Zobaczyli tylko 3-metrowy słup wody

Wielką tragedią zakończyła się wycieczka na spływ do popularnego wśród amatorów draftingu kanionu Baou.

Dwie kobiety i przewodnik zginęli. Jedną osobę przewieziono do szpitala w stanie skrajnego wychłodzenia organizmu, a reszta grupy jest w szoku.

Amatorzy rajdów przygodowych przyjechali do Francji w ramach zorganizowanej wycieczki z Dormundu w NIemczech. Byli dobrze przygotowani i pływali pod okiem instruktora.

W środę zdecydowali się na spływ kanionem Baou nieopodal miejscowości Draguignan, który jest jednym z najpopularniejszych w Europie miejsc do draftingu. Ze względu na relatywnie niski poziom trudności poleca się go początkującym.

Reklama

Pogoda była dobra, ale nagle nastąpiło załamanie. Oberwanie chmury spowodowało powstanie w wąwozie 3-metrowej fali powodziowej, która momentalnie zmiotła wszystko, co było na jej drodze, porywając drzewa i ponton wraz z niemieckimi turystami.

Nie wszyscy sprostali walce z żywiołem i wydostali na brzeg. Dopiero wiele godzin później jednemu z uczestników wyprawy udało się wezwać służby ratownicze. Ciała odnaleziono i wyciągnięto z wody jeszcze przed zmrokiem.

Lokalne władze wiedząc o zbliżających się trudnych warunkach pogodowych zakazały spływu górnymi partiami rzeki Verdon, ale nie na dolnym odcinku, którym płynęli Niemcy.

Opr. ML

INTERIA.PL/AFP
Dowiedz się więcej na temat: wycieczki | słup | wody
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama