Test Faceta: Słuchawki Parrot Zik 3

Firma Parrot przedstawia kolejną generację słuchawek Zik. Czy jest lepiej niż poprzednio? Odpowiedź nie jest oczywista.

O poprzednim modelu, Zik 2, pisaliśmy właściwie w samych superlatywach (przeczytaj naszą recenzję). Recenzja najnowszej propozycji francuskiego producenta w dziedzinie krystalicznie czystego dźwięku bez kabli może wydawać wam się kalką tamtego tekstu. Powód jest prosty. Zik 3 jest pod właściwie każdym względem lepszy od "dwójek". Nie oznacza to jednak, iż jest to produkt pozbawiony wad.

Wyciągając słuchawki z pudełka nawet przez sekundę nie wątpimy, iż mamy do czynienia z ekskluzywnym produktem. Już wygląd opakowania sugeruje, że zakup Parrot Zik 3 poważnie uszczupli zawartość portfela. Im dalej w plastik, tym lepiej. Same słuchawki doczekały się liftingu. Skórzane nauszniki wyglądają teraz niczym elegancki element garderoby. Są one dodatkowo dostępne w kilku wariantach - mowa tutaj zarówno o wykończeniu, jak i kolorach. Odpowiedzialne za ich projekt studio projektowe Phillipe'a Starcka odwaliło kawał dobrej roboty. Najmłodszy członek rodziny wygląda nie tylko najbardziej szykownie, ale i najszczuplej, choć to tylko pozory.

Reklama

Do tego dochodzą plecione kable oraz dość standardowa saszetka na słuchawki oraz akcesoria. Mimo iż Zik 3 posiadają opcje bezprzewodowego ładowania, to w zestawie nie znajdziecie umożliwiającej to specjalnej ładowarki - tę należy nabyć osobno.

Z wierzchu ewolucja względem starszego rodzeństwa jest widoczna, ale jak sprawy mają się w trzewiach? Najbardziej odczuwalną zmianą jest zwiększenie pojemności baterii. Zdaniem producenta muzyki można słuchać nieprzerwanie nawet przez 18 godzin w trybie offline, a same słuchawki w trybie czuwania "przetrwają" aż 8 dni. Jakie są fakty? Przy połączeniu przez bluetooth i dość głośnym odtwarzaniu ulubionych utworów słuchawki Zik 3 bez najmniejszych problemów wytrzymały dobrych kilka godzin właściwie ciągłej pracy (przejazdy komunikacją miejską z włączonym systemem redukowania szumów otoczenia, odsłuch w miejscu pracy i długą zabawę ich najróżniejszymi ustawieniami, do których wrócimy za chwilę). To duża poprawa względem poprzedniego modelu.

W kwestii dźwięku nie zmieniło się dużo. Zik 3 wciąż grają doskonale, chociaż aby uzyskać na nich zadowalające efekty nie wystarczy po prostu ich podłączyć. Trzeba jeszcze kilka minut "pomęczyć się" z darmową aplikacją (iOS i Android), przy użyciu której dopasujemy odtwarzane przez słuchawki dźwięki do naszych preferencji. Jest to naprawdę proste, gdyż interfejs zaprojektowano czytelnie, a efekty modyfikacji słyszalne są od razu.

Zaledwie kilkoma ruchami palca na ekranie smartfona, tabletu lub inteligentnego zegarka możemy sprawić, że utwory brzmieć będą zupełnie jak w sali koncertowej, a w dodatku podbite zostaną basy. "Intymne" słuchowisko z wyraźnym wokalem? Nic prostszego. Ciekawą opcją jest również używanie ustawień zaproponowanych przez profesjonalnych muzyków i tworzenie własnych presetów. Szkoda tylko, że bez tej całej zabawy Zik 3 grają zbyt płasko i zbyt "metalicznie". Kombinując można jednak uzyskać niesamowite efekty. Jeśli myśleliście, że słyszeliście wszystkie dźwięki w "Wish You Were Here" grupy Pink Floyd, to jesteście w błędzie. Te słuchawki naprawdę mogą pomóc wam w odkrywaniu ulubionych utworów na nowo.

Parrot Zik 3 sprawdzą się nie tylko jako mobilne źródło dźwięku, ale również w domowych warunkach. Jeśli jesteście zdania, że przez przesyłanie muzyki przez bluetooth jest morderstwem jakości, to możecie podłączyć je ze sprzętem grającym przy pomocy kabla mini-jack lub stosując połączenie USB. Szczególnie polecamy wypróbować tę drugą opcję, gdyż wtedy z Zików da się wycisnąć o wiele więcej.

Osobny akapit należy się wspomnianemu już systemowi redukcji szumów. O to, aby do naszych uszu nie dostawały się irytujące dźwięki z zewnątrz dba aż sześć mikrofonów oraz sama konstrukcja nauszników. Mając na głowie te słuchawki naprawdę można odizolować się od innych i otoczyć się samą muzyką. Rozwiązanie to świetnie sprawdza się, kiedy jesteśmy w terenie (chociaż trzeba wtedy bardzo uważać przy przechodzeniu przez ulicę - nadjeżdżających samochodów naprawdę nie słychać), ale w domowym zaciszu lepiej z niego zrezygnować, gdyż wpływa ono na czystość dźwięku.

Znakiem charakterystycznym linii Zik jest sterowanie słuchawkami za pomocą dotyku. Nie inaczej jest w przypadku trzeciej generacji. Zamontowany na prawym nauszniku panel dotykowy bez opóźnień reaguje na nasze polecenia (zmiana głośności, start/pauza, przewijanie utworów), chociaż jest przy tym zbyt czuły. Poprawiając ułożenie słuchawek bardzo łatwo jest przypadkowo zatrzymać lub zmienić odtwarzany aktualnie kawałek. Zdejmując je z głowy muzyka zatrzymuje się automatycznie - to akurat jest bardzo wygodne.

Pozostając przy kwestiach komfortu. To największa bolączka Parrot Zik 3. Słuchawki ważą 275 gramów. To sporo. Naprawdę czuć je na głowie, co daje się we znaki już po kilku minutach słuchania na nich muzyki. Dla niektórych także wielkość i kształt samych nauszników mogą okazać się niezbyt wygodne. Jeśli będziecie mieli możliwość przymierzenia Zików przed zakupem, to powinniście zróbcie bez zastanowienia. W innym przypadku zostaniecie w rękach ze sprzętem, którego przy dobrych wiatrach będziecie używać co najwyżej przez kwadrans.

Jakość wykonania, czystość odtwarzanego dźwięku, redukcja szumów i świetna aplikacja wspomagająca ich działanie to zdecydowane plusy Parrot Zik 3. Jednak jeśli jesteście szczęśliwymi posiadaczami poprzedniej Zików poprzedniej generacji, to na przesiadkę jest jeszcze za wcześnie. W innym przypadku przygodę z francuskimi słuchawkami najlepiej jest rozpocząć właśnie od tego modelu.

Plusy:

+ design

+ jakość odtwarzanego dźwięku

+ czas pracy na baterii

+ panel dotykowy

+ darmowa aplikacja

+ dołączone do słuchawek kable

+ system redukcji szumów

Minusy:

- waga

- wygoda

- aplikacja nie jest dostępna na system Windows Phone

- brak ładowarki bezprzewodowej w zestawie

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy