Włosi namierzyli tajemniczy jacht wart 700 mln dolarów. Ma należeć do Putina

W ostatnim czasie w ramach sankcji nałożonych na rosyjskich oligarchów władze poszczególnych krajów mogą skonfiskować luksusowe dobra należące do nich. W związku z tym włoscy śledczy postanowili zbadać, do kogo należy enigmatyczny superjacht, który kilka miesięcy temu zacumował do jednego z portów. Jak donoszą lokalne media, jego właścicielem ma sam Władimir Putin.

article cover
Twitter

Lista rosyjskich oligarchów objętych sankcjami wydłuża się niemal z dnia na dzień. Władze poszczególnych krajów pracują nad namierzeniem i skonfiskowaniem wszelkich nieuczciwie zdobytych przez nich aktywów. Natomiast miliarderzy ze wschodu podejmują wszelkie kroki, aby tak się nie stało.

Kilka dni temu głośno było o zbiorowej ucieczce na Malediwy, gdzie przycumowały jachty bogaczy z Rosji. Ze względu na brak odpowiedniej umowy ani Stany Zjednoczone, ani żadne europejskie państwo nie może legalnie przechwycić stamtąd luksusowych łodzi.

Mniej szczęścia miał Aliszer Usmanow, którego statek ze względu na remont przebywał akurat w niemieckiej stoczni. Jego, wart około 600 milionów dolarów, 156-metrowy jacht został zarekwirowany przez władze.

Teraz włoscy śledczy badają, czy przypadkiem jedna z najdroższych tego rodzaju łodzi, która przebywa w porcie we włoskiej Marinie di Carrarze, nie należy do któregoś z rosyjskich oligarchów. Jak podejrzewają lokalne media, ma nim być sam Władimir Putin.

Mowa o luksusowym superjachcie "Szeherezada" przebywającym w wyżej wymienionym miejscu od siedmiu miesięcy. Choć minęło tak wiele czasu włoskie władze dalej nie wiedzą kto jest jego właścicielem, a tajemnica ta jest podejrzanie pilnie strzeżona.

Co więcej, zagadkowości sprawie dodaje fakt, że załoga statku wartego 700 milionów dolarów, czyli w przeliczeniu - około trzy miliardy złotych, pochodzi z Rosji, a niemiecki zespół pracujący przy naprawie jednostki został podobno nagle zwolniony zaraz po nałożeniu sankcji.

Kapitan łodzi Guy Bennett-Pearce odmawia wskazania właściciela łodzi, tłumacząc się podpisaniem umowy poufności. Wyklucza on, że miałby nim być sam Władimir Putin, aczkolwiek jego zdanie może wydać się w tym przypadku mało wiarygodne.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas