Nowe technologie zmieniają funkcjonowanie mózgów
Wiele rzeczy ułatwia, wiele innych umożliwia. Ale nie ma nic za darmo, nasze mózgi funkcjonują już zupełnie inaczej niż u naszych przodków.
Zapewne zdecydowana większość pamięta jeszcze czasy, w których człowiek bezproblemowo obywał się bez telefonu komórkowego. Dziś wydaje się to już praktycznie niemożliwe, a jeśli nie wierzycie, to spróbujcie pozbyć się swojej "komórki" choćby i na jedną dobę. A potem przez te 24 godziny zwalczajcie w sobie nerwowość, uczucie niepokoju i przeczucie, że właśnie na świecie dzieje się natłok niezwykle ważnych spraw, w których akurat nie bierzemy udziału i że dobijają się do nas dziesiątki ludzi chcących przekazać nam niezwykle ważne informacje. Ale to jeszcze nic.
Prawdopodobnie, a nawet na pewno, każdemu z was wydawało się przynajmniej raz, że wibruje mu w kieszeni telefon, co okazało się nieprawdą, bo nikt do nas nie dzwonił i nie pisał. U większości osób "przynajmniej raz" można nawet zamienić na "niezliczoną liczbę razy". Nie wszyscy wiedzą jednak, że ma to już nawet swoją fachową nazwę: HPVS - Human Phantom Vibration Syndrome czyli syndrom fantomowych wibracji. Odkryty kilka lat temu jest z większością użytkowników telefonów na dobre i na złe, nie doczekał się jednak jeszcze stuprocentowo pewnego wyjaśnienia.
Niektórzy łączą to z tym, że wiele połączeń telefonicznych wywołuje u nas stres, zwłaszcza jeśli chodzi o rozmowy związane z pracą. Jako że nasz mózg, choć wolno, to jednak się uczy, w momencie podwyższonego napięcia może zasymulować przychodzące połączenie, jako że wcześniej takie wydarzenie kojarzył właśnie ze stresem. Inni za HPVS winią neurony lustrzane, odpowiadające za ludzką skłonność do naśladowania. W momencie, w którym widzimy, że ktoś odbiera telefon, zaczyna się nam wydawać, że i do nas powinien właśnie ktoś zadzwonić. W jeszcze innych momentach zdajemy sobie sprawę, że w głośnym otoczeniu nie usłyszymy połączenia, więc koncentrujemy się na koncentrowaniu na nieprzegapieniu go tak mocno, że centralny układ nerwowy przychodzi nam z pomocą, sprawnie udając, że faktycznie nasza komórka wibruje.
To jednak jeszcze nie wszystko. Obecnie brytyjscy naukowcy badają relację pomiędzy liczbą znajomych na Facebooku, a poziomem rozwinięcia pewnych obszarów naszego mózgu. Według nich to, ile osób dodaliśmy na największym portalu społecznościowym najczęściej faktycznie oddaje naszą aktywność w rzeczywistym życiu towarzyskim. Ta zaś z kolei jest mocno związana z liczbą szarych komórek w ciele migdałowatym, odpowiadającym za nasze wspomnienia i reakcje emocjonalne. Niekoniecznie akurat używanie Facebooka stymuluje rozwój tej części mózgu, może być też i tak, że po prostu niektórzy mają je już wcześniej odpowiednio sprofilowane tak, by sprzyjały one utrzymywaniu dużej sieci znajomych.
Wybitny amerykański specjalista od starzenia się mózgu, profesor Gary Small z UCLA, dowiódł z kolei czegoś jeszcze innego. A mianowicie tego, że u osób, które nigdy wcześniej nie korzystały z internetowych wyszukiwarek, już w przeciągu kilku dni ich używania wykształcają się zupełnie nowe połączenia w mózgu odpowiedzialne za efektywniejsze szukanie informacji w sieci. Dotyczy to również osób starszych, u których oczywiście zmiany te zachodzą nieco wolniej, ale jednak zachodzą. Teraz pomyślcie, ile razy wy wyszukiwaliście czegoś w internecie i odpowiedzcie sobie na pytanie, ile sami musicie mieć już tych połączeń i co byłoby, gdybyście ich nie mieli. - Jesteśmy świadkami zmian ewolucyjnych. Nowe pokolenie będzie zarówno mistrzami w użytkowaniu technologii, ale też w kontaktach osobistych. Np. będą doskonale wiedzieli kiedy odpowiedzieć na e- mail a kiedy lepsze będzie osobiste spotkanie z osobą, która go napisała - podkreśla profesor Small.
Oczywiście nie należy również przesadzać w drugą stronę. Osoby cierpiące na Internet Addiction Disorder, czyli najprościej rzecz ujmując uzależnione od internetu, mają dokładnie takie same zmiany w mózgu jak alkoholicy oraz inni nałogowcy. Tak samo zresztą jak ci uzależnieni od gier wideo. Jak zbadała Chińska Akademia Nauk, u wszystkich tych grup części mózgu związane z umiejętnościami wykonawczego myślenia, a także z funkcjami kognitywnymi wykazują znaczne odstępstwa od normy, polegającego na występowaniu tam nadmiernej liczby połączeń między włóknami nerwowymi.
Zresztą pewne problemy widzą już osoby nie tyle nawet uzależnione, co po prostu używające sieci ponad miarę. W dobie informacji nieustannie płynących do nas z każdej strony, ciężko jest nam skoncentrować się już tylko na jednym kanale odbioru. Dostrzegają to ci, którzy kiedyś nie mieli żadnego problemu z przeczytaniem 500-stronicowej książki w jeden wieczór, czy obejrzeniem wszystkich części "Władcy Pierścieni" jedna po drugiej, a dziś każdą lekturę czy seans przerywają parokrotnie szybkim sprawdzeniem poczty, Facebooka, czy zerknięciem na to, co dzieje się na świecie. Jeden bardzo angażujący na długi czas kanał informacji, nie stanowiący zbioru niewielkich danych jak statusy na FB - na przykład właśnie gruba książka, staje się nieatrakcyjną alternatywą, w dodatku ciężką do przełknięcia.