Ogromny Księżyc widoczny z Arktyki. Czegoś takiego nikt nie widział... i nie zobaczy!

To spektakularne nagranie staje się hitem internetu. Przedstawia przelot Księżyca w rekordowo małej odległości. Nagranie miało powstać wewnątrz północnego koła biegunowego - na granicy Alaski, Kanady i Rosji. Jednak ile jest w nim prawdy? Wyjaśniamy!

Zacznijmy od tego, że Księżyc okrąża Ziemię w odległości od 364 do 384 tys. kilometrów. To sprawia, że na nieboskłonie zajmuje niemal 30 minut kątowych. Srebrny glob porusza się po orbicie z prędkością wynoszącą 1,023 km/s. W ciągu godziny na ziemskim niebie pokonuje dzięki temu pół stopnia kątowego, a więc odległość odpowiadającą jego rozmiarom kątowym.

Ponadto warto zaznaczyć, że za sprawą ruchu synchronicznego z powierzchni Ziemi od setek tysięcy lat oglądamy wciąż tę samą stronę Księżyca. Ta, którą widzimy, zmienia zaledwie swoje fazy oświetlenia od nowiu aż po pełnię.  

Reklama

Niezwykłe zjawisko na Arktyce?

W internecie pojawiło się nagranie, które zdobywa coraz większą popularność. Wielu internautów udostępnia go bezpośrednio na swoich profilach w mediach społecznościowych, co sprawia, że ciężko odnaleźć jego źródło. Każda kolejna publikacja z tym filmem ma swój charakterystyczny opis, który został także przetłumaczony na język polski.

 

Czytamy w nim, że film pochodzi z koła podbiegunowego. Powstał tam, gdzie stykają się granice Kanady, Alaski oraz Rosji. Przedstawia on zjawisko, które trwa 36 sekund i odbywa się raz na rok w momencie, gdy Księżyc znajduje się w perygeum (najbliżej Ziemi). Podczas tego zjawiska dochodzi do całkowitego zaćmienia Słońca, które trwa 5 sekund.

Taka sytuacja byłaby katastrofą

Wielu osobom podczas oglądania tego filmu zapala się lampka ostrzegawcza. I słusznie, bo to oczywista manipulacja, na którą nabrało się bardzo wiele osób. Już sam opis powielany na wielu profilach w mediach społecznościowych daje wiele do myślenia. Potem jest tylko gorzej.

Aby Księżyc osiągnął tak duże rozmiary kątowe na ziemskim niebie, musiałby się zbliżać do naszej planety na odległość nie większą niż 400 kilometrów. To mniej więcej tyle samo, ile dzieli nas od Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. 

Gdyby jego apogeum (punkt najdalszego oddalenia od Ziemi) nadal znajdowało się 384 tys. km od Ziemi, to również sposób według którego Księżyc porusza się po niebie, wyglądałby totalnie inaczej. Naturalny satelita Ziemi ekstremalnie szybko zmieniałby swoje rozmiary kątowe z pół stopnia do kilkudziesięciu stopni kątowych. Jego ruch byłby o wiele wolniejszy, uwzględniając to, że nadal zatoczenie pełnej orbity zajmowałoby mu ponad 27 dni.

W filmie totalnie zignorowano ruch synchroniczny, co pozwala dojrzeć również tę owianą licznymi teoriami spiskowymi "ciemną stronę Księżyca". Fazy oświetlenia zmieniają się w ciągu niecałej minuty. Zignorowano również konsekwencje fizyczne takiego zbliżenia, wśród których z pewnością znalazłyby się katastrofalne pływy oraz wiele innych niszczycielskich konsekwencji. Cała animacja zdaje się być inspirowana filmem, który przed wieloma laty podbijał YouTube, a który pokazywał, co by się stało, gdyby Księżyc okrążał nas w odległości, w której to robi ISS (Międzynarodowa Stacja Kosmiczna).

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Księżyc | NASA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy