Chwile grozy na ISS. Wszystkiemu winny rosyjski statek

W sobotę doszło do awarii rosyjskiego statku kosmicznego Progress 82, który dokuje na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Okazało się, że z jednostki wycieka płyn chłodniczy, powodujący szybką utratę ciśnienia. Po chwili grozy udało się opanować sytuację i załodze ISS nic nie grozi.

  • Awaria dotknęła rosyjskiego bezzałogowego statku Progress 82, który stacjonuje na ISS od października. Szykowany jest do zabrania na Ziemię śmieci, które nagromadziły się na stacji.
  • W pewnym momencie doszło do silnej dekompresji statku na jego pokładzie, co mogło wywołać zagrożenie. Na szczęście sytuacja szybko znalazła się pod kontrolą.
  • Obecnie rosyjscy inżynierzy z krajowej agencji kosmicznej Roskosmos współpracują z NASA nad rozwiązaniem przyczyn awarii.
  • W dniu awarii statku Progress 82 na ISS zadokował kolejny rosyjski statek Progress 83, przewożący zapasy dla załogi.
  • Pomimo napięć wielu państw z Rosją ze względu na wojnę w Ukrainie, Moskwa dalej bezpośrednio uczestniczy w projekcie ISS.

Reklama


Awaria rosyjskiego statku na ISS

Do awarii statku Progress 82 doszło o poranku 11 lutego. Jak podaje NASA, wtedy rosyjscy inżynierzy Centrum Kontroli Misji ISS pod Moskwą zarejestrowali dekompresję w układzie chłodzenia statku, który dokuje w module Poisk na ISS. Mogła ona wpłynąć na utratę ciśnienia na stacji. W oświadczeniu Roskosmos zapewnił, że od razu zablokował właz między Progress 82 a ISS.

O zabezpieczeniu sytuacji mówi także NASA, która wskazuje, że "załoga została poinformowana o wycieku płynu chłodniczego i nic jej nie grozi". Amerykańska agencja podkreśla, że właz między ISS a statkiem Progress 82 jest już otwarty, a temperatura i ciśnienie na stacji są w normie.

Rosjanie wysłali niewielką sondę, aby zbadać przyczynę wycieku. Roskosmos i NASA wspólnie zakładają, że mógł go wywołać mikrometeoryt. Moskwa chce jak najszybciej znaleźć przyczynę, aby taka sytuacja się już nie powtórzyła. A to może być trudne, biorąc pod uwagę nieodległą historię rosyjskiego programu kosmicznego w ISS.

W grudniu doszło bowiem do identycznego przypadku dekompresji pętli chłodzenia w rosyjskim statku Sojuz MS-22. Miał on zabrać na Ziemię trzech członków załogi, Amerykanina Franka Rubio i Rosjan Dimitrija Petelina i Siergieja Prokopjewa. Sytuacja była jednak na tyle poważna, że zaplanowana została misja ratunkowa, aby zabrać astronautów. Na przełomie lutego i marca ma po nich przylecieć pusty statek Sojuz-23.

Rosjanie na ISS

Tuż po odkryciu i zażegnaniu awarii, na ISS doleciał inny rosyjski statek Progress 83, który przywiózł ze sobą zapasy dla całej załogi. Podobnie jak Progress 82, spędzi przy ISS kilka miesięcy, służąc za "śmietnik", po czym wróci z odpadami na Ziemię.

ISS to jedna z niewielu form współpracy, jaka jest kontynuowana między USA a Rosją po inwazji w Ukrainie. Sami astronauci pomimo sytuacji zachowują czysty profesjonalizm. To właśnie on trzyma dalej tę kooperację, mimo ciągłych napięć. Powstały one po decyzji Stanów Zjednoczonych w sprawie sankcji, które dotknęły rosyjski przemysł kosmiczny. Po tym doszło nawet do sytuacji, gdzie Roskosmos zapowiedział wycofanie się z programu ISS i zbudowanie własnej stacji kosmicznej do 2028 roku.

Niemniej po pierwszych analizach, które wskazywały na ogromne koszty i znacznie dłuższy czas budowy Rosjanie spokornieli i już nie propagują aż tak tego pomysłu. USA natomiast wie, że bez Rosji ISS nie będzie mógł funkcjonować. Moskwa odpowiada bowiem za system napędowy stacji, który utrzymuje ją na orbicie.

Obie strony znalazły się więc w sytuacji, gdzie pomimo już jawnej wrogości akurat na ISS muszą zachować chłodną współpracę, ze względu na to, że już tak naprawdę nie mają wyjścia.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Międzynarodowa Stacja Kosmiczna | Roskosmos | Progress | Rosja | NASA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy