Słynne świetliste plamy na Ceres znowu rozpalają wyobraźnię astronomów

5 lat temu świat lotem błyskawicy obiegła sensacyjna wiadomość o dziwnych, jasnych obiektach znajdujących się na powierzchni planety karłowatej Ceres. Teraz zostały odkryte tam kolejne bardzo dziwne obiekty.

Świetliste plamy zostały dostrzeżone przez należącą do NASA sondę Dawn. Miało to miejsce w kraterze o nazwie Occator, który ma około 92 kilometry szerokości i 4 kilometry głębokości. Wówczas fani teorii spiskowych wskazywali, że mamy do czynienia z metropolią wybudowaną przez obcą cywilizację. NASA przez ponad rok próbowała ustalić, z czym tak naprawdę mamy do czynienia. Ostatecznie sonda zbliżyła się do powierzchni globu i wykonała na tyle dobrej jakości obrazy, że udało się ostatecznie obalić wszystkie mity.

Białe plamy są niczym innym jak węglanem sodu. Najciekawsze jednak jest w tym wszystkim to, że jego stężenie jest tam tak wielkie, że nigdy w historii eksploracji kosmosu się z czymś takim nie spotkaliśmy. Naukowcy sądzą, że są one owocem aktywności hydrotermalnej, gdyż taki materiał na Ziemi występuje głównie w rejonie gorących źródeł, dlatego badacze są przekonani, że i na Ceres pojawił się w ten sam sposób.

Reklama

Teraz naukowcy donoszą o wykryciu kolejnych intrygujących obiektów na obszarze Vinalia Faculae, również w kraterze Occator. Tym razem mamy do czynienia z formacjami geometrycznymi, a dokładnie w kształcie kwadratu i punktach, które tworzą trójkąt. Astronomom w wykryciu tych formacji pomogły algorytmy sztucznej inteligencji. Wszystkie obiekty możecie zobaczyć na obrazach załączonych w newsie.

Naukowcy nie wiedzą, z czym tak naprawdę mamy do czynienia. Do sensownego rozwiązania tej zagadki mamy za mało danych. Entuzjaści teorii spiskowych wierzą, że to monolity pozostawione tam przez jakąś zaawansowaną obcą cywilizację. Astronomowie przychylają się jednak do bardziej oczywistego wyjaśnienia, a mianowicie do gry światła i cienia.

Badania planety karłowatej Ceres pokazują, że posiada ona bardzo unikalną mineralogię. Co niezwykłe, udział masowy węgla na jej powierzchni może wynosić nawet 20 procent. Naukowcy są tym faktem zachwyceni, bo takie bogactwo węgla nawet pięciokrotnie przewyższa udziały tego materiału organicznego w znajdywanych na Ziemi chondrytach węglistych, czyli meteorytach kamiennych o dużej zawartości węgla.

Obiekt uformował się 4,6 mld lat temu, w czasie początków Układu Słonecznego. Oprócz wykrytych tam wcześniej jonów amonowych, tak ogromne zasoby węgla są dobrą przesłanką świadczące o tym, że podobne obiekty mogły brać udział w formowaniu się np. Ziemi. Kolejne analizy pozyskanych danych powinny rzucić jeszcze więcej światła na ten ważny temat.

Tak czy inaczej, astrobiolodzy poznali kolejny element powstania, ewolucji i dystrybucji związków organicznych w wewnętrznej części Układu Słonecznego. Uzupełnieniem tej układanki są też najnowsze informacje opublikowane przez NASA, a dotyczące planetoidy Bennu, która od niedawna jest badana przez sondę OSIRIS-REx.

Źródło: GeekWeek.pl/NASA / Fot. NASA/JPL-CALTECH/UCLA/MPS/DLR/IDA

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy