera karty pamięci microSD o pojemności do 256 gigabajtów. Przez chwilę, którą miałem okazję spędzić z tym telefonem nie złapał on zadyszki, jednak wykonywałem na nim głównie proste zadania oparte przeglądanie internetu czy też zabawę z ustawieniami i multimediami. Sam procesor może być wydajny, jednak jest on niczym bez baterii - Mate 20 Lite posiada ogniwo o pojemności 3750 mAh. Jeśli Kirin 710 będzie cechował się dobrą energooszczędnością, to nowy smartfon Huawei będzie działał naprawdę długo po odłączeniu go od gniazdka.
Warto wspomnieć także o tym, iż Mate 20 Lite sterowany jest przez Androida 8.1 Oreo wraz z nakładką EMUI 8.2. Urządzenie będzie wspierać także technologię GPU Turbo pozwalającą na osiągnięcie lepszego wyniku w grach mobilnych.
Ku uciesze osób płacących telefonem, Mate 20 Lite posiada moduł NFC, który będzie pozwalał na skorzystanie chociażby z technologii GPay.
Generalnie uważam, że Mate 20 Lite powinien sprostać wymaganiom przeciętnego użytkownika - przynajmniej w kontekście wydajności. Osoby szukające jednak bezkompromisowego telefonu powinny zwrócić uwagę w kierunku innych serii chińskiego producenta.
Cena i data premiery
Huawei Mate 20 Lite jest już dostępny w polskiej przedsprzedaży, która potrwa do 9 września bieżącego roku. Urządzenie trafi do sklepów w trzech różnych kolorach (czarny, niebieski, złoty). Moim faworytem jest złoto, ale na pewno każdy znajdzie coś dla siebie. Chińczycy w przedsprzedaży będą dorzucać do Mate’a 20 Lite inteligentną wagę Smart Scale.
Ile więc trzeba będzie zapłacić za tego smartfona? Dokładnie 1599 złotych.
Czy warto?
W mojej opinii Huawei Mate 20 Lite może nieźle wkomponować się w istniejącą półkę urządzeń ze średniej półki. Cena 1599 złotych to wycena nieprzesadzona i adekwatna do możliwości urządzenia. Kiedy telefon trafi do operatorów, zapewne znajdzie się on w kieszeni sporej liczby użytkowników.
Pierwsze wrażenia z krótkiej zabawy modelem Mate 20 Lite pokazały mi, że konkurencji będzie ciężko zignorować Huaweia w tej półce urządzeń mobilnych.
Aleksander Piskorz