Chińskie wojsko ma już własnego GPS-a
Chińska alternatywa dla europejskiego Galileo, rosyjskiego Glonassen i amerykańskiego GPS-a właśnie wystartowała. Tworzony od 2000 roku Beidou jest kompatybilny z pozostałymi systemami nawigacji satelitarnej i pokrywa swoim zasięgiem przede wszystkim Azję, lecz to dopiero początek.
Beidou nie jest jeszcze kompletny. Chińczycy pierwsze satelity umieścili na orbicie w październiku bieżącego roku, do końca 2012 ma ich latać nad naszymi głowami dodatkowe sześć (łącznie 16), zaś do końca 2020 roku ich liczba ma osiągnąć 35. Dopiero wtedy Beidou pokryje całą Ziemię i uniezależni Państwo Środka od amerykańskiego GPS-a.
Beidou, podobnie jak jego amerykański odpowiednik, ma dwa tryby: dla cywili i dla wojska. Ten pierwszy umożliwia namierzenie celu z dokładnością do 10 metrów i zmierzyć szybkość przemieszczania się z dokładnością do 0,2 metrów na sekundę. Jego wojskowa wersja jest jednak tak samo precyzyjna, jak ta, którą wykorzystują Amerykanie.
Czy zwykły zjadacz chleba powinien się przejąć powstaniem Beidou? Nie, jeśli założymy, że żyjemy w świecie, w którym osobom mającym dostęp do broni masowego rażenia nie chodziłoby po głowie wykorzystanie jej do niecnych celów. Jest jednak inaczej, przez co technologia pozwalająca na bardzo precyzyjne określenie położenia dowolnego obiektu na powierzchni Ziemi jest warta fortunę, a uniezależnienie jej od, wydawać by się mogło, broniącego wolności i ludzkiego życia amerykańskiego GPS-a daje nieograniczone pole działania Komunistycznej Partii Chin.
Chiński rząd wyłoży łącznie 25 miliardów dolarów na budowę i rozwój Beidou.