Sesja na dopalaczach? Niekoniecznie...
Narastający stres, sterty materiałów do wkucia i ciągły brak czasu. A zimowa sesja egzaminacyjna za pasem. Czy to nie jest wystarczający powód, aby sięgnąć po dopalacze?
- Zdecydowana większość studentów radzi sobie bez używek - przekonuje Dariusz Pasternak, przewodniczący Uczelnianej Rady Samorządu Studentów Akademii Górniczo-Hutniczej (AGH), student IV roku Fizyki Jądrowej. - Nie spotkałem ani jednej osoby, która by podchodziła do sesji, korzystając ze wspomagaczy - dodaje.Ale są i tacy, którzy temu zaprzeczają i zwyczajnie nie potrafią się już uczyć...
"Kawa mi nie wystarcza"Studentka III roku AGH stosuje środki, które można uzyskać w aptece. I te na receptę, i te dostępne bez niej.- Tussipect, lekarstwa na katar, kaszel czy inne środki na bazie efedryny, to moje wspomagacze w czasie sesji - przyznaje bez skrępowania nasza rozmówczyni, która jednak nie chce ujawniać nawet imienia. - Kawa mi po prostu nie wystarcza, Red Bulli nie lubię, a do apteki mam niedaleko. Po amfę nigdy nie sięgam, choć nie ma problemu z jej dostępnością wśród studentów.- W trakcie sesji to głównie amfa idzie - mówi 23-leni Maciek, student IV roku Animacji Kultury Uniwersytetu Jagiellońskiego. - Ale często zamiast amfy ludzie piją też 10 Tigerów czy Red Bulli, czyli w zasadzie na jedno wychodzi, bo to działa tak, jakby ktoś kreskę wciągnął - dodaje.Maciek przyznaje jednak, że on bierze jedynie na imprezach i to głównie marihuanę. - Moim zdaniem, dragi są po to, aby się dobrze bawić, a nie po to, żeby lepiej funkcjonować. W czasie sesji liczę więc na własne siły - tłumaczy. - Jeżeli siedzę długo w nocy i popijam którąś kawę z rzędu, to zdarza mi się wciągnąć trochę... tabaki. Tabaka mnie orzeźwia, ale to jest tytoń, więc nic takiego.
Bardziej sensytywni studenciZatem czy studenci to grupa podwyższonego ryzyka, jeśli chodzi o stosowanie różnego rodzaju substancji "usprawniających funkcjonowanie"? Spytaliśmy o to Rafała Wieczorka, psychoterapeutę z Poradni Profilaktyki i Terapii Uzależnień MONAR.- Inne miasto, słabsza kontrola rodziców, zmiana środowiskowa. Dla niektórych nie jest to nic takiego, ale dla wielu osób to największa zmiana w życiu - tłumaczy Wieczorek. - Choć widzimy w studentach dorosłych, są oni nadal na etapie dojrzewania - społecznego, psychicznego, emocjonalnego. I z tych powodów są bardziej sensytywni, bardziej narażeni na głębsze przeżywanie odczuć negatywnych, a to sprzyja pokusie sięgnięcia po różnego rodzaju psycho-stymulanty.Zdaniem psychoterapeuty, studenci to jedna z grup, które zaczynają używać środków psychoaktywnych w tak zwanym modelu zadaniowym.- Gdy, na przykład, przekonali się, że amfetamina pomaga im w zaprezentowaniu swojej wiedzy - wyjaśnia Wieczorek. I zaraz ostrzega: - Ale nagle może się okazać, że wachlarz potrzeb jest bardzo szeroki. Że egzamin to jedno, ale potem jest rozmowa o pracę, no i imprezy, na których - będąc pod wpływem - łatwiej poznawać nowych ludzi... Wiele osób zaczyna od takiego narzędziowego stosowania środków psychoaktywnych, a po latach zgłasza się do nas, do MONAR-u.
Ale student wcale nie jest pod kreskąPsychoterapeuta z MONAR-u, mimo wszystko, nie zalicza studentów do grupy najwyższego ryzyka pod względem zażywania narkotyków.- Uważam, że obecnie odbywa się coś w rodzaju nagonki na studentów. A jest to zwyczajnie zbiorowość zgromadzona w sztuczny sposób w jednym miejscu (miasteczku studenckim). Wszelkie patologie są tam bardziej zintensyfikowane i przez to bardziej widoczne.- Ci, którzy handlują narkotykami, starają się dotrzeć do jak najszerszej grupy. A w okresie sesji dobrymi klientami mogą być studenci - mówi rzecznik prasowy Komendanta Głównego Policji, mł. insp. Mariusz Sokołowski. - Ale nie stawiałbym znaku równości między studentem, a potencjalnym narkomanem.
Profilaktyka, głupcze! I rozsądekPolicja od lat współpracuje z uczelniami w zakresie antynarkotykowej profilaktyki.- Mamy specjalne spotkania uświadamiające, które prowadzimy z każdym rozpoczynającym studia rocznikiem - zapewnia Dariusz Pasternak.A insp. Sokołowski zwraca uwagę na negatywne konsekwencje prawne:- Posiadanie nawet najmniejszej ilości narkotyków jest przestępstwem, a niektórzy młodzi ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, że jeśli zostaną przyłapani, ich droga do dalszej kariery może być już zamknięta. Starając się o pracę w różnych instytucjach, trzeba dostarczyć zaświadczenie o niekaralności - i nagle może się okazać, że wpadka związana z takim przestępstwem zamyka dostęp do wielu zawodów...Czy takie ryzyko ma sens?Magdalena Tyrała