Męskie grillowanie. Indżera. Etiopski chleb do mięsa
Indżera ma swoich wielkich zwolenników, jak i przeciwników. Znakomicie pasuje do ostrych gulaszy, mięs z grilla obficie polanych mięsnym wywarem.
Kiedy w kociołku rozwieszonym nad ogniskiem bulgocze gęsty wołowy lub barani gulasz, można przygotować etiopski placek, który w Afryce traktowany jest jak chleb, a Polakom może przypominać nieco ogromny, ciemny naleśnik. Jednych odrzuca sama konsystencja, innych sposób przygotowania. Niemniej lekko kwaśny smak i porowata konsystencja powodują, że nie ma lepszego dodatku do gęstych gulaszy.
W Etiopii i Erytei indżerę piecze się w tradycyjnych piecach zwanych mytadami. Są to cylindryczne piece, nad paleniskiem których kładziona jest okrągła, lekko wklęsła blacha. W polskich warunkach można użyć płytkiego, płaskiego woka, albo, robiąc ognisko, żeliwnej szerokiej patelni na nóżkach.
Danie jest bardzo proste w przygotowaniu, choć sam proces nieco trwa. Początek jest prawie taki sam, jak w przypadku dobrze znanych naleśników - miesza się wodę z mąką. W tym przypadku nie może być to zwykła mąka, dostępna w polskich sklepach. Do indżery wykorzystuje się mąkę z miłki abisyńskiej, zwanej także teff. Można ją kupić w większych marketach, ale także jest dostępna w internecie.
Po wymieszaniu ciasta, nieco bardziej gęstego niż na naleśniki, należy miskę odstawić w ciepłe miejsce na kilka dni i obserwować. Kiedy ciasto sfermentuje, należy wylać je na rozgrzaną płytę. Po kilku minutach ciasto zszarzeje i pojawi się gąbczasta faktura.
Po upieczeniu układa się indżerę na dużym talerzu i kładzie na niej gulasz i dodatki warzywne. Można także upiec kilka mniejszych placków, jeśli każdy z gości miałby mieć własny "talerz". Tradycyjnie z wielkiego placka jedzą wszyscy obecni przy stole. Z kolejnego "naleśnika" wycina się paski i roluje. Będą one służyły jako "łyżki". Ciasto bardzo dobrze wchłania wszelkie smaki, a jego kwaskowatość podkreśla ostry smak koźliny, baraniny, czy wołowiny.