135 tysięcy Tesli do poprawki. Firma musi usunąć bardzo poważną usterkę

Amerykański koncern nie ma dobrej serii, bo dosłownie cztery miesiące po poprzedniej kontroli wielu swoich auto, ponownie musi wezwać kierowców do stawienia się w punktach, choć tym razem w USA, a nie Chinach.

W październiku głośno było o wypowiedziach Elona Muska, który twierdził, że częste psucie się chińskich Tesli nie jest spowodowane wadą produkcyjną, mogącą prowadzić do poważnej awarii zawieszenia, jak sugeruje China State Administration for Market Regulation, ale… jest winą kierowców i dróg kiepskiej jakości. Niemniej Tesla swoje, a Chińczycy swoje, więc ostatecznie zmusili producenta do wezwania na przegląd blisko 30 tysięcy egzemplarzy, wyprodukowanych między 17 września 2013 roku a 15 stycznia 2018 roku. Tym razem chodzi o coś z pozoru mniej szkodliwego, bo wyświetlacz dotykowy, ale wystarczyło, żeby National Highway Traffic Safety Administration podjęło interwencję. 

Reklama

NHTSA oczekiwało w związku z tym, że Tesla wezwie na przegląd 158 tysięcy samochodów Model S i Model X, które są wyposażone w MCU ze znalezioną wadą. MCU to główny wyświetlacz w samochodach tej marki i swoiste centrum kontroli nad autem (obecnie w Teslach znajdziemy jego 2 wersji MCU 1 i MCU 2), a podczas kontroli specjaliści odkryli, że wspomniana wada może mieć potencjalnie poważne skutki, jak problemy z działaniem takich ważnych elementów, jak Autopilot, usuwanie mgły z przedniej szyby czy dostęp do podglądu z tylnych kamer. I wygląda na to, że coś faktycznie jest na rzeczy, bo Tesla rzeczywiście wezwała na przegląd swoje modele, ale jest ich 135 tysięcy i chodzi o Model i Model X wyprodukowane między 2012 a 2018 rokiem.

Użytkownicy Tesli mają więc powody do zadowolenia, ale dla producenta to ogromny problem, bo mowa o ogromnej liczbie samochodów. Przypominamy, że w chińskiej „aferze” chodziło o niecałe 30 tysięcy egzemplarzy, a tu jest ich ponad 4 razy więcej! Co warto podkreślić, Tesla dobrze wiedziała o wadzie, bo jak sama podkreślała, wielokrotnie próbowała ją łatać przez zdalne aktualizacje oprogramowania, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło, stąd decyzja regulatorów o wezwaniu aut na przegląd. Jak szacuje Tesla, sama procedura nie zajmie dużo czasu i dla Model S jest szacowana na 75 min, a dla Model X SUV 90 minut. Co więcej, jeśli kierowcy zdecydowali się na naprawę albo upgrade do nowego MCU, to Tesla oferować będzie zwrot kosztów za wymieniony element. Nie da się jednak ukryć, że to już kolejna wpadka amerykańskiego producenta, która stawia samochody firmy, a szczególnie Model S, w kiepskim świetle, a przypominamy, że model ten już jakiś czas temu wypadł z rekomendacji zakupowych części uznanych specjalistów.

Źródło: GeekWeek.pl/techspot

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy